Rozdział 18 | Gipsowe oko

723 116 62
                                    

matchbox twenty - how far we've come

Bez wątpienia Natasha piastowała pozycję naczelnego szpiega w szeregach avengers. Jeśli chcieliby sporządzić ranking, drugi w kolejności byłby Clint, który pobierał od rudowłosej nauki od dawien dawna, gdy tylko się tutaj pojawił, czyli, będąc dokładnym, od pięciu lat. Reszta natomiast równo zajmowała ostatnie miejsce, nie posiadając żadnych przydatnych umiejętności w owym fachu, dlatego dziewczyna nie lubiła brać ich ze sobą na żadne akcje. Tym razem sytuacja była z goła inna. Po pierwsze - każdy z nich był piekielnie ciekaw, kim był tajemniczy człowiek ubrany jak na wizytę z prezydentem stanów i o czym miał zamiar mówić z ich poczciwym, chytrym Furym. Po drugie - ani ona nie chciała zostawiać Petera samego z nimi, ani oni nie chcieli wziąć na siebie całej odpowiedzialności, a pójście jedynie z chłopcem mogło okazać się problematyczne. W duszy dziękowała sobie za podjętą decyzję, w rezultacie zawsze albo to Bruce, albo Steve pilnowali dziecka, prosząc je o ciszę, czy uważając, aby się nie oddalało, kiedy przyczajali się pod drzwiami dyrektora.

Wszystko szło zgrabnie... 

- Słyszysz coś? - mruknął Tony, przykładając ucho do drewnianej powierzchni. 

- Ciszej - syknęła na niego i lekko odepchnęła. 

Miejsca wcale więcej się nie zrobiło, wszyscy chcieli podsłuchać chociaż trochę, pchając się pod próg, co mogło lada moment doprowadzić ich misję do porażki. Uchwycili jedynie pewne urywki, głównie zwroty grzecznościowe, uprzejme śmiechy, bo przecież przy oficjalnych rozmowach należy śmiać z niezabawnych żartów, ale również i coś o sponsorowaniu. Być może dociekliby czegoś jeszcze, gdyby nie ich mały towarzysz. 

- Muszę do toalety - szepnął, już rozumiejąc, że miał pozostać cicho, jednakże pęcherz nie sługa i na to nie mógł już nic poradzić. 

- Olejmy go - stwierdził brunet, znów przyklejając się do drzwi. 

- Stary, to był naprawdę zły dobór słów - Barton szturchnął go w ramię, wprawiając oczy chłopaka w obrót. 

- Trochę więcej empatii - poprosiła Romanoff, odsuwając się. - I tak nic nie słychać - sama zaczęła się zastanawiać, czy Nick nie zaczął niczego podejrzewać i nie wymienił drzwi na bardziej dźwiękoszczelne. - Nie ma sensu tu ślęczeć. 

- A myślałem, że jesteś dobra w te klocki - skomentował brunet, ściągając na siebie jej zabójcze spojrzenie. 

- Dowiem się, tego bądź pewien - wycedziła przez zęby ostrzegawczo i odwróciła się na pięcie plecami do niego, natychmiast zmieniając wyraz twarzy na pogodniejszy, posyłając uśmiech Peterowi. - Zaprowadzę cię, w porządku?

Ten kiwnął głową, po czym odruchowo chwycił jej dłoń.

- A wy pomyślcie, co możemy porobić później - rzuciła przez ramię, odchodząc z nim w stronę skrzydła mieszkalnego. 

Piątka chłopców pozostawiona pod gabinetem dyrektora odprowadziła ich wzrokiem, aż nie zniknęli za rogiem. Polecenie wydane przez rudowłosą zajęło ich zwoje mózgowe na tyle, że nie odezwali się do siebie przez dłuższą chwilę, kontemplując w myślach nad możliwościami, jakie im pozostały, aby nie ściągać młodego na złą ścieżkę w tak wczesnym wieku. Dlatego odpadały ucieczki i zastawianie pułapek na innych z "Shield". Chociaż szczerze powiedziawszy tylko Stark i Barton lubili się w to bawić.

- Wiem - uśmiechnął się nagle tajemniczo Odinson. 

Thor był dumny ze swojego jakże prostolinijnego, aczkolwiek genialnego planu, Steve z Brucem uśmiechnęli się pobłażliwie, zgadzając się, Tony po raz setny przewrócił oczami, Natasha, gdy tylko wróciła z chłopcem z łazienki, pokiwała z aprobatą głową, Peter zaklaskał z zachwytu, a Clint dodał, że jeśli chcieli zagrać w piłkę to pozostał im główny hol z powodu deszczowej pogody i zamkniętej sali gimnastycznej - pomieszczenie było dostępne tylko w czasie dyżuru nauczycieli, co nie było możliwe po godzinie osiemnastej. Natomiast przestrzeń, do której można było dotrzeć, gdy tylko przechodziło się przez krótki odcinek od drzwi frontowych, wydawała się idealna. Dwa przeciwległe rozwidlenia postanowili potraktować jako bramki, nie za bardzo się przejmując, że jedno z nich prowadziło tuż pod pieczarę Fury'ego. Barton przyniósł z pokoju piłkę, która swoje już przeżyła, a grali nią w wszystko - od zbijaka, co bywało wręcz bolesne, po nożną, czy koszykówkę. Sama w sobie wyglądała, jakby ktoś kiedyś stworzył ją do siatkówki plażowej, jednak teraz raczej nikt nie mógł tego stwierdzić. Oczywiście ustalone zostały niepisemne zasady - o których mały Parker nie miał zielonego pojęcia - kategorycznie zakazano mocnych kopnięć oraz aby dawać czasem fory ich gościowi. 

damned for all time | avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz