Posępne dni [historia Muffet]

790 66 7
                                    

Dwa tygodnie po odzyskaniu wolności i tydzień po kwarantannie.

Drzwi do pokoju 211 w urzędzie miasta Ebott City zamknęły się z trzaskiem. Mimo to słychać było dobrze głos zza nich. Zaskakujące, jak ktoś o tak miłym, dziewczęcym głosie był w stanie tak głośno krzyczeć. Inny głos jej odpowiadał, cichy i głęboki. Przerażony. Ale czego się spodziewać, kiedy rozmawia się z kimś, kto ma trzy pary rąk i pięć czarnych ślepi?

-Jak to nie zaakceptowano?! – krzyknęła Muffet, patrząc na bladego mężczyznę przed sobą. Zadrżał, kiedy jedna z rąk uderzyła w biurko, po ramieniu zsunęły się jej pająki.

-J-jeszcze nie zaakceptowano b-bo... - pocił się, z każdą chwilą czuł się mniejszy i mniejszy - ... nadal musimy przeprowadzić testy aby mieć pewność, że...

-Właśnie widziałam Grillbiego jak wychodzi z formularzem! Dlaczego ja nie mogę dostać jeszcze swojego?! – Mężczyzna dostrzegł, że na jego biurku z każdą chwilą jest coraz więcej pająków

-Właśnie to chciałem wyjaśnić! Potworze jedzenie zostało przetestowane i zaakceptowane aby ludzie je spożywali, ale prochy...

-To nic takiego! Właściwie to to samo! – Muffet uderzyła w biurko, sprawiając że pająki na nim lekko podskoczyły

-M-musimy mieć całkowitą pewność, że nie wywoła żadnych negatywnych efektów na ludziach

-Nie wywoła! – krzyknęła pokazując kły

-B-błagam niech one przestaną! – Muffet popatrzyła na jego oczy. Tsk, boi się. Żałosny! Nawet nie zaczęła go obrażać! Już jest bliski płaczu, a przecież nie związała go i nie zaczęła torturować jeszcze. Ludzie i ich słabe ciałka nie potrafią niczego dobrze znieść

-Dobra...! – wywróciła oczami i pstryknęła palcami, wszystkie pająki wróciły pod rękawki jej bufiastą sukienki. – Ale lepiej się pośpieszcie, ludzie! Już zapłaciłam zaliczkę za budynek. Jeżeli nadal będziecie się ociągali w wydaniu mi zgody... - uśmiechnęła się – Osobiście dopilnuję, że urząd skarbowy wyciągnie odszkodowanie od was... wraz z odsetkami!

-Zapewniam p-panią, że pracujemy najszybciej jak się da. Takie rzeczy potrzebują czasu

-Macie czas! Nie było mnie tydzień bo byłam na kwarantannie! SKOŃCZCIE TO W KOŃCU!

-AAAA – skrzeknął gdy uderzyła w biurko. Muffet znowu wywróciła oczami. Jak takie proste rzeczy mogą zajmować im tyle czasu? Z radością wprowadzili potworze jedzenie do obiegu, ale prochy? Nieee. Od wielu dni je testują. I oczywiście... ten głupi ognisty potwór, dostał zgodę na swoje jedzenie od razu. Ugh... jest taki żałosny! Muffet zrobiła kilka kroków wzdłuż korytarza, udając się do sali poczekalnianej. Tsk... o wilku mowa. Grillby stoi przy drzwiach, jasny fioletowy płomień oświetla pomieszczenie. Pisze coś na swoim telefonie, uniósł głowę gdy Muffet weszła. Cwany uśmiech zawitał na jego twarzy, tak jakby miał zaraz się zaśmiać.

-Z-Zamknij się, świeczko! – krzyknęła mijając go by wyjść drzwiami. Zatrzasnęła je za sobą wpadając wprost pod ulewę. Zatrzymała się by patrzeć jak pada na chwilę, schowana pod niewielkim daszkiem urzędu. Westchnęła wchodząc w deszcz. Może i Grillby dostał wcześniej pozwolenie na jedzenie, ten wredny drań, ale powodzenia we wracaniu do domu w taką ulewę! Wiadomo, że ogniste elementy nie znoszą wody. Oczywiście, może podawać wiele drinków w barze, ale kiedy chodzi o wodę, nie może jej dotknąć. Zawsze mówi, aby zrobił to ktoś inny. Na powierzchni wszystko jest dziwne. Nie przywykła, aby pogoda tak szybko się zmieniała. Właściwie, to wszystko co chwila się zmienia. Ludzie, światła, pogoda... Czasami ma wrażenie, że sama też się zmienia. I nie jest pewna, czy się jej to podoba czy nie. Jej ubrania całkiem przemokły kiedy szła na przystanek autobusowy. Pająki pod ubraniem drżały by stworzyć odrobinę ciepła. Nie padało kiedy przyszła, właściwie to zapowiadała się słoneczna pogoda. Muffet czekała schowana pod daszkiem przystanka autobusowego, czekając aż deszcz ustanie. Oczywiście, mogła zaczekać w urzędzie, tak jak Grillby, ale... nie ma mowy aby patrzyła na jego głupią mordę z tym głupim cichym uśmiechem! Tsk... Dlaczego dostał pozwolenie przed nią? Jej produkty są o wiele smaczniejsze! Wszystko co on podaje jest obrzydliwe i pełne alkoholu. Naprawdę... ile można jeść frytek?! No i jego klienci są obrzydliwi. Ludzie będą zażenowani gdy w końcu otworzy swój bar. Jeżeli zobaczą co serwuje i w jakim to jest stanie, może postanowią już nigdy nie otwierać żadnych potworzych biznesów?

Undertale: Gra w kości [The Skeleton Games - tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz