30 październik
Blake
- Dlaczego nie śpisz Blake? - pyta Emma opierając się plecami o lodówkę -Hm? - brwi mojej siostry wędrują ku górze - Co robisz o godzinie - spojrzenie Emmy pada na zegar - Drugiej trzydzieści?
- Po prostu nie zasnąłem, idź spać Emma
- Blake co się z tobą dzieje ostatnio? - dziewczyna patrzy na mnie wzrokiem jakby próbowała zgadnąć co się dzieje, powodzonka bo sam nie wiem co się dzieje... - Jesteś dziwnie zamyślony, nie zachowujesz się naturalnie, unikasz rozmów z każdym, Blake? - spojrzenie dziewczyny wędruje na mnie, szczelniej owija się czerwoną bluzą i wpatruje się we mnie wyczekując odpowiedzi i co ja mam zrobić? Nie no jest zajebiście, tylko widziałem swój ślub i jak ktoś dźga pannę młodą.... - Posłuchaj, jestem twoją siostrą, doskonale wiesz, że możesz ze mną porozmawiać o wszystkim... Blake, zawsze sobie pomagaliśmy - od momentu, w którym nasi rodzice opuścili ten świat byliśmy i jesteśmy, dla sieboe jedynym oparciem, dwójka dzieciaków bez rodziców, która próbuje sobie poradzić... - Blake... mam wrażenie, że to coś więcej niż twoje zauroczenie Romanov...
- Skąd o tym wiesz? - pytam unosząc z zaciekawieniem brwi ku górze
- Często gęsto ją obserwujesz braciszku i to wzrokiem, który mówi sam za siebie
- Ona mnie nawet nie lubi Emma, jaki to ma sens
- A czy cokolwiek kiedykolwiek miało sens Blake?Claire
Nie jesteś w moim typie, doskonale wiesz, że podoba mi się Pheobe jasne, że to wiem, ale liczyłam na pieprzony cud i co? Gówno. Środek nocy a co robi Claire? Wpatruje się w sufit i się zastanawia co jest z nią nie tak. Eric definitywnie się zachowywał jakby nie miał ochoty na związek z Pheobe, a tu co? Odzywa się w nim dawne, wspaniałe uczucie... no tak na co mogłam liczyć? I tak zrobił więcej niż sądziłam. Pomógł mi zrozumieć i ogarnąć siebie jak syrenę. Historia rodem z disneya, tyle, że w tej bajce Ariel była ze swoim ukochanym, w mojej wersji Eric daje syrence friendzone z przytupem...Blake
Po długiej rozmowie Emma poszła spać. Będzie spała zapewne przez większość dnia. Na szczęście nie drążyła tematu, ale znając ją wróci do tego. Co jej miałem powiedzieć? Znów to samo. Ta suknia, ten typ, który zabija pannę młodą. Jednak teraz ujrzałem jej twarz. Na samym początku uśmiechnięta, radosna i gotowa na powiedzenie Tak a potem? Zmiana w sekundę, zaskoczenie pomieszane z przerażeniem i jej spojrzenie. Oczy panny młodej były wpatrzone wprost we mnie, nie mogła nic powiedzieć, jedynie wyciągnęła dłoń i poruszyła ustami jakby mówiła Blake. Nie mogłem jej pomóc, Blair została zamordowana w tym śnie...Emma
Zamek. Jestem w sali bankietowej. Moje spojrzenie pada na kobietę w złotej koronie. Nie widzę jej po raz pierwszy. Falowane kasztanowe włosy do pasa. Widziałam ją wcześniej. W poprzednim śnie była w sali, z uśmiechem wpatrywała się w dziedziniec, przez przeszkloną szybę. Wtedy była w zaawansowanej ciąży. Jedno oko kobiety jest brązowe, drugie natomiast niebieskie. Spojrzenie jej oczu pada centralnie na mnie. Mimo, że to się nie dzieje naprawdę i tak przechodzą mnie dreszcze. Suknia kobiety jest czerwona, ze złotymi zdobieniami. Nawet to na czym siedzi Kobieta nie jest zwyczajne. Kobieta siedzi na krześle, pozłacanym krześle z wycięciami przypominającymi koronę. Obok niej na takim samym krześle siedzi mężczyzna, na jego głowie również spoczywa złota korona. Oczy mężczyzny są zielone, jego włosy natomiast czarne jak smoła. Z delikatnym uśmiechem przygląda się słudze, który z tacą rusza ku stolikowi znajdującemu się po prawej stronie głównej pary. Ten stolik również się wyróżnia, tak samo jak Kobieta i Mężczyzna w koronie. Stolik jest przykryty bialłym obrusem, drewno natomiast, z którego zostało wykonane również ma wzory, które przedstawiają koronę. Podchodzę do stolika. Nie widzą mnie. Wzrok Kobiety już dawno odszedł ode mnie. Podobnie jak wzrok Mężczyzny wędruje w tym samym kierunku. Ona jednak nie patrzy na sługę, a na zasiadających przy stole. Nie jest spokojna tak samo jak On, na ustach ma delikatny uśmiech, jest to jednak uśmiech pełen chłodu. Moje spojrzenie pada na zasiadających przy stole. Na samym brzegu siedzi mężczyzna z czarnymi włosami, podchodzący pod trzydziestkę, ma jasnozielone oczy, jak jaszczurka. Jest szczupły, a na jego twarzy widnieje delikatny zarost. Obok niego siedzi kobieta, blondynka z ciemnymi oczami, z uwielbieniem wpatruje się w meżczyznę. Obok niej siedzi kolejny mężczyzna, podobnie jak ten pierwszy wygląda na podchodzącego pod trzydziestkę. Nie jest szczupły, wygląda na delikatnie grubego. Obok niego również siedzi kobieta, ma czarne włosy i wygląda na bardzo zdenerwowaną. Obok wściekłek brunetki siedzi dziewczyna z kasztanowymi długimi włosami. Znam ją skądś. Oczy dziewczyny mają jaanobrązową barwę. Jest co najmniej dziesięć lat młodsza od mężczyzn, których przed momentem widziałam. Na twarzy dziewczyny gości delikatny uśmiech. Obok niej siedzi blondyn który delikatnie całuje ją w policzek i szepcze jej coś do ucha, na co na jej twarzy pojawia się uśmiech. Rysy twarzy dziewczyny są delikatne, wygląda na miłą osobę i na pewno szczęśliwą. Obok blondyna, który ciągle szepcze coś do ucha dziewczynie siedzi dziewczyna, którą definitywnie znam. To siostra Blair, Kat. Długie włosy dziewczyny są związane w długi ciemny warkocz. Suknia Kat jest czerwona jak krew. Obok niej siedzi dziewczyna w białej sukni, na której kolanach siedzi maleńka dziewczynka. Długie włosy brunetki swobodnie spływają po jej ramionach, z uśmiechem na ustach mówi o czymś dziewczynce. To Blair, nigdy nie widziałam jej tak uśmiechniętej, nie w ten radosny sposób, nigdy tak szczęśliwej. Dziewczynka na twarzy ma radosny uśmiech, bardzi podobny do uśmiechu Blair. Obok niej siedzi Chris, jestem tego stuprocentowo pewna. Wszyscy mają na sobie stroje rodem ze średniowiecza, brakuje tu jednak jednego Romanov, Teodora. Moje spojrzenie pada na dziewczynkę siedzącą na kolanach Blair. Dziecko wtula się w brunetkę, po czym ostrożnie zeskakuje z jej kolan i rusza na środek sali. W tle grana jest bardzo głośna muzyka, bardzi głośna muzyka. Ludzie odchodzą od stojów i tańczą ze sobą. Dziewczynka zgrabnie wymija ludzi, zatrzymuje się na środku sali i szuka kogoś wzrokiem. Wzrok dziewczynki skacze po niemal każdej osobie znajdującej się w sali. Spojrzenie Mężczyzny w koronie pada na postać, która jest odwrócona do mnie plecami. Odstawia na stół kielich, zapewne pusty. Odwraca się przodem w stronę sali, Teodor. Ociera pozostałość po cieczy z twarzy i jego spojrzenie pada na dziewczynkę. Nie widzi go. Teodor z uśmiechem podchodzi do dziewczynki. Jest tuż za dziewczynką. Dotyka jej lewego ramienia. Dziewczynka odsuwa się w jego stronę z uśmiechem, Ted podnosi ją do góry z równie radosnym uśmiechem. Uśmiechem? Teodor? Jak? Radość na jego twarzy nie ma granic. Dziewczynka szepcze coś Teodorowi, na co ten z delikatnym uśmiechem kiwa głową. Kobieta i mężczyzna, na których głowach spoczywają korony wpatrują się w Teodora oraz dziewczynkę, ktoś nachyla się do mężczyzny i coś szepcze, to ten typ, który roznosił kielichy. Mężczyzna kiwa głową, po czym ruchem dłoni odsyła sługę. Drzwi w komnacie są zamknięte, wszystkie. Teddy z uśmiechem kręci się wraz z dziewczynką w ramionach. Jakim cudem z tak szczęśliwego stał się takim bezuczuciowym rekinem? Po sali roznosi się krzyk. Spojrzenia rodzeńtwa Romanov pada na dziewczynkę w ramionach Teodora. Radość opuściła jego twarz. Zamiast niej widzę przerażenie. Klęka na podłodze z dziewczynką. Mówi coś do niej. Próbuje zrobić cokolwiek, dziewczynka jednak nie odpowiada. Można powiedzieć, że wygląda jakby spała, z jedną różnicą. W plecach dziewczynki tkwi strzała, krew dziecka pokryła całą sukienkę, która przed momentem była biała, teraz stopniowo zachodzi czerwienią krwi, która pokrywa ją coraz bardziej. To tylko maleńkie dziecko... łzy spływają strużkami po twarzy Teodora, dziewczynka musi być dla niego ważna. Po sali roznoszą się coraz głośniejsze krzyki. Teodora odrywa na moment wzrok od dziewczynki. Stolik, przy którym jeszcze przed chwilą siedziało roześmiane rodzeństwo Romanov, teraz kompletnie jest pogrążone w chaosie i rozpaczy. Kat i Blair próbują odciągnąć tą dziewczyną, którąś skądś kojarzę, nie wiem jednak skąd. Dziewczyna jednak klęczy przy mężczyźnie, obok którego jeszcze chwilę temu siedziała przy stole z uśmiechem na ustach. Kat mówi coś dziewczynie, kładzie dłonie na jej ramionach i coś powtarza. Dziewczyna kiwa głową, po czym wstaje i podchodzą do Blair. Cała ich trójka jest za Chrisem, który razem z profesorem Williamem stoją przed nimi. Przed nimi jest jeden z mężczyzn, który siedział z nimi przy stole, drugi leży obok niego na podłodze, ktoś poderżnął mu gardło. Krew zabarwiła podłogę, krwistoczerwonym kolorem. Przed tym, który jeszcze walczy jest dwóch mężczyzn, w zbrojach, jeden z nich walczy mieczem, drugi trzyma kuszę. Strzała trafia w głowę mężczyzny. Przez chwilę próbuje jeszcze cokolwiek zrobić, trafić, któregokolwiek z nich. Ten, który trzyma miecz trafia go, ostrze przechodzi przez jego klatkę piersiową, ciało upada na podłogę tuż obok drugiego ciała z poderżniętym gardłem. Profesorem William oraz Chris próbuję się ochronić. Ochronić swoje rodzeństwo. Chris podnosi krzesło i rzuca nim w stronę mężczyzny z mieczem, ten jednak się uchyla, a krzesło rozbija się za nim. Strzała została wystrzelona. Trafiła w klatkę piersiową Kat. Wzrok dziewczyny jest rozmazany, jakby za moment miała zemdleć. Blair oraz dziewczyna, której imienia nie znam łapią ją za ramiona. Łzy płyną po policzkach obu dziewczyn, Kat próbuje złapać oddech, druga strzała trafia ją tuż obok poprzedniej strzały, która ciągle w niej tkwi. Dziewczyna próbuje łapać oddech, zrobić cokolwiek. Blair oraz dziewczyna, która wraz z nią trzyma Kat próbują jej pomóc, jej oczy jednak są już zamknięte. Dwóch rycerzy stoi za Blair i dziewczyną obok niej. Miecze przechodzą przez dziewczyny, wydają z siebie ostatnie oddechy tej nocy. Rycerze szybkim ruchem wyciągają miecz z dziewcząt, a te wraz z Kat upadają na podłogę. Chris odwraca wzrok od walki, jego spojrzenie pada na dziewczęta, jest przerażony i jednocześnie wściekły. Rozpoczyna walkę z rycerzami stojącymi za dziewczynami, które leżą na podłodze. Nie ma szans, nie wiem nawet dlsczego z nimi walczy on zapewne również. Jeden z rycerzy uderza Chrisa w twarz, pada na stół. Podnosi się i ociera krew cieknącą z jego ust. Nie chce się poddać, on chce walczyć, jak ma jednak pokonać dwóch rycerzy? Nie ma szans, jeden z nich ponownie go uderza, a drugi przebija go mieczem. To samo stało się przed chwilą z profesorem Williamem, który tak samo jak wszyscy którzy jeszcze chwilę temu siedzieli przy stole z uśmiechem na ustach leżą na podłodze, oblani przez swoją krew. Teodor nadal jest w tym samyn miejscu, z jego oczu nadal lecą łzy. Jedt sparaliżowany, nie może nawet się ruszyć. Cały czas był tu, ze łzami i przerażeniem w oczach obserwując śmierć swoich bliskich. Mężczyzna, który na jego oczach zabił przed chwilą Williama rusza w jego stronę, Teodor wpatruje się w stół, przy którym jeszcze chwilę temu panowała radość, zamiast niej nastąpiła krew. Mężczyzba wbija sztylet w klatkę piersiową Teodora, który zamyka oczy, nie krzyczy, odchodzi z ciszą i spokojemKońcówka lekcji
Blake
Emma została dziś w domu, powiedziała, że źle się czuje. Wyglądała na rozstrzęsioną, jednak zapewniła mnie, że wszystko jest jak najbardziej spoko, nie wierzę jej. Nie jestem w stanie, gdyby było okej nie byłaby roztrzęsiona, a była i to bardzo. Claire powiedziała, że miała otwarte oczy, jednak wyglądały jakby zaszły mgłą. Nie wiem co to oznacza, ale się dowiem. Przed chwilą skończyła się ostatnia lekcja dzisiejszego dnia, lekcja wf. Muszę porozmawiać z Blair na temat tego co się stało, a raczej na temat tego co zobaczyłem. Jej twarz w ostatnich sekundach życia, ten sen był z lekka pojebany, nie zastrzelił jej, dźgnął ją kilka razy. Gdy wychodziłem z męskiej szatni szła w stronę czegoś co nazywamy kantorkiem, to pokoj nauczycieli od wf, notują tam daty meczy drużyn szkolnych i te inne takie podobne sprawy. Podchodzę do drzwi i je ostrożnie otwieram. Blair stoi przytulona z tym typem, który się obok niej kręcił. Jego dłonie są na jej biodrach. Dziewczyna podnosi swój wzrok na niego, na jej twarzy gości delikatny uśmiech. Typ przybliża się do niej i składa na jej ustach pocałunek, ściągnął pasek od swooch spodni. Ostrożnie zamykam drzwi i odchodzę. Czuję jak się rozpadam i pękam, kawałek po kawałku się rozpadam...Emma
Nie wiem co to było. Nie wiem dlaczego. Nie wiem co mam z tym zrobić. Komu mam o tym powiedzieć? Co mam zrobić? Na dźwięk trzaśnięcia drzwiami odstawiam kubek po herbacie na blat. Blake wchodzi do kuchni, jego spojrzenie pada na mnie. Zdjął maskę
- Blake... - chłopak zrzuca z siebie torbę, ma przeszklone oczy - Blake co się stało? - chłopak wtula się we mnie. Staję na palcach aby być choć trochę wyżej, Blake jest o wiele wyższy ode mnie -Blake?
- Jestem załamany Emma - płacze. Blake płacze. To nie jest częste zjawisko. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio płakał
- Ale co się stało Blake? O co chodzi?
- Ja ją kocham, rozumiesz Emma? - Blake odsuwa się delikatnie ode mnie i podchodzi do blatu - Kocham - powtarza siadając na blacie - Całowała się i obściskiwała z innym, a ja ją kocham, to nie jest zauroczenie Emma. Teraz jestem w stanie poczuć jak się rozpadam, jak jakaś pieprzona szklanka, która się rozbiła
- Blake - podchodzę do niego i kładę mu dłoń na ramieniu - Nie płacz, proszę cię
- Nie potrafię Emma - món brat podnosi swój zapłakany wzrok na mnie - Chciałem jej po prostu powiedzieć
- Że ją kochasz? - pytam ze smutkiem w oczach, nienawidzę patrzeć na cierpienie Blake'a. Nie należy do osób, które się użalają nad sobą. Jest silny
- Pamiętasz jak wtedy zemdlałem na imprezie?
- No tak, zasłabłeś - odpowiadam, o co mu chodzi? - Ale co to ma wspólnego z nią?
- To nie było omdlenie, Emma, sam nie wiem co to było. Zobaczyłem dziwną scenę
- Chcesz mi o tym opowiedzieć? Może to ci pomoże...
- To mnie męczy od dłuższego czasu. Najczęściej to się dzieje w nocy, ale czasem i za dnia. Wtedy na tamtej imprezie widziałem ślub, na byłem panem młodym, a dziewczynq w sukni szła w moją stronę, w tym śnie została zamordowana, nie mogłem spać w nocy bo zobaczyłem jej twarz. To była Blair, Emma...
- Ale jak widziałeś ślub? Byłeś wtedy w pokoju...
- Oczy Emma - mówi ocierając łzę z policzka - Zaszły mi wtedy mgłą, zawsze gdy to się dzieje...
- Widzisz coś co wygląda jak prawdziwe? - zapłakane i pełne rozpaczy spojrzenie mojego brata pada na mnie
- Ty też to masz?
- Musimy z kimś o tym porozmawiać Blake, nie wiem co to jest, ale chyba wiem do kogo możemy z tym pójść
CZYTASZ
Secret
Teen FictionTajemnice Sekrety Cisza Zawsze istniały Zawsze będą istniały Dzięki ich istnieniu nie wszystko jest jasne czy znane Dzięki nim, możemy pozostać w ukryciu