Kulminacja pisania RPG

790 73 20
                                    

Pięć minut po tym jak wydostałaś się postacią z pułapki, znalazłaś postać Sansa stojącą na środku pomieszczenia.

-Czaszeczko... EJ CZACHO! - stuknęłaś go delikatnie nogą.

-Co... - drgnął

-Usnąłeś

-Ah, kurwa

-Wytrzymaj jeszcze trochę, prawie koniec

-Mówisz tak – ziew – od jakiegoś czasu

-Gadaj co chcesz, prawie koniec. - robiliście dalej swoje. Historia wyglądała na taką, kończącą się. Większość statku jest zniszczona, wasze postacie mają odblokowaną historię, no i zostało wam jeszcze tylko jedno pomieszczenie. Musicie powstrzymać wielkiego stwora przed wysłaniem swoich dzieci na ziemię. Wiecie już jaki jest kod na zniszczenie stacji. Jeżeli Sans wytrzyma trochę dłużej, niedługo pokonacie finalnego bossa. Weszliście do nowego pomieszczenia pełnego schodów. Kosmita wyglądający jak poskręcany człowiek z początku pojawił się i was zabił. Potem spadło coś szmalowatego z sufitu i rozpoczął się filmik. - Wygląda na to, że twój przyjaciel się pojawił – czekałaś chwilę lecz kiedy nic nie odpowiedział, popatrzyłaś na niego i zauważyłaś, że znowu przysnął – Czaszeczko, obudź się, przegapisz – stuknęłaś go stopą, ale tym razem się nie obudził. Nie chciałaś, aby przegapił kluczowe sceny, pochyliłaś się i stuknęłaś go w ramię. - Obudź się. - Nadal nic, chwyciłaś go za ręce i potrząsnęłaś – Czacho.. - podskoczył, pierwszym co zobaczył to szlamowaty stwór na monitorze obok finalnego bossa.

-Chcę być twoim przyjacielem – krzyknęło zabijając waszych przeciwników. Czułaś, że zaraz stanie się coś złego i miałaś rację. Sans krzyczał. Jego lewe oko błysnęło na żółto i czerwono, kiedy prawe zniknęło całkowicie. Poczułaś napięcie w pomieszczeniu i nagle pojawiła się wielka pomarańczowa, świecąca kość i przebiła Twój telewizor niszcząc go. Sans dalej krzyczał i drżał, chowając swoje lewe oko za dłonią. Co się z nim dzieje? Czy miał koszmar? Spał przecież spał krótko. Pochyliłaś się aby go uspokoić. - OBUDŹ SIĘ! - krzyknęłaś chwytając go za ramiona. Warknął i popatrzył świecącym okiem na Ciebie. Poczułaś jak dziwny nacisk uderza w Twoje ciało. Coś zostało wyrwane z Twojej klatki piersiowej lecz nim zdążyłaś zareagować uderzyłaś ciałem o sufit. Jak tylko byłaś na nim i otworzyłaś oczy zobaczyłaś, że niewielkie przedmioty unoszą się same w pokoju, zaraz potem spadłaś na podłogę. Zakasłałaś odzyskując oddech. Podniosłaś na Sansa, miał twarz schowaną w rękach, czerwone łzy ciekły mu z oczu.

-Nie znowu, błagam, nie wracaj, nie wracaj – mamrotał, trząsł się, wbijał palce w czaszkę.

-CZERWONACZACHO WKURWISZ SIĘ KIEDY POWIEM, ABYŚ ODDAŁ MI FORSĘ ZA TELEWIZOR! - krzyknęłaś. Podniosłaś się z ziemi czując narastającą adrenalinę. Od czasu piątku nie robiłaś nic co mogłoby ją obudzić. Sans miał coś w rodzaju ataku paniki, więc postanowiłaś wyrwać go z niego. Całe szczęście dla niego, kilka magicznych ataków prawdopodobnie nie zrobi Ci krzywdy. Ale nie oznacza to tego, że pozwolisz mu walić Twoim ciałem po mieszkaniu jakbyś była piłeczką. Myśląc o tym, naprawdę NIE podoba Ci się, że niszczy Ci mieszkanie. Widziałaś, jak gapi się na Ciebie świecącym okiem, jego lewa ręka zadrżała, stanęłaś w pozycji obronnej. - Dawaj! - szepnęłaś. Uniósł rękę do góry, poczułaś nacisk na klatce piersiowej, płynącą krew w żyłach, skupiłaś się na uczuciu. Tym razem gdy spadałaś na ziemię upadłaś na nogi. Kiedy chciał uderzyć Tobą w ścianę, odbiłaś się od niego stopą. Mogłaś tylko patrzeć na ruchy jego rąk i odwracać się w odpowiednim kierunku, aby odbijać się od ścian. Kiedy atak zniknął, zaczęłaś biec w jego stronę ignorując uczucie, że coś Cię przebija. Rzuciłaś się na niego i mocno objęłaś ramionami. - CZACHO! LEPIEJ SIĘ OCKNIJ TERAZ I PRZESTAŃ DEMOLOWAĆ MI MIESZKANIE! - popatrzył Ci w oczy zaskoczony, drżał jak osika

Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz