Jest piątkowy wieczór. Za oknem robiło się zimniej, zaś dni robiły się krótsze. Siedzisz na kanapie kończąc swoją pracę nim Sans wróci z pracy do domu. Zerkasz co jakiś czas na telefon sprawdzając wiadomości. Kilka od szefostwa, które przypominało Ci o ostatecznych datach nadesłania prac. Przeglądałaś wszystkie właściwie wiedząc już większość rzeczy którą chcą Ci przekazać. Właśnie miałaś zamknąć telefon kiedy zerknęłaś na ikonę Underneta. Nie dzwoniłaś do Papyrusa od tygodnia. Był na Ciebie zły za to, że nie zrobiłaś to tydzień temu, no i dzisiaj masz ostatni dzień przed jutrzejszą jego wizytą. Powinnaś zadzwonić. Wybrałaś jego numer i kliknęłaś na słuchawkę. Niemal natychmiast odebrał.
-CZ-CZŁOWIEK! - zawsze był taki głośny – WIDZĘ, ŻE ZDECYDOWAŁAŚ SIĘ W KOŃCU DO MNIE ZADZWONIĆ. ZDESPEROWANA MOJEJ UWAGI JAK PRZYPUSZCZAM NYEH HEH HEH
-Ciebie też witam Wielki Szefie – powiedziałaś kładąc się na kanapie tak, aby było Ci wygodnie. Słyszałaś śmiech w tyle oraz muzykę z telewizora. Jak na kogoś kogo brałaś za samotnika, ma dookoła siebie wielu znajomych.
-TAK... CÓŻ... W-WITAJ.. PO CO DZWONISZ CZŁOWIEKU?
-Cóż... chciałam usłyszeć twój wspaniały głos raz jeszcze – uśmiechnęłaś się
-CZ-CZŁOWIEKU! TAK NIE.. CZY NIE INFORMOWAŁEM CIĘ O TYM WCZEŚNIEJ? TWOJE ZDOLNOŚCI FLIRTOWANIA NIGDY NIE ZDOBĘDĄ MOJEJ DUSZY!
-Naprawdę? Nawet odrobinę? - droczyłaś się.
-O-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE!
-Ej Papyrus! Z kim gadasz? - znajomy kobiecy głos odezwał się w tyle
-TO NIE TWOJA SPRAWA UNDYNE! ODSUŃ SIĘ, TO BARDZO WAŻNA ROZMOWA!
-Oooh, dlaczego twoja twarz jest czerwona? Czyżby to twoja tajemnicza dziewczyna? - jej głos zrobił się wyższy
-JUŻ CI MÓWIŁEM, ŻE NIE MAM DZIEWCZYNY BO NIE MA NIKOGO KTO SPEŁNIŁBY MOJE BARDZO WYSOKIE WYMOGI I... PRZESTAŃ! ODDAWAJ TELEFON GŁUPIA GWARDZISTKO!
-Fuhuhuhuhuh! - Słyszałaś dźwięki przepychanek i telefon upadł kilka razy. W tle przebrzmiewał szaleńczy śmiech, kiedy komórka została podniesiona rozpoznałaś głos niebezpiecznej i silnej rybiej kobiety -A teraz, kim jesteś? - zapytała chamsko. Starałaś się zachować powagę.
-Co? Nie wiesz kim jestem?
-UNDYNE ODDAWAJ TO NIE-GAHHH NIE SZTURCHAJ SZKIELETA! - zawodził.
-Na wyświetlaczu wyskoczyło, Człowiek Sansa – odpowiedziała – Nie wiedziałam, że Sans ma człowieka
-Hah! - zaśmiałaś się – Będąc szczerą, ostatnio kiedy się widziałyśmy mówiłaś, że to ja jestem jego właścicielką
-Nie pamiętam aaaaaaaa! Ta ludzka samica z Muffets!
-Zgadza się! - zaczęłaś się śmiać
-Tsk... A ja się bałam, że jakiś debil droczy się z tym wielkim mięczakiem.
-ZŁAŹ ZE MNIE I DAJ SIĘ ZAMIENIĆ NA PALUSZKI RYBNE!
-Właśnie, daj mu poplotkować ze słodką i kochającą dziewczyną – rechotałaś
-Co? DZIEWCZYNĄ?! - krzyknęła.
-TO KŁAMSTWA! NIE JEST MOJĄ DZIEWCZYNĄ! MRUGHHH! CZŁOWIEKU! NAKAZUJĘ CI ZAPRZESTAĆ ROZPOWIADAĆ TAK PASKUDNYCH KŁAMSTW!
-Fuhuhuhu! - śmiała się Undyne – Naprawdę jesteś zarąbistym człowiekiem. Gdybyś mogła zobaczyć teraz jego twaez jest całkowicie AHHHH! Kurwa Papyrus! Wracaj!
CZYTASZ
Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]
FanficOd czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki...