Wyszłaś ze sklepu idąc za dwoma potworami. Grupka dziewczyn zatrzymała się, gdy w ostatniej chwili dostrzegła wielkie stwory, kilka z nich się zaśmiało widząc je na zakupach z rękami pełnymi siat. Chwyciły za telefony i zupełnie tak jak pozostali ludzie dookoła was zaczęły robić zdjęcia i nagrywać, szepcząc między sobą i pokazując to tu to tam to na Ciebie. Undyne wgapiała się w tłum, próbując ich w ten sposób odstraszyć... albo zachęcić jeszcze bardziej, Papyrus po prostu wyprostował się i uniósł wysoko ramiona.
-Zobaczmy... - rybia potworzyca powiedziała cicho pochylając się nad telefonem – Jest po drugiej, autobus przyjdzie o trzeciej trzydzieści i zawiezie nas bezpośrednio ... - Papyrus spojrzał na nią
-UNDYNE! MIAŁAŚ SPOTKAĆ SIĘ Z ALPHYS!
-Wiem, wiem... ale... - żółte ślepie spoczęło na siatkach jakie trzymała
-JAKBYM W OGÓLE POTRZEBOWAŁ TWOJEJ POMOCY! SAM MOGĘ WSZYSTKO ZANIEŚĆ – fuknął – NO I MASZ WAŻNIEJSZE SPRAWY NA GŁOWIE! NIE CHCĘ INGEROWAĆ W TWÓJ ZWIĄZEK! NIE ZREZYGNUJESZ Z WASZEGO SPOTKANIA Z POWODU SIATKI Z ZAKUPAMI!
-Wiecie co...
-I co? Próbujesz mi wmówić, że ręce ci nie odpadną? – wpatrywała się w niego i potrząsnęła zakupami
-OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! MÓWIŁEM, ŻE SAM JE ZANIOSĘ!
-Ej!
-Akurat! Widziałam jak zwalniasz tempo!
-WYDAWAŁO CI SIĘ! JA PO PROSTU...
-EJ! – wtrąciłaś się, jakoś zdenerwowana, zaczynali powoli działać Ci na nerwy – Po co wam człowiek z zabawkami, jeżeli nie zamierzacie z nich korzystać?
-ZABAWKAMI? – Papyrus wyglądał na zmieszanego
-Cholera! Zapomniałam! – Undyne powiedziała nieco głośniej
-A myślałaś, że jak się tu dostałam? – uśmiechnęłaś się
-CO TO ZA... ZABAWKI? NIC O NICH NIE MÓWIŁAŚ
-Ma auto, debilu
-AH TAK... MASZYNA KTÓRĄ ZAPARKOWAŁAŚ W DRODZE PRZED MOIM!
-Czym? – zapytała Undyne
-N-NICZYM! – gdy rozmawialiście, czułaś jak tłum się powiększa. Jasne, większość z nich robiła zdjęcia, prawie wszyscy mieli telefony wyciągnięte.
-Ta, więc... - opuściłaś głos czując się niezręcznie – Zapakujmy wszystko do samochodu, zawiozę was do domu – Zauważyłaś niewielką zmianę na twarzy Papyrusa, przez chwilę bardzo się czymś podekscytował i zadrżał nerwowo przytakując w zgodzie.
-Właściwie, zawieziesz tylko tę kupę kości – powiedziała Undyne zarzucając torbę z zakupami przez papyrusowe ramię – Laboratorium mojej dziewczyny jest blisko. Pomogę wam się zapakować, a potem pójdę na spotkanie z nią.
-Mnie to tam rybka... - rozejrzałaś się po tłumie. Nadal robił się większy – Uh.. chodźmy – zaczęłaś iść w stronę mniej zaludnionej części. Ludzie rozsuwali się, część z nich szeptała, część próbowała lepiej przyjrzeć się rzadkim gatunkom. Prowadziłaś dwa potwory przez centrum handlowe, kierując się w stronę wyjścia do swojego samochodu. Denerwowało Cię to, że przykuwałaś taką uwagę, ale przyznasz że miło iż nikt nie wchodził wam w drogę. Było łatwiej ich omijać zwłaszcza, że byliście obładowani. Minęliście zoologa kiedy Undyne zwolniła, jej złote ślepie patrzyło po witrynie.
-Ej Paps! Nadal chcesz tam iść? – zapytała zatrzymując się przed wejściem. Papyrus spojrzał na sklep
-N-NIGDY NIE POWIEDZIAŁEM, ŻE CHCĘ!
CZYTASZ
Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]
FanfictionOd czasu zniszczenia bariery minęły miesiące. Potwory w końcu uzyskały prawo do przemieszczania się po mieście. Siedzisz nocą w swoim małym mieszkanku i robisz swoje kiedy nagle słyszysz muzykę zza ściany. Czy Twój sąsiad zawsze musi słuchać muzyki...