Wiedziałaś

470 26 2
                                    

Katerina
- Całkowicie sama? - pyta Blair unosząc brwi ku górze
- Tak - odpowiadam wzdychając - Zostanie u nas, Chris to zaproponował
- Kolejny Braciszek zakochany...
- Jak to kolejny? - pytam z zaskoczeniem
- Teddy i Emma siostro...

Chris
- Jesteś całkowicie sama? - pytam opierając się plecami o ścianę
- Tak - odpowiada wzdychając - Sam wiesz, że rodzina nie chce mnie znać Chris - Rodzina Lily jest czymś co mnie zaskakuje. Nie wiem jak w rodzinie tak  zepsutych ludzi powstała Lily. Jej rodzinę można porownać do chwastów, na których tle jest maleńka różyczka, Lily.
- Martwi cię to? - pytam unosząc delikatnie brwi ku górze, nie widziałem jej od praktycznie 200 lat, wiele się zmieniło w tym czasie. Jednak Lily pozostała taka jak wtedy, słodka i niewinna jak kwiat.
- To w końcu moja rodzina Chris - odpowiada, a w trakcie owej wypowiedzi na twarzy dziewczyny pojawia się smutny uśmiech - Jednak jakoś sobie radzę
- Widzę - odpowiadam z rozbawieniem - Pamiętasz tamtą noc gdy się spotkaliśmy?  - dziewczyna w odpowiedzi kiwa głową
- Byliśmy w ogrodzie  - oczy dziewczyny są wpatrzone we mnie, jej spojrzenie co jakiś czas zatrzymuje się na moich oczach, a potem znów wraca na usta - To była piękna noc, dałeś mi wtedy różę
- Tak - delikatnie odgarniam jej pasmo włosów z twarzy - Gdy cię zobaczyłem to się zakochałem Lily, a ty sie usmiechnelas, bo wiedzialas - mówię patrząc jej głęboko w oczy - Nadal tak jest Lily. Ciągle Cię kocham, zawsze tak było
- Przez cały ten czas? - dziewczyna jest w delikatnym szoku
- Tak - odpowiadam z delikatnym uśmiechem. Delikatnie kładę dłonie na talii dziewczyny i przyciągam ją do siebie - Zawsze

Katerina
- Nie wydaje ci się to dziwne, że znalazła nas po dwustu latach?
- A czy cokolwiek w naszych życiach było normalne William? - pytam unosząc brwi ku górze - Po prostu zbieg okoliczności - William nie odpowiada. Wpatruje się w przestrzeń, zawsze gdy to robi to się nad czymś głęboko zastanawia - Will to nie jest praca naukowa tylko Lily
- Nie wydaje ci się, że zachowuje się trochę inaczej? Mam też na myśli zachowanie w szkole - mówi wzdychając - Mam wrażenie, że może coś ją gnębi...
- William nie twórz problemów, to po prostu zbieg okoliczności...

Madison
-Nie zepsuje tego - mówię wzdychając- Nie powinna...
- A skąd to wiesz? - w głosie mojego rozmówcy wyraźnie słychać zdenerwowanie..
- Przygotowywała się do tego przez bardzo długi czas. No i pamiętaj, wiedźmy zwykle wiedzą najwięcej, więc nie uskuteczniaj konfliktu między nami...

Blair
- To przyjaciółka rodziny - odpowiadam z delikatnym uśmiechem. Emma w odpowiedzi kiwa głową. Zastanawia ją Lily i fakt tego czemu się tu pojawiła. Mnie po części to również to zastanawia, jednak może to po prostu zwykły zbieg okoliczności? - Idź się położyć, jesteś zmęczona - dziewczyna w odpowiedzi kiwa głową i z delikatnym uśmiechem rusza w stronę swojego pokoju.
- A gdzie jest Chris?
- To pytane retoryczne - odpowiadam z delikatnym uśmiechem

Chris
Jej dotyk. Jej oddech. Jej blada skóra. Ona. Tęskniłem za nią. Jej usta. Malinowe i chętne do pocałunku. Ona, idealna. Spragniona...

Katerina
- Tam - mówię patrząc na chłopaka który rusza sam w głąb lasu - Idź, ja pójdę jutro
- To dlaczego tu jesteś? - pyta unosząc brwi ku górze
- Jesteś moim młodszym braciszkiem słoneczko - odpowiadam z szerokim uśmiechem. Teodor w odpowiedzi wywraca oczami po czym rusza za chłopakiem. Podchodzi do niego. Klepie go po ramieniu, po czym uderza jego głową o pień. Oczywiście nie na tyle mocno aby go zabić. Przybliża się do jego szyi i wbija w nią  kły. Zawsze gdy pije krew z człowieka to ma w niej całą twarz. Cóż Teddy jest jaki jest. Chłopak nie walczy, a Teddy pożywia się, przez co jednocześnie pozbawia swą ofiarę życia.

Lily
Jego dotyk. Jego oddech. On. Rozkosz. Jego pocałunki. Jego ciało. On.

Pheobe
- Już jestem, moi rodzice wychodzili z domu - mówię sięgając po telefon - Więc co tam u Ciebie?
- Ferie u rodziny - po tonie wnioskuję, że Claire jest zmęczona
-  Co ty robiłaś cały dzień? Jest - spoglądam na zegar - Siedemnasta a ty brzmisz jakbyś przebiegła maraton
- Byłam dziś na basenie - odpowiada ze śmiechem - Ale nie jestem zmęczona, jak spędzasz te wolne dni?- zastanówmy się, panuję nad emocjami bo od pierwszej przemiany buzują, nie wychodzę z domu...
- Nic ciekawego - odpowiadam - Seriale, filmy... no i rozmowy z ludźmi, a ty?
- Głównie basen - ton głosu Claire zmienia się. Teraz brzmi jak ton gkosu marzycielki - I piekłam ciasto.. wiesz gdzie są Morganowie?
- Nie mam pojęcia - odpowiadam jednocześnie nalewając sobie wody do szklanki - Pewnie na jakimś wyjeździe, czemu pytasz?
- Tak jakoś, po prostu tak wyszło
- Pewnie wyjechali na narty czy coś...

                       Wczesny ranek

Madison
- Halo? - odebrała... w końcu
- Wiesz gdzie są? - pytam od razu - Nie odzywałaś się od wczoraj...
- Nie
- Nie?
- Nie Madison - mówi wzdychając
- To gdzie jesteś?
- Właściwie to nie wiem, dużo wypiłam wczoraj
- Nie spotkałaś żadnego Romanov?
- Żadnego -ton głosu dziewczyny jest pozbawiony emocji - Nie mam pojęcia gdzie oni są

Chris
Dalszej części rozmowy nie słyszę, weszła do łazienki. Madison? Kto to jest? Z kim ona rozmawiała?  Wzdychając sięgam po spodenki. Ta noc była czymś wspaniałym. Z nią, bo to właśnie ona jest wspaniała. Lily jest osobą,dla której zrobiłbym wszystko. Drzwi od łazienki otwierają się. Lily ma na sobie szlafrok, jej spojrzenie pada na mnie, a na jej ustach pojawia się delikatny uśmiech
- Obudziłam cię? - pyta wkładając jednocześnie telefon do kieszeni
- Nie - odpowiadam ze śmiechem. Dziewczyna odwzajemnia uśmiech - Wiesz, że go nie potrzebujesz? - pytam patrząc na szlafrok
- Chris...

SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz