Rozdział 29 | Dzień za jeden uśmiech

754 117 169
                                    

the lumineers - ho hey

Tony na początku myślał, że to żart. Kiedy Steve po raz pierwszy przedstawił mu swoją propozycję, parsknął i pokręcił z niedowierzaniem głową. Blondyna odrobinę to speszyło, ale szedł w zaparte, próbując go przekonać do prawdziwości swoich słów. Gdy to wreszcie dotarło do chłopaka, głos przestał z nim współpracować, więc po prostu w niemym zaskoczeniu wpatrywał się w Rogersa, krusząc mu serce - naprawdę nie potrafił uwierzyć, że ktoś chciałby to dla niego zrobić. 

Po pierwszej fali szoku od razu się zgodził, co i tak wywołało w blondynie niemały podziw. Jemu decyzja zajęłaby wiele czasu. Taki wyjazd oznaczałby pobyt w obcym domu przez parę dni, interakcje z nieznanymi wcześniej osobami, poznanie nowych nawyków, brak własnego łóżka oraz miejsca kompletnie prywatnego. Gdyby sytuacja przedstawiała się odwrotnie i to on by otrzymał zaproszenie, zacząłby się nerwowo pocić, zastanawiając się, czy zdołałby przełamać grubą ścianę na granicy swojej strefy komfortu, czy stchórzyłby, odmawiając uprzejmie. Nie był jednak Tonym Starkiem - dzieciakiem, który czuł się wszędzie dobrze poza własnym domem. 

Nawet jeśli niekiedy milczał niepokojąco wiele, nie miał apetytu albo przesypiał całe dnie, unikając każdego, to wciąż był tym zabawnym, rozmownym chłopcem, którego rodzice uwielbialiby gościć u siebie, kiedy ich dziecko przyprowadziłoby takiego osobnika. Dopasowywał się do sytuacji na zmianę z dopasowywaniem sytuacji do siebie. Był jak uniwersalny puzzel do wszystkich układanek na świecie. 

Z avengers byli ostatnimi, którzy wyjeżdżali, dlatego komitet pożegnalny składał się jedynie z Clinta i Natashy. Nie wydawali się ani trochę dotknięci faktem, że Steve nie zabierał całej ich zgrai do siebie. Dla każdego z nich mieli natomiast wiadomość odpowiednio przemyconą pod mocnym uściskiem. Dla Tony'ego, aby sprowadził Rogersa z powrotem, bo chociaż cieszyliby się jego szczęściem, to nie byli jeszcze gotów na rozstanie, a dla Steve'a, żeby zajął się odpowiednio Starkiem i to byłoby na tyle, ile ich "Shield" widziało. 

Brunetowi zajęło siedem minut - Rogers liczył - aby nawiązać kontakt z jego staruszkami. Owszem, oni też byli ciekawi nowego kolegi syna i rozmowa w samochodzie wywiązała się z ich powodu, ale to Tony czarował swoim jestestwem, sympatią, a także wieloma innymi dobrymi przymiotnikami, którymi mogliby go opisać po swoim pierwszym wrażeniu. Steve przyglądał mu się z niemym zachwytem, z jaką łatwością szła mu konwersacja, a kiedy uchwycili kontakt wzrokowy, Stark posłał mu uniesiony do góry kciuk, szczerząc się szeroko. 

Ostatni raz widział jego twarz tak rozciągniętą w uśmiechu, kiedy Thor zbijając piłką Clinta, posłał go pod samą ścianę sali gimnastycznej, ale było to tak chwilowe, że po sekundzie zastanawiał się, czy w ogóle dobrze to zobaczył. Jednak teraz, dzięki temu, ani na moment nie żałował podjętej decyzji, wyciszając się i pozwalając rodzicom na zaznajomienie się z nim. 

Pierwsze oznaki niepewności pojawiły się dopiero przed drzwiami domu Rogersów, którego widok Steve chłonął całym sobą. Początek pobytu w "Shield" składał się głównie z myślenia o powrocie, aby znów przekroczyć dobrze mu znany próg i chociaż wiedział, że w końcu będzie musiał stąd odejść, posiadanie kompana obok było w tym momencie bardzo pomocne. Przypominało mu, iż w ośrodku również coś na niego czekało, co osładzało wizję kolejnego pożegnania z rodzicami. 

Tony przystanął w przedpokoju, ciekawsko rozglądając się po pomieszczeniu. Spojrzeniem przejechał po dwóch ramkach z rodzinnymi zdjęciami zawieszonymi na ścianie, jedno pod drugim, na których rozpoznał trochę młodszego, niż teraz, Steve'a. Nieopodal nich zostały przymocowane mosiężne wieszaki. Po chwili spoczął tam lekki płaszcz kobiety, jaki pomógł jej ściągnąć Joseph, przyjmując w podzięce krótkie cmoknięcie w usta. Kiedy zorientował się, że głupio wpatrywał się w nich, sięgnął szybko do swoich butów, aby rozwiązać sznurówki i ściągnąć trampki. 

damned for all time | avengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz