Jak to będzie?

280 16 1
                                    

Teodor
Jeszcze śpi. Nie dziwi mnie to, jest dopiero godzina siódma. Zabawne ile ludzie potrzebują snu. Śpi wtulona w poduszkę  i szczelnie  owinięta kocem. Sen i odpoczynek właściwie łączą się w jedno. Jedną czystą harmonię...

Emma
Nie jestem w tym zamku. Znajduję się w jakimś barze. Rozglądam się wokół. Na pewno nie jest to czas bliższy teraźniejszości.  Na ścianach  widnieją  poprzybijane herby... obok nich jakies cytaty... to chyba jest języj francuski. Odwracam wzrok od ścianu i kieruję go na stoły. Moje spojrzenie przeskakuje to z jednej osoby na kolejną. Jest. Widzę Teodora. Jest sam. Zapewne wszedł tu na chwilę, gdy  reszta  ruszyła  na polowanie. Ale dlaczego Francja? Teodor szkicuje coś. Czyli robil to od zawsze... jest bardzo skupiony na swojej pracy. Jego skupienie w tym momencie jest jednak przerwane. Jakis mężczyzna  wyrwał  mu z dłoni  dzieło. Coś mówi, nie słyszę  jednak co. Teodor wstaje, jest wyższy od niego. Wyrywa mu dzieło z dłoni, patrzy  mu głęboko w oczy, a jego źrenica na zmianę  sie zwieksza i powieksza. Teodor wychodzi, a mężczyzna za nim. Coś się szykuje. Ruszam za nimi, za sobą słyszę  liczne  gwizdy i krzyki.  Dopingują do ich do bijatyki. Jednak do niej nie dochodzi. Obaj opuszczają lokal. Ruszam zaraz za nimi. Nie rozumiem znaczenia słów  wypowiadanych przez ludzi  w tym barze jak i poza nim. Nigdy się  nie uczyłam francuskiego. Wychodze zaraz za nimi i ruszam ich tropem do lasu. Teodor idzie szybkim rytmicznym krokiem, mężczyzna  za nim porusza się  z lekkością, to zapewne efekt działania Teodora. Mężczyzna nie jest  świadom  tego ci się dzieje. Romanov zatrzymuje się przy jednym z drzew. Przekazuje polecenie mężczyźnie. Ten  przerazeniem w oczach zastyga w bezruchu. Teodor przybliza się do niego z  uśmiechem na ustach. Nie jest to jednak radosny uśmiech.  Nigdy nie widzialem tego  u niego. Nigdy nie widzialam aby Teodor uśmiechał  się w ten przerażający  sposob. Teodor przybliża  się do jego szyi. Wbija w nią swoje kły i konsumuje krwi. Mężczyzna  nie krzyczy. Jedynie jego spojrzenie świadczy  o strachu. Teodor nie zwraca na ni  uwagi.  Po prostu wysysya z niego życie...

Blair
Nigdy się nad tym nie zastanawialam. Nigdy nie myślałam  nad Tym. Jednak jak zawsze, los ukazał mi ponownie iż bycie Romanov oznacza życie pełne niespodzianek... Bałam się Tego na początku.  Nadal po części się tego boję. Nie chciałabym aby Dziecko nienawidziło mnie tak jak ja mojej Matki. Nie chcę  aby kiedykolwiek cierpiało. Ukazanie mu miłości zdaje się być czymś  niesamowicie trudnym i odległym.
- Nad czym tak myślisz? - nie śpi...
- Nad niczym - odpowiadam bez namysłu. Blake jest niesamowicie  szczęśliwy faktem Dziecka - Śpij
- Blair...
- To nie było  pytanie - mówię ostrzejszym tonem - Śpij - mówię sama przymykajac oczy. Nie spałam  całą noc. Nie martwi mnie jedynie fakt Dziecka. Martwi mnie również  fakt tego co stało  się Teodorowi. Nikt z nas nigdy czegis takiego nie widzial. Nikt nie wie kiedy to się powtorzy i kto będzie następny...

Emma
Jak powinniśmy się  zachowywać  wobec siebie? Co się teraz właściwie  miedzy  nami dzieje. Otwieram delikatnie oczy i przykrywam  się szczelniej kocem.
- Wyspana? - w odpowiedzi kiwam głową. Chłopak odpowiada na to uśmiechem - Co ci się śniło? - i co mam tu teraz odpowiedzieć?
-Skąd pomysł, że cos mi się śniło?
- Twoje  oczy - wyjaśnia - Nie jest to aż tak straszne jak może się wydawać - biorę głęboki oddech.
- To nie było nic istotnego, zwyczajny incydent
- Opowiedz mi - chłopak podpierając się na dłoniach siada opierając  się o oparcie łóżka. Na jego twarzy widnieje delikatny grymas. Te rany go jeszcze bolą...
- To było w jakimś  barze, nie jestem pewna w jakim kraju, ale to chyba była Francja. Jakiś facet wyrwał ci coś co szkicowales, coś mu powiedziales,a lotem wyszliscie...
- Nie musisz  kończyć  - mówi wzdychajac -Pamiętam to, boisz się? - pyta zwracając  spojrzenie  swoich  zimnych  oczy na mnie. Momentami jego wzrok jest przerażający...
- Gdybyś  chciał  mnie zabić  to byłabym  już  martwa od dawna - mówię wzruszajac ramionami - A poza tym chyba mnie lubisz - mówię przysuwając się do niego. Chłopak ze śmiechem  mnie przytula.

Blake
- Tamtą w rogu - kobieta  w odpowiedzi  kiwa głową, a jej spojrzenie  skupia się na postaci na tarasie . Dziewczyna siedzi na krzesle i czyta książkę.
- Ciocia - ze środka domu. Dziewczyna  odkłada  książkę  i wzdychajac wstaje. Zastyg w bezruchu. Obserwuje nas, ale zdaje się ze nas nie widzi. To Blair... kobieta, ktora byla obok mnie przybliża się do niej z nożem w dłoni.
- Witaj słoneczko - na dźwięk  słów  kobiety  na twarz Blair  wstępuje  wściekłość, czysta wściekłość - Nie powinnaś  zajrzec do środka? - Blair zbliża  się do kobiety. Chodza jak koty w kręgu, czekaja ktora pierwsza  zaatakuje. Dochodzi do ataku. Kobieta  jest wyszkolona w tym co robi. Blair  jest  w zaawansowanej ciąży. Kobieta wbija w nogę Blair nóż. Romanov wydaje z siebie krzyk. Kobieta  uderza ją w twarz, Blair upada. Kobieta nachyla się nad Blair i zbliza do jej ucha - To było ostrzeżenie, następnym  razem pozegnasz się z czyms więcej...

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz