Jedząc ze Szkieletami

857 74 4
                                        

-SANS, POKAŻ CZŁOWIEKOWI MIESZKANIE NIM USIĄDZIEMY DO KOLACJI – Papyrus warknął na Sansa kiedy weszliście do mieszkania. Sans wpatrywał się cały czas w tył Twojej głowy kiedy wchodziłaś. Wygląda na to, że nie podoba mi się Twoja obecność podczas posiłku. Papyrus nawet skomplementował cię kiedy zdjęłaś buty w przedpokoju, nie jak niektóre brudasy. Jak tylko przekroczyłaś próg poczułaś smród spalenizny.

-A-ale, Szefie... Jedzenie wystygnie...

-NONSENS, JEDZENIE MOŻE POCZEKAĆ, TRZEBA WŁAŚCIWIE POKAZAĆ GOŚCIOWI MIESZKANIE, TAK POSTĘPUJE SIĘ NA POWIERZCHNI, NIE PAMIĘTASZ CZEGO NAUCZYŁ NAS FRISK? - wgapiał się w brata. Sans pocił się odpowiadając.

-J-jasne, Szefie. Już to robię. Uhhh, cho-chodź za mną.... paniusiu. - wskazał abyś za nim poszła. Na samym początku zaprosił Cię do większego pokoju. Był całkiem pusty. Tylko pusty materac na ziemi bez prześcieradeł, czy kocy, między materacem a ścianą była mała poduszka, no i pod ścianą nieco dalej kosz na śmieci. Byłaś zaskoczona jak czysto było w jego mieszkaniu od ostatniego razu kiedy tutaj byłaś. Spodziewałaś się stosów śmieci i ubrań. Pewnie dlatego zapchał wszystkie pralki.

-Łał, dobrze wysprzątałeś Czaszeczko – warknął w odpowiedzi, zerkając na Twoją twarz. Miał w kieszeniach ręce lecz słyszałaś szczękanie kości o kości kiedy zaciskał pięści. - Aż tak jesteś zły że wbiłam się na twoją kolację ze starszym bratem?

-Ja jestem starszym bratem! - przerwał – I jestem wściekły bo... zrujnowałaś... wszystko – choć mówił szeptem, czułaś, że krzyczał. Nawet tupnął nogą. Oh, a więc to on jest starszy... huh? Tego się nie spodziewałaś.

-Jak to ja zrujnowałam wszystko? - odszeptałaś – To nie twój samochód został zniszczony.

-Wszystko było dobrze do czasu, aż nie zaczęłaś do mnie wypisywać i grzebać w moich ubraniach! Dlaczego nie możesz zostawić mnie samego?!

-Oh przepraszam, następnym razem jak zapchasz wszystkie pralki zaglądaj tam co jakiś czas. Chciałam wpaść do mojego przyjaciela, aby poznać jego seksownego potwornego braciszka

-Nie jesteśmy przyjaciółmi!

-Jesteśmy

-Nie jesteśmy!

-Jesteśmy...

-Nie jesteśmy!

-Więc co robię u ciebie w sobotę?

-Wkurwiasz mnie!

-SANS POŚPIESZ SIĘ I SKOŃCZ OPROWADZENIE CZŁOWIEKA! JEDZENIE STYGNIE! - głośny krzyk przerwał waszą sprzeczkę. Oboje poszliście korytarzem z sypialni do salonu nie mówiąc ani słowa.

-A to salon – rzucił niskim głosem jakby nigdy nic.

-Aaaa tak, widzę – starałaś się być spokojną. Potem poszliście do mniejszej sypialni. Kolejny mały materac pod ścianą. Całość wyglądała jakby nikt tam nie mieszkał. Odwróciłaś się w jego stronę szybko i szeptem krzyknęłaś. - Dlaczego tak strasznie nie chcesz, abym tutaj była?!

-Nie wiem! Może dlatego, że cię nie lubię i nienawidzę być w twoim towarzystwie?!

-Czaszeczko... ja już cię rozgryzłam. Jesteś jednym z tych ludzi, którzy kiedy mówią, że nienawidzą naprawdę mają na myśli: kocham cię.

-Nic takiego nie mówię. Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego znam!

-Aaa rany, nie wiedziałam, że lubisz mnie aż tak bardzo – rzuciłaś szczerząc się.

Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz