Twarz

689 30 0
                                    

Pheobe
- To nie jest twoja wina Pheobe - mówi obejmując mnie ramieniem - Wiesz, faceci są idiotami, wiem co mówię - dodaje z lekkim uśmiechem
- Dlaczego jesteś taki miły?
- A co w tym złego? - pyta unosząc brwi ku górze - Nie każdy typ jest... debilem, tak wiem trudne do wiary ale...
- Dziękuję - mówię przybliżając się do Chrisa i delikatnie całując go w policzek - Naprawdę Chris - chłopak z delikatnym uśmiechem patrzy mi w oczy
- Nie ma problemu, jestem twoim Chrisem. Płaczesz w moje ramie, tulisz się we mnie jak smutasz, dla ciebie tu jestem kochana

Emma
Blake zniknął mi z pola widzenia. Nawet nie zauważyłam, w którą stronę poszedł...
- Kogoś szukasz? - pyta Kat podając mi kubek z sokiem - Nie patrz tak to nie trucizna - mówi ze śmiechem
- Nie widzę Blake'a
- Oj Emma - mówi wywracając oczami- Ile on ma lat? Pięć? Poradzi sobie...
- Ja...
- To impreza, zabaw się - mówi z delikatnym uśmiechem - Wyluzuj dziewczyno

                    Godzina 7.30

Ostrożnie idę w stronę domu.  Tym razem idę inną drogą, od strony lasu. Nigdy wcześniej mnie tu nie było. Opowieści uczniów o tym miejscu bywają naprawdę przerażające.  Jest zakaz wchodzenia do niego, jednak kto wierzy w jakieś durne bajeczki o potworach. Nie jest ciemno, słońcu wschodzi od dłuższego czasu, więc jest już jasno. Ostrożnie przechodzę ponad korzeniem. Cała ta impreza nie była taka zła. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego, jednak życie ma w zwyczaju zaskakiwać
- Co robisz sama tak wcześnie w tym lesie? - moje spojrzenie pada na kobietę przede mną. Delikatnie przechyla głowę na bok. Ruszam dalej ignorując ją - To nie jest zbyt mądre - kobieta pojawiła się tuż przede mną. Nie usłyszałam nawet jej kroków. Kobieta uśmiecha się delikatnie i przekręca głowę na bok, jej kły na moich oczach delikatnie się wydłużają... ona nie jest człowiekiem- Mam nadzieję, że jesteś warta zachodu... wędrowałam przez bardzo długi czas. Żeby cię odszukać... - coś ciągnie dziewczynę do tyłu, ta jednak nie daje się oszukać, odwraca się przodem do napastnika - Pozdrowienia od Helgi i Siergieja - kobieta rusza na napastnika, on jednak nie ulega jej sile. Łapie ją próbuje go skręcić, ta jednak odpycha od siebie napastnika. W tle rozlsga się dźwięk łamanej kości, taki sam jak wtedy gdy Teodor skręcił kark...
- Nic ci nie zrobiła? - Katerina spogląda na mnie oglądając mnie kawałek po kawałku
- Jest okej - mówię z lekkim strachem patrząc na postać ze skręconym karkiem
- Idź ciągle prosto, niedaleko jest dom, ja się tym zajmę
                  

                      

                  Godzina 8 rano

Przekluczam za sobą drzwi po czym wchodzę do salonu, wszystko wygląda niemal tak samo jak w wczoraj, przed wyjściem. Ostrożnie ruszam na górę do damskiej części domu. Delikatnie uchylam drzwi i zaglądam do środka. Pheobe śpi na górnym piętrze łóżka z  delikatnym uśmiechem na ustach, Claire natomiast zasnęła siedząc na krześle. Zamykam za sobą drzwi i rozpoczynam poszukiwanie brata. Nie było go na dole więc musi być w swojej części, mam nadzieję, że w niej jest. Jak go tam nie ma to będę musiała go jakoś odszukać.... ostrożnie pukam, nikt nie odpowiada. Ostrożnie otwieram drzwi do pokoju Blake'a. Kołdra jak zwykle poskręcana  w każdą możliwą stronę, poduszki natomiast spokojnie leżą na swoim miejscu, jednak to nie łóżko mojego brata przyciąga mój wzrok. Koszula Blake'a leży rozerwana  obok łóżka... co on robił wczoraj wieczorem? Ruszam w głąb pokoju mojego brata i napotykam coraz więcej zaskakujących elementów... jego spodnie... wszędzie brokat... moje spojrzenie wędruje na biustonosz leżący po na podłodze przed łóżkiem....  czyli sam sobie nie rozerwał koszuli...

Pheobe
Otwieram oczy i przeciągając się sięgam po telefon. Ktoś do mnie pisał Masz ochotę na poranny spacer? Tak wiem zero romantyzmu w tym wczesnym pisaniu, ale ja nie poeta także😂 Chris jest bardzo słodkim chłopakiem. Nie  spodziewałam się tego po nim. W końcu  zwykle kapitan drużyny, z logiki napakowany idiota, a praktyce... słodki i miły chłopak, który nie ma w sobie nic  złego. Jest kompletni inny niż jego młodszy brat, wiecznie pokerowa twarz... ostrożne sięgam po telefon i piszę wiadomość do chłopaka Teraz? Ostrożnie i po cichu schodzę z łóżka, Clare zabawiła się wczoraj tak bardzo, że zasnęła na krześle. Wibracja, już odpisał? W każdej chwili jestem gotów 😏 z delikatnym uśmiechem podchodzę do szafy wybierając ubrania, poranny spacer z Nim, jest mi najbliższym przyjacielem, z jednej strony z Morganem zawsze mogłam o wszystkim pogadać, jednak nie mogłam mu się wyżalić z tego, że boli mnie brak jego zainteresowania mną jak potencjalną dziewczyną. Czarne jeansy i czerwona bluza powinny wystarczyć na ten spacer. Schylam się aby zasznurować buty, po  czym wychodzę z  pokoju zamykając cicho drzwi. Krok po kroku i po cichu schodzę na dół o ruszam w stronę drzwi wyjściowych. Otwieram je i wychodzę z domu jednocześnie zamykając je. Ostrożnie sięgam po telefon i szukam Chrisa...
- Szukasz kogoś? - z lekkim strachem spoglądam ponad siebię, Chris z  radosnym uśmiechem patrzy na mnie z góry, w końcu typ jest wysoki...
- Właśnie miałam....
- Napisać, ale cię zaskoczyłem - mówi obejmując mnie swoimi ramionami - Wyspana po imprezie?
- Tak - odpowiadam ruszając w stronę lasu wraz z chłopakiem - A ty?
- Zawsze i wszędzie - mówi posyłając mi delikatny uśmiech - Poza tym mamy mieć dziś trenjng o dwunastej...
- Tuż po imprezie?
- Ta, wiesz trener ma tak zwane wyrypanie na to. CHŁOPCY, MOC ENERGIA BIEGAMY! i tak ciągle i ciągle... mógłby coś nowego wprowadzić a nie ciągłe bieganie... jeszcze w tą pizgawicę - mówi spoglądając na niebo. Jest w tym trochę racji, wygląda jakby się miało rozpadać - Właśnie, mam coś dla ciebie - mówi sięgając do kieszeni swojej kurtki - Wiem, że miałaś urodziny w październiku i pomyślałem, że dam ci prezent. Zamknij oczy, proszę - ostrożnie zamykam oczy i czekam na ruch chłopaka. Słyszę jak coś otwiera. Dłonie Chrisa delikatnie odgarniają włosy z moich ramion. Coś zimnego dotyka mojej szyi. To naszyjnik. Romanov delikatnie całuje mnie w czubek głowy - Otwórz oczy - ostrożnie otwieram oczy, a moje spojrzenie pada na naszyjnik. Jest złotym wisiorkiem z bursztynem, który jest w kształcie liścia - Bursztyn ma kolor podobny do twoich oczu, a liść bo masz urodziny na jesień. Odwracam wzrok od naszyjnika podchodzę do Chrisa wtulając się w niego. Chłopak odwzajemnia mój uścisk
- Jesteś najlepszy Chris - chłopak delikatnie podnosi mnie do góry, na tyle abym mogła mu spojrzeć w oczy. Ręce mu nie drżą ani trochę, jakbym nic nie ważyła. W większości przypadków, gdy ktoś coś podnosi jego twarz jest spięta, natomiast twarz Chris jest taka sama jak przedtem, spokojna i  delikatnie uśmiechnięta
- Tego jeszcze nie wiesz- mówi unosząc brwi do góry  i uśmiechając się w zboczony sposób. Wybucham śmiechem, na co chłopak reaguje tak samo. Ma śliczne brązowe oczy...

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz