Trzy wariatki i Sans

801 68 2
                                    

Obudziłaś się w niedzielę rano. Wypoczęta po zabawnej nocy w Nawiedzonym Domu. Sans tym razem walił większą ilością suchych sucharów. Tak... przez pół zmiany, miał potem wielkie wory pod oczami i usypiał na stojąco. Ledwo był w stanie przenieść was do domu po pracy, nawet nie troszczył się o przetransportowanie Cię do Twojego mieszkania, zamiast tego skończyliście wpadając na jego stolik w kuchni, a następnie niczym zombie udał się do własnego łóżka. Przeciągnęłaś się, czując jak powoli mięśnie się relaksują. Chwyciłaś za telefon i sprawdziłaś pogodę. Niebo zasłane chmurami. O tak! Sprawdziłaś inne wiadomości jakie dostałaś nim rozpoczęłaś plan budzenia swojego słodkiego, wściekło sąsiada dzwoniąc do niego. Uwielbiał przecież poranne pobudki w niedziele. Wybrałaś jego numer i czekałaś. Chwilę potem usłyszałaś jego dzwonek za ścianą i głośny trzask. Cóż.. to nie był dobry plan. Poczekałaś kilka chwil i znowu zadzwoniłaś... Znowu dzwonek, chwila ciszy i....

-IDŹ DO DIABŁA! - krzyk zza ściany. Zachichotałaś, tym razem postanowiłaś wysłać mu wiadomość w drodze do łazienki.


Ty: Zabieram cię dzisiaj do Muffet, wstawaj

Czekałaś chwilę aż odpisze, albo przynajmniej jakieś dźwięki, które będą świadczyć, że się przebudził. Kiedy nic się nie stało, dopisałaś


Ty: Nie zamknęłam wczoraj twojego mieszkania. Mam nadzieję, że nie spałeś nago bo inaczej pierwszą rzeczą jaką zrobię będzie wyściskanie twoich słodziuśnych kosteczek!


-PO MOIM TRUPIE! - krzyczał. Cóż, to zadziałało. Usłyszałaś hałas, a potem stukot jego kościstych stópek po podłodze w stronę drzwi. Cóż, wygląda na to, że nie spał nago. Wysłałaś mu kolejną wiadomość kiedy zamknął drzwi na zamek


Ty: Żartowałam. Teraz się ogarnij.


-KURWA! - nasłuchiwałaś jego kroków chcąc się upewnić, że nie poszedł dalej spać. Kiedy włączył prysznic, postanowiłaś też się umyć. Czysta i pachnąca wysuszyłaś włosy i ubrałaś się. Kiedy skończyłaś, mały szkielet leżał leniwie na Twojej kanapie z głową na podłokietniku, miał ręce założone za głowę i patrzył się na Ciebie – Skończyłaś się pindrzyć?

-Jak chcesz, mogę robić makijaż przez kilka godzin – wywrócił oczami

-Po co mnie budziłaś, jeżeli teraz mam na ciebie czekać?

-Jeszcze tylko chwila – ziewnął i powoli usiadł zerkając za siebie.

-Chodźmy i miejmy to za sobą, chcę iść spać

-Potem zabieram cię i tak w specjalne miejsce

-Już to kurwa widzę

-Ojj no weź, będzie fajnie

-Po co taszczysz mnie ze sobą skoro możesz iść tam sama?

-Bo będziesz mi potrzebny

-A po chuj?

-Zapomniałeś? Obiecałam, że kupię ci komputer. - otworzył szerzej oczy na chwilę. Zamarł nie spodziewając się tej odpowiedzi.

-N-nie zrobisz tego

-Um... tak, zrobię – odwrócił wzrok, rumieniec wstąpił na jego twarz

-S-słuchaj.. Ja.. uh... nie mam forsy aby sobie teraz na to pozwolić.

-Nie powiedziałam, że zmuszę cię do kupna, tylko, że ja kupię ci.

-Coo... nie, nie zrobisz tego.

Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz