Bliskość

785 38 0
                                    

                      Piątek

Pheobe

Uczucie do niego mnie wyniszcza od środka. Czuję to, to mnie wyżera jak jakiś pieprzony kwas. Ironia losu, znać kogoś od dzieciństwa a zakochać się w nim po 8 latach... to pieprzone uczucie męczy mnie już rok. Cholerny rok rozmyśleń na jego temst oraz na temat tego czy bylibyśmy dobrą parą, lub dlaczego on ne zwracs na mnie uwagi. Jedno wielkie pieprznięte coś...

Blake
- Nowa?
- Tak wygląda - odpowiadam patrząc na blondynkę - Ale chyba nie jest singielką - mówię po zobaczeniu wysokiego szczupłego blondyna
- Chyba się kłócą - mówi Eric zwracając uwagę na gestykulację dziewczyny, faktycznie wygląda jakby była zdenerwowana
- Co robicie? - pyta Claire podchodząc do nas z Emmą i Pheobe
- Nowa uczennica - odpowiada Eric oglądając figurę blondynki
- Nie jest nowa - stwierdza Pheobe unosząc brwi ku górze - Serio jej nie poznajesz?
- Jak to nie nowa? Nie kojarzę jej
- Nie kojarzysz dziewczyny z zespołu? Blair Romanov kołku - Blair... no tak ją definitywnie znam...
- Cóż - mówię unosząc brwi - ładna z niej dziewczyna
- Ładna? Widzisz jak cały korytarz się ślini na jej widok?
- Podoba ci się? - pyta Claire patrząc mi w oczy
- Wiesz nie znam jej, ale z tych kilku wymian zdań, które przeprowadziła z Kratanen Morganem, ma paskudny charakter - odpowiada unosząc brwi ku górze - Nie mój typ dziewczyny - stwierdza wzdychając - Cóż, życie, Morgan nie patrz tak na nią bo ten typ obok niej zrobi sobie z ciebie dywanik łazienkowy -  nie odwracam wzroku i dalej się wpatruję w dziewczynę, jak w jakiś durny obrazek... cholera - Blake, a  tobie się podoba? - pyta Eric trącając mnie ramieniem

- No

Emma

Nie skupiam się na lekcji tylko jak idiotka co chwilę spoglądam w stronę Teddiego,  tak racja Emma, wpatruj się w chłopaka, który ma na ciebie kompletnie wyrypane. Ostatnio się zastanawiam, czy mój mózg nie  uznał, że czas na urlop, przez co ciągle się wpatruję w tego bruneta. Rysuje, musi być uzdolniony artystycznie, ponieważ na większości lekcji chłopak coś rysuje w swoim zeszycie. Ciekawi mnie dlaczego to robi, być może po prostu ma gdzieś lekcje i całą resztę, włączając w to ludzi. Zaskakuje mnie fakt, że jedyne osoby, z którymi rozmawia to jego rodzina, jednak nigdy nie widziałam entuzjazmu na jej twarzy. Zawsze ten sam, bezuczuciowy wygląd. Jedyne okazane uczucie a właściwie reakcja, którą u niego widziałam było zaskoczenie, tylko raz, wtedy tamtego wieczoru, gdy skręcił tamtemu chłopakowi kark. Nadal nie wiem dlaczego to robił,  po co i co najważniejsze, jakim cudem znalazł się tam nagle. To jest przerażające...

Pheobe

Wspaniały piątek piąteczek piątunio, łatwo jest sobie pomyśleć "Nie przejmuj się, to tylko chłopak" ta, tylko, właśnie nie tylko, ale aż. Najgorsze w tej sytuacji jest to, że  on traktuje mnie jak kumpla... Ale co się dziwić, faceci to w większości idioci, tak sądzę.... I jeden z tych idiotów mi się podoba... Gdyby miał być film bądź książka o zakochaniu się w przyjacielu idealnie pasowałby tytuł "Zakochanie, czyli jak udupić się w 7 sekund" dokładnie tak to moim zdaniem wygląda. Okej, jest jeden plus, niektórym dziewczynom podobają się goście, których nie znają, ja  znam go około 10 lat. Tylko,że większym bólem jest słuchanie osoby, o której myślisz po nocach mówiącej o jakiejś ładnej dziewczynie,czy widok  radości na jego twarzy gdy widzi jakąś ładną dziewczynę. Zakochanie się i miłość to dwie największe pułapki tego świata, ponieważ to ten rodzaj pułapki z której znasz wyjście, ale i tak w niej siedzisz w nadziei na pomoc,  na ta cholerną pomoc która nie nadejdzie. Dlaczego? Dlatego, że twoja pomoc nie wie, że jej potrzebujesz, ona sądzi, że z tobą jest wszystko dobrze, że twoje fałszywe uśmiechy, są szczere, nie widzi tego bólu, który ukrywasz głęboko w sobie. Nie widzi tego, jak na niego ukradkiem spoglądasz gdy liczysz, że choć raz, choćby ten jeden cholerny raz, pomoc przyjdzie, przytuli cię i powie  "Jestem tutaj" albo nawet nic nie musi  mówić, wystarczy że ruszy swoją łaskawą pieprzoną dupę i się pojawi... ale co? No właśnie, nic

                                                         Po lekcjach

- Co sądzicie na temat tego balu? - pyta Emma przeskakując nad pniem  leżącym na ziemi               - Bal jak bal, taniec stroje, jedzenie i pewnie jakaś drama - mówi Blake spoglądając przed siebie   - Pewnie będzie nudno, albo coś ciekawego się stanie, ale wątpię - mówię wymijając kupkę liści   - Drama? Jaka niby drama? - pytam spoglądając na Morgana                                                                            - Jacyś goście się pobiją, albo drama związkowa, ludzie są kreatywnymi idiotami, którzy potrafią zrobić problem z niczego - Tak, moim problemem  jest to, że coś do ciebie czuję kołku...

Claire          

Jest ich więcej. To cholerstwo się rozrasta, zajęło mi większość uda. Muszę to jakoś wyciąć. Wchodzę do kuchni, w damskiej części domku i wyciągam  ostry nóż z szuflady,  zapewne wyglądam jak jedna z tych jakże mądrych bohaterek horrorów. Przybliżam ostrze do nogi i zaczynam ciąć. Piecze i boli jak cholera, jakbym zdrapała sobie strupa i  polała wodą utlenioną, tylko, że zdzieranie tych łusek boli bardziej, skąd to się w ogóle wzięło, nie kojarzę jakoś żeby moja mama była karpiem a tata łososiem. Krew cieknie mi po nodze, gęsto spływa na  drewnianą podłogę. Jeszcze tylko trochę i będzie po wszystkim, to zniknie i nie odrośnie. na podłogę upad pierwszy kawałek mojej wyciętej skóry, krew z mojego uda spływa gęstym strumieniem, chyba jestem w dupie...   znów przybliżam nóż do nogi, muszę wytrzymać                    - Co ty robisz? - pyta Eric  zabierając mi nóż, nie zauważyłam nawet kiedy wszedł  do domu, nie usłyszałam dźwięku otwieranych drzwi... gdybym była bohaterką w horrorze, zapewne byłabym już martwa. Spojrzenie oczu Erica pada na moje udo, przygląda  krwi spływającej  w kierunku podłogi                                                                                                                                                                                        - Nie patrz na to - mówię zakrywając dłońmi  niebieskie łuski na moim udzie - Jestem jakimś potworem - Eric podnosi mnie i sadza na blacie. Otwiera szafkę i wyciąga z niej kubek, po czym, odkręca kran i nalewa do kubka wody. Gdy kubek jest już pełny podchodzi do mnie i wylewa mi zawartość kubka na nogę, noga mnie już nie piecze, nie boli, woda minimalizuje ból                           - Claire - mówi patrząc mi w oczy - Czy ty zawsze musisz mieć tak genialne pomysły? - pyta z lekkim  śmiechem patrząc mi w oczy, w moich oczach nie ma radości                                                          - Łatwo ci mówić, bo nie wyglądasz jak jakiś pieprzony mutant - mówię spuszczając wzrok, Eric sięga dłonią do swojego karku, lekko krzywi twarz po czym przybliża do mnie dłoń. Trzyma w niej zakrwawioną łuskę, szarą zakrwawioną łuskę  - Ale, mówiłeś, że to tatuaż                                         - Kłamałem - mówi z delikatnym uśmiechem  - Oboje jesteśmy pieprzonymi mutantami                    - Ty wiesz co mi, nam jest? - Eric odstawia pusty kubek na blat, spoglądam na moją nogę, widać na niej łuski, które powoli odrastają, woda mnie leczy?                                                                                       - Wierzysz w magię? - pyta przybliżając się do mnie - W mityczne stworzenia ?                                         - Eric ta rozmowa z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej przerażająca                                          - Tylko nie uznaj mnie za debila,  wiem, że zabrzmię jak jakaś postać z disneya, ale jesteś syreną, a ja syrenem - wydaje z siebie ciepły śmiech zauważając wyraz mojej twarzy - Nie róbn tego więcej, osłabiasz swoją moc, wszystkiego cię nauczę - mówi przybliżając się do mnie i całując mnie delikatnie  czoło, wtulam się w niego - Wszystkiego cię nauczę obiecuję          





SecretOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz