Oboje weszliście do auta. Sans niemal natychmiast zwinął się w kulkę pod oknem. Schował czaszkę pod kapturem naciągając go mocno. Po kilku minutach jazdy w niezręcznej ciszy musiałaś coś powiedzieć.
-No weź Czacho... nie było tak źle.
-Pozwól mi zamienić się w proch
-Nie wiem nawet skąd masz swój dług! Misja zaliczona! - Choć.. czułaś i tak, że Undyne rzuciła osobistymi historyjkami, które Sans wolałby wymazać z pamięci swojej i wszystkich. Nadal trudno było Ci uwierzyć w to, że Papyrus zmusił go do noszenia obroży jakby był jakimś psem. - A tak zupełnie poważnie, dlaczego zaciągnąłeś dług w wysokości kosztu wybudowania małego domku?
-J-ja.. - zamilkł i skulił się mocniej
-Tak?
-Powiedziałem ci, kiedy go zaciągałem był mniejszy. To pieprzona lichwiarka... - Z tym nie możesz się nie zgodzić. Muffet może i jest Twoją przyjaciółką, ale wiesz, że bez wahania jest w stanie zniszczyć kogoś jeżeli tylko się jej narazi. Może właśnie dlatego tak bardzo ją lubisz? Kruk, krukowi i takie tam...
-Serio, co kupiłeś? - znowu zamilkł. Łapiesz, nie powie Ci. Postanowiłaś zapytać o coś innego co też Cię zastanawiało. - Więc... pozwól, że zapytam... czy w Podziemiu był jakiś podział społeczny?
-Co?
-No wiesz... - myślałaś jak jak ubrać myśli w słowa tak, aby nie brzmiały jakoś niegrzecznie. Nie... powinnaś być tutaj bezpośrednia – Potwory ciągle mówią, jakby to, że masz jeden HP było czymś złym... Czy statystyki duszy są... wyznacznikiem pozycji społecznej czy coś? - znowu milczał – Czacho?
-Myślę!
-Oh
-... Słabe potwory... nie przeżywały... tam...
-Więc co... zabijaliście je czy co? - milczał patrząc za okno – Potraktuję to jako tak. - Dobra, teraz czułaś się jak głupek. Starałaś się zrozumieć, dlaczego potwory go nienawidzą, lecz nie w taki sposób, aby poczuł się jak śmieć. - Cóż... ciesze się, że przeżyłeś. Inaczej byłabym samotna w moim mieszkaniu – starałaś się rozjaśnić atmosferę
-N-nie jest to prawda... masz wielu przyjaciół...
-Taaak, ale tylko ty do mnie przychodzisz.
-Bo się nudzę.
-Ja też! Widzisz, jak się świetnie dogadujemy? - Sans powoli rozluźniał się. Choć nadal patrzył za okno, westchnął.
-Lubisz się ze mnie śmiać
-Czacho.. Nie jestem pewna jak wiele przyjaciół miałeś, ale musisz coś zrozumieć. Co robią przyjaciele? Robią sobie z siebie jaja! Od tego są przyjaciele!
-Tsk.. tylko ty sobie robisz ze mnie jaja.
-A to co wyczyniałeś z moim radiem?
-Będziesz mi to wypominać do końca mojego pierdolonego życia?
-Oj no weź, czułość cię nie zabije.
-Nie wiem co tam knujesz...
-Masz mnie. Planowałam wyznać ci moją wieczną miłość i zmusić, abyś był matką moich dzieci, potem zabiłabym nas dwoje pozorując samobójstwo, aby wszystko był romantyczne.
-CO KURWA?! - krzyknął całkowicie odwracając się w Twoją stronę. Śmiałaś się. Czy szkielety mogą mieć dzieci? Cholera.. a potwory? To całkowicie nowy temat. Chciałaś go o to zapytać, ale nie byłaś pewna, czy Ci na to pytanie odpowie. Właściwie, nadal nie wiesz jak robi... to... Powiedział, że nie ma kutasa. Jego ciało robi wiele dziwnych rzeczy, oddycha, je, nadal nie pojmujesz tej całej magii. Nie mogłaś sobie wyobrazić jak magia mogłaby to robić. Jedyne co Ci chodziło po głowie to jakieś czary mary z duszami, choć nie jesteś co do tego pewna...
CZYTASZ
Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]
FanfictionOd czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki...