Czas

363 21 0
                                    

Lily
Belle przychodzi do mnie kilka razy w ciągu dnia. Poprzez rozmowę próbuje mi jakoś pomóc. Tylko to nie jest problem, który zniknie ot tak po prostu. Jestem delikatnie mówiąc zagubiona. Nikt nie spodziewał się, że do tego dojdzie. Oczywiście los jak zawsze zamieszał w życiu i mamy piękny efekt. Jestem wdzięczna Williamowi i Belle za to, że mogę tu być póki sama nie dojdę do tego co zrobię. Jak on zareaguje? I co mam powiedzieć Madison, cały plan zniknął.  Delikatnie sięgam po telefon i wyszukuję numer do niej. Nie chcę dłużej o tym myśleć. Oni, mogą chciec mnie ukarac. Liczę jednak na to, że nie będą marnować czasu na zwykłą zmarnowand idiotkę, która nie potrafi spełnić swego zadania.

Chris
- Oj braciszku - mówi Blair siadając obok mnie na fotelu - Dlaczego?
- Nie chciałem, nie chciałem jej nic zrobić - przymykam delikatnie oczy, jednak łzy tak czy siak znajdują ujście i delikatną strużką płyną po moich policzkach - Dopiero kiedy upadła...
- Kristian - mówi biorąc moją dłoń w swe drobne dłonie - Jesteś naszym bratem, nikt z nas nie jest idealny, ale musisz zrozumieć kilka rzeczy - w odpowiedzi kiwam głową - Po pierwsze to normalne, że martwisz się o Lily, ale ona jest bezpieczna - mówi unosząc na moment delikatnie brwi ku górze - U Belle i Willa, ale musisz postarać się ją zrozumieć - na twarz mojej siostry wkrada się delikatny uśmiech - Lily potrzebuje teraz trochę czasu dla siebie, musisz to uszanować - ton Blair  jest uspokajający - Po drugie nigdy nie podnoś ręki na kogoś z rodziny, nie przerywaj  mi - mówi widząc jak otwieram usta aby powiedzieć coś na moją obronę -  Nigdy tego nie rób, nie raz dostałeś od Siergieja, nie zniżaj się do jego poziomu Kristian, nigdy się nie zniżaj do jego poziomu.

Emma
Znów tutaj. Znów w tym zamku. Ze spokojem spacerują po korytarzu tego ogromnego zamku. Na chwilę się zatrzymuję. W jednym z pomieszczeń słychać cichy płacz. Zbliżam się w stronę dźwięku powolnym krokiem. Drzwi są delikatnie uchylone. Zatrzymuję się i zaglądam do środka przez szparę. Nie widzę ich twarzy. Jedna z dziewczyn jest wtulona w drugą. Obie mają długie gęste i czarne włosy. Jedna z nich ma purpurową suknię z wyszytymi złotymi wzorami. Jej włosy są związane w dwa dobierane warkocze. Suknia drugiej z nich jest granatowa. Na ramionach ma wyszytego białego wilka, po jego lewej stronie jest księżyc, a po prawej słońce.  Jej włosy są rozpuszczone z wyjątkiem drobnych pasemek związanych w warkocze na jej skroniach.
- Musisz być silna - odsuwają się od siebie. Teraz wiem kim są. Dziewczyna w granatowej sukni to Katerina, ta w purpurowej sukni to Blair.
- Mam tego dosyć - spojrzenie Kat jest przepełnione łzami. Nigdy nie spodziewałabym się, że zobaczę ją w takim stanie - On jest okropny
- Kat - mówi delikatnie odgarniając pasmo włosów z twarzy swojej siostry- Musisz być silna, tak? Pamiętaj o tym. Poczekaj aż sojusz się umocni
- Nie chcę mu rodzić dzieci - ona jest przerażona - Na początku chciałam ale...
- Już spokojnie - Blair delikatnie wyciera łzy z policzków swojej siostry-Gdy urodzisz dziecko, będziesz miała prawo do objęcia regencji gdy on umrze
- To nie będzie takie proste - usta Kat delikatnie drżą - Służba... gwardia...
- Upije się, dolejesz mu trucizny do napoju, zostanie wtedy oskarżona służba - Blair ponownie wyciera łzy z policzków swojej siostry - Potem będziesz wolna, dziecko sprawi, że ojciec nie będzie ci szukał następnego męża, a czym jest Królowa bez Króla?
- Królową - mimo smutku na tearzy Kat pojawia się teraz delikatny uśmiech. Spojrzenie sióstr zwracają się na mnie. Jakim cudem przecież ja...
- Chodź tu ty mała złośnico - mówi Blair z uśmiechem. Do pomieszczenia wchodzi dziewczynka. Najmłodsza z Romanov. To ta dziewczynka, która zmarła będąc w ramionach Teodora... Dziewczynka śmiejąc się podbiega do Blair, a ta od razu sadza ją sobie na kolanach. Katerina nachyla się i całuje maleńką w czoło, a dziewczyna obejmuje ją swymi drobnymi ramionami - Co robiłaś zanim nas znalazłaś złośnico? - pyta Blair delikatnie łaskocząc swoją młodszą siostrę
- Blanka - mówi dziewczynka ze śmiechem odsuwając od siebie dłonie Blair - Rano byłam na lekcjach pisma, potem Mama mnie uczyła kroków tańca, a potem było najdobrzej bo Teodor i Kristian zabrali mnie na przejażdżkę konną
- To dobrze, że było najdobrzej - mówi Kat ze śmiechem. Miłość w spojrzeniech Blair i Kat gdy te patrzą na najmłodszą z nich są czymś czego nie da się opisać. To jest po prostu coś niesamowitego. Na twarzy Kat pojawia się tajemniczy uśmiech - A wiesz, że w kuchni służba szykuje ciasto czekoladowe? - na twarz maleńkiej jak i Blair wchodzi radosny uśmiech.
- Tego, z którego wypływa czekolada!?- pyta dziewczynka ze szczęściem wymalowanym na twarzy.
- Tak - mówi Kat z szerokim uśmiechem- Idziemy?
- Tak! - krzyczy dziewczynka schodząc z kolan Blair. Swoimi maleńkimi rączkami łapie dłonie. Jedną rączką łapie dłoń Blair, a drugą dłoń Kateriny.  Kat i Blair wymieniają między sobą radosne uśmiechy. Ta dziewczynka zapewne nie raz wywołała u nich radość...

Blair
- Teddy - mówię zamykając za sobą drzwi.
- Ostatnio często mnie nachodzisz - mówi zamykając swój zeszyt na szkice i odsuwając go od siebie - Co się stało?
- Słyszałam, o tym że się pokłóciłeś z Emmą - Na twarz mojego brata nie wkrada się żadna emocja. Patrzy na mnie jedynie uważnie czekając aż dopowiem resztę - Co się stało?
- Jakie to ma znaczenie? Jest tylko człowiekiem
-  Nie dla ciebie - mówię patrząc wprost w oczy mojego brata. Może próbować, jednak mnie nie oszuka-Teddy, ona jest dla ciebie kimś o wiele wiele ważniejszym
- A kim jest dla ciebie Blake? - pyta unosząc brwi ku górze. Zaskoczenie jest definicją mojej twarzy, cwany odbija karty.
- Zależy ci na niej i powineneś z nią porozmawiać,  wytłumaczyć wszystko. Ona jest dla Ciebie Kimś i to wystarczy Teodor.

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz