Rozdział -- | Pierwsza gwiazdka

767 111 68
                                    

cover by my chemical romance - all I want for christmas

- Nienawidzę świąt - stwierdził Stark, wykałaczką ścigając ozdobne, cukrowe perełki po blacie, ściągając chmury deszczowe nad głowy reszty avengers.

- Wcale nie - zaprzeczył Steve, podsuwając upieczonego pierniczka w kształcie ludzika w jego stronę w zachęcającym geście.

Tony skrzywiony rozejrzał się po stole zasłanym tubkami wypełnionymi kolorowymi lukrami i lśniącymi posypkami, których najwięcej można było znaleźć na brudnych palcach Clinta oraz Thora. Ich ciastka wyglądały jak po niezwykle ciężkich przejściach, gdyby wypieki miały kryzys wieku średniego, nosiłyby się tak, ale obydwoje zdawali się dumni ze swoich dzieł, wkładając w to całe serce.

- Ten będzie dla ciebie, Nat - stwierdził blondyn, sypiąc hojnie srebrnymi gwiazdkami.

Dziewczyna zerknęła na niego z politowaniem, ale uśmiechnęła się, nie wykłócając o zbyt dużą zawartość cukru w czymś na cztery, bądź trzy gryzy.

- Bo? - brunet postanowił wreszcie kontynuować temat, będąc ciekaw, skąd u Rogersa takie przekonanie.

- Bo jeszcze nie spędzałeś ich z prawdziwą rodziną - uśmiechnął się.

Tony wpatrywał się w niego parę chwil, aż nie wziął złotego pisaka ze stosu na środku stołu, wręcz agresywnie wyciskając zawartość na smakołyk przed sobą. Zrobi te cholerne pierniki dla każdego i w końcu permanentnie zdecyduje, czy lubił te całe święta, czy nie.

***

Bombki połyskiwały w białym świetle jarzeniówek, odbijając ich zdeformowane, roześmiane twarze, gdy wieszali je na gałęziach ogromnej choinki roznoszącej po świetlicy woń lasu. Steve z młodszymi dzieciakami plątał łańcuchy z papieru, zagadując je radośnie i ośmielając odrobinę przy starszych kolegach. Bardzo doceniłby tutaj pomoc Thora - chłopak niesamowicie dobrze dogadywał się z nimi, a one uwielbiały jego, podziwiały umiejętności blondyna w wszelkich grach zespołowych oraz inne wyczyny, które zapisały się w historii "Shield". Jednakże z jakiegoś powodu Odinson stał przy oknie, oddalony od całej reszty. Nieodgadnionym wzrokiem wypatrywał czegoś za szybą, obserwując drogę powoli ośnieżającą się trwającym opadem.

Tony szturchnął znacząco ramię Bruce'a, gdy podszedł do niego pod pretekstem wzięcia większej ilości haczyków, kiwając głową w stronę zachmurzonego nastolatka. Obydwoje przez chwilę przepychali się pretensjonalnymi spojrzeniami, gdyż, na dobrą sprawę, nie wiedzieli, co wprawiło ich przyjaciela w tak podły humor. Wreszcie Banner poprawił okulary i zawiesił spojrzenie na gwieździe, która miała zwieńczyć dekorowanie świątecznego drzewka.

- Hej, Thor! - zawołał do niego, sprawiając, że oderwał się wreszcie od szklanej tafli okna, posyłając mu zaskoczone spojrzenie. - Potrzebujemy cię tutaj - zamachał szpicem w swojej dłoni.

Przez twarz Odinsona przebiegł cień uśmiechu, a oczy ożywiły się, jakby właśnie wrócił do nich z innej rzeczywistości. Odepchnął się od parapetu i zapytał, które z dzieci chciałoby zostać przez niego podniesione, aby pomóc mu przymocować gwiazdę na czubku choinki, wywołując tym salwę okrzyków oraz masę rąk w górze.

***

- Kto ostatni na dworze, ten frajer! - krzyknął Clint, pędząc grudniowym porankiem przez przeszklony korytarz oświetlony blaskiem odbitym od grubej pokrywy śnieżnej, jaka powstała w ciągu nocy na zewnątrz.

Nim jednak dopadł drzwi prowadzących na podwórko, został powstrzymany przez mężczyznę w garniturze z powolnie powstającymi zakolami.

damned for all time | avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz