Przyglądałaś się jak wyższy kościotrup drze ryja na brata. Sans nie żartował kiedy mówił, że nie jest podobny do swojego krewniaka. Wyglądali jak swoje przeciwieństwa. Wysoki, prawie tak wysoki jak Ty, z wysoko uniesionymi ramionami. Ostre zęby tak ostre jak jego brata. Wszystko w jego aparycji było bardziej elegancje, schludniejsze niż Sansa. Jego czaszka była prawie biała, w przeciwieństwie do brata miał małe puste oczodoły bez źrenic. Lecz to co najbardziej przyciągnęło Twoją uwagę to jego ubranie. Sans ubierał się wygodnie i tak, jakby samym ubiorem chciał powiedzieć „zostawcie mnie samego". Ten drugi wyglądał jak czarny charakter z jakiegoś filmu o suberbohaterach. Nosił długie rękawice, jasne buty na obcasach, do tego miał przeciętą w połowie czarną kurtkę i czerwoną chustę przerzuconą przez ramiona.
-SANS TO ZDECYDOWANIE TWOJA WINA! CO CIĘ NASZŁO ABY OTWIERAĆ DRZWI! - krzyknął. W tróję staliście przed autem oceniając zniszczenia. Nie były aż tak straszne jak Ci się początkowo wydawało. Dziura w szybie wyglądała jak przebita kijem, kość przebiła ją na wylot. Wystarczy wstawić nową, wyczyścić i odkurzyć w środku, może zmienić narzutę tylnych siedzeń i auto będzie wyglądało jak nowe.
-T-to nie jest moja... Ja nie w-wiem jak to się stało – Sans starał się unikać wzroku brata.
-MOŻE GDYBYŚ TRZYMAŁ SWOJE MIESZKANIE W LEPSZYM STANIE NIE DOSZŁOBY DO TEGO!
-J-ja nie ch-chciałem.. J-ja.. - jego głos drżał
-WIESZ CO ZROBIŁEŚ? BO JA WIEM. TAKIE WYCZYNY NIOSĄ ZE SOBĄ KONSEKWENCJE. WIESZ CO TO ZNACZY BYĆ TORTUROWANYM SANS? - przyglądałaś się tej wymianie zdań czując, jak sama zaczynasz się denerwować. To zwykły przypadek. Wypadek, nic więcej. Uda Ci się bez problemu powiedzieć odpowiednim służbom, że to jakiś wariat. Debil, który był zły na coś i miał bejsbola w ręce. No i to nie jest Twoje jedyne auto. Masz busa, wana, motocykl w garażu. Lubiłaś to auto, bo było szybkie i wygodne. Niestety tutaj miałaś możliwość wykupienia tylko jednego miejsca parkingowego. Mimo wszystko nie był to pojazd do którego byłaś przywiązana emocjonalnie. - CZŁOWIEKU! - Papyrus zwrócił na siebie Twoją uwagę. - WYGLĄDA NA TO, ŻE MÓJ GŁUPI BRAT ZROBIŁ STRASZNY BŁĄD W OBLICZENIACH, W REZULTACIE CZEGO... DOSZŁO DO PWENYCH ZNISZCZEŃ TWOJEJ WŁASNOŚCI. - starał się pomachać Ci przed twarzą rękami gestykulując, ale zdał sobie sprawę z tego, że jesteście prawie tego samego wzrostu i przestał kładąc dłonie na biodrach
-To już wiem, ale nie musisz...
-NIE LĘKAJ SIĘ, BO JA WSPANIAŁY I PRZERAŻAJĄCY PAPYRUS DOPILNUJĘ ABY TA USTERKA ZOSTAŁA NAPRAWIONA SZYBKO I SPRAWNIE – Wyciągnął telefon i zaczął w nim grzebać. Poczułaś, jak ściska się Twój żołądek czując podniecenia widokiem kolejnej magicznej komórki.
-Jak wcześniej mówiłam, to niepotrzebne, mogę zawołać moją epikę naprawczą i ..
-CZŁOWIEKU... CZY UBEZPIECZYŁAŚ SIĘ NA WYPADEK TAKICH ZNISZCZEŃ? - zapytał zaskoczony.
-Um... wszystkie pojazdy które korzystają z drób publicznych muszą być ubezpieczone i ...
-A TO CI CIEKAWOSTKA. MUSI DOCHODZIĆ CZĘSTO DO ZNISZCZEŃ TEGO TYPU SKORO JEST TO OBOWIĄZUJĄCE PRAWO – zaczynałaś się troszeczkę denerwować tym, że ten typ tak często Ci wchodził w zdanie. Powinien się nauczyć jak należy rozmawiać z innymi. Sans stał kilka kroków dalej, wyglądał nie tylko na zakłopotanego ale i na... przerażonego? Czy to nie jest jego zajebisty brat? Nie wydawał Ci się taki zajebisty. Zajebiści bracia nie krzyczą i nie wyzywają drugich i nie obwiniają ich za swoje błędy. Zastanawiałaś się co odpowiedzieć Papyrusowi, kiedy w końcu zrozumiałaś. Klasnęłaś w dłonie z uśmiechem.
CZYTASZ
Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]
FanfictionOd czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki...