"Bo jestem tu ,żeby ci wybaczyć "

650 14 10
                                    

siedzieliśmy w niezręcznej ciszy. To co właśnie usłyszałem, było nie do pomyślenia dla mnie jeszcze rok temu. Nie wiedziałem co powiedzieć. Co robi się w takich sytuacjach? Powinienem na nia nawrzeszczeć? Wyrzucić jaką suką jest? Zerwać z nią? Czy może jej wybaczyć? Siedzieliśmy i oboje patrzyliśmy na siebie. Ona czekała na wydanie werdyktu, a raczej wyroku.
- Ale jak? Dlaczego? - zapytałem.
- Shaker , mówiłam ci. Poznałam go na szkoleniu dla nauczycieli. Był matematykiem, a ja ... był dowcipny i zauważył mnie. Wymieniłam się z nim numerami telefonów, a potem...
- Zdradziłaś mnie? Przekreśliłaś trzy lata związku? Głupim skokiem w bok?
- To była tylko chwila radości, nawet nie doszło do niczego poważniejszego. Owszem to, że całowaliśmy na jego łóżku, i to, że nie miałam na sobie bluzki jest paskudne, ale zdałam sobie sprawę, że to nie fair w stosunku do ciebie, Shaker  kocham cię i proszę cię jeśli ty mnie kochasz to... przebacz mi. Błagam.
- Jak mam ci znowu zaufać Laura? Jak? Nie ważne czy przespałaś się z nim czy nie. W myślach zdradziłaś mnie z milion razy. Zdrada to zdrada. Ja nie zapraszam do mojego łóżka obcych panienek. Laura, owszem byłem ostatnio zajęty, ale to dla naszego dobra. Ja umieram z miłości do ciebie. Szalałem za tobą. Chciałem ci się oświadczyć.
- Shaker , skoro mnie kochasz to mi wybacz.
- To nie jest łatwe Laura. Muszę pomyśleć. - wstałem i zabrałem kurtkę.
- Shaker .
- Nie Laura. Daj pomyśleć. - zamknąłem za sobą drzwi.

  Nie rozumiałem co poszło nie tak. Dlaczego to zrobiła? Czemu nic nie zauważyłem? Poniekąd mi ulżyło, że nie poszła z nim do łóżka. Jednak tak czy siak mnie zdradziła. Idę do pobliskiego baru. Siadam i zamawiam jednego shota. Wypijam trzy i przerzucam się na piwo. Nie chcę się schlać. Chcę pomyśleć. Kocham ją. Jestem debilem, po tym co zrobiła powinienem ją kopnąć w dupę i powiedzieć papa. Śmieję się do butelki. Wiem, że tego nie zrobię. Za mocno ją kocham. Tak, mimo wszystko kocham. Próbowałem sobie przypomnieć jak ją poznałem. Ach tak.
 Siedziałem w swoim studiu tatuażu, gdy weszła niska brunetka. Zmierzyłem ją wzrokiem. Szczupła, zaokrąglona w odpowiednich miejscach i o długich brązowych włosach. Podeszła do Kris. Po chwili zobaczyłem jak macha na mnie. Wstałem i podszedłem do obu pań. 
- Tak?
- Ta mała chce tatuaż. Jesteś wolny? - spojrzałem na zegarek. Widziałem jak mała przygląda się moim tatuażom na rękach. 
- Jeśli to nic dużego to chodź.
- Nie, to nic takiego. - poszliśmy na moje stanowisko. Dziewczyna spojrzała niepewnie na mnie,
- Co? 
- Bo ja chcę tatuaż  tu. - pokazała na bok pod prawą piersią. Rozejrzałem się . Wstydziła się rozebrać.
- Nie masz stanika? - widziałem jej zaszokowanie.
- No, nie mam. - odparła uśmiechając się.
- Chodź mała. - odparłem i poprowadziłem do pomieszczenia na zapleczu.
- Jeśli chcesz to poproszę Kris...
- Nie, wolę ciebie. - spojrzałem na nią. 
- Będę widział twoje piersi.
- Masz robić tatuaz pod nimi nie musisz na nie patrzeć. - uśmiechnęła się.
- Masz rację, nie muszę. Nie wiem jednak czy nie będę chciał. - położyła się na kozetce i zdjęła bluzkę. Jeśli tak wygląda góra to ja nie chcę myśleć o reszcie. Byłą piękna. Słodka, niewinna. Zupełnie nie w moim stylu. 
- Będzie bolało? - wyszeptała, a ja na nią spojrzałem. Przymknęła oczy jak zobaczyła, że wyciągam narzędzia. 
- Zależy co chcesz. - wyjaśniła, o co jej chodzi. Miał być to napis upamiętniający jej zmarłą matkę.
- To jak użądlenie pszczoły. Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. - popatrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
- Zaufam ci.
Może byłem głupi, ale już wtedy się w niej zakochałem. Chciałem by mi ufała. Gdy wychodziła dałem jej swój numer. W życiu tego nie robiłem. Pamiętam jej uśmiech. Szczery. Kiedy ostatnio go widziałem? Dostaję olśnienia, dawno.  Ostatnio się nie uśmiechała, była nieobecna. Nie zwróciłem na to uwagi. Nie zauważyłem, że nie ma już mojej Laury. Była, ale jakaś inna, nie ta którą kocham.
Siedziałem w studio i pracowałem nad szablonami. Nie miałem po, co wracać do domu. Moje studio tatuażu było wszystkim, moim lekarstwem. Dzięki temu się nie stoczyłem. Uwielbiałem tworzyć na czyjejś skórze, bo to zostawało już na zawsze. Zmieniałem tym ludzi. Podobała mi sie ta świadomość. Mój telefon za wibrował. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem wiadomość od nieznanego numeru.
Hej
Zdziwiłem się, kto może pisać do mnie o tej porze. Było już grubo po jedenastej. Chwilę walczyłem sobie czy odpisywać. Nie miałem pojęcia kim może być ta osoba.
Hej - odpisałem. Po chwili mój znów za wibrował.
Nie powinnam do ciebie pisać. Nie obudziłam cię?
Nie :D Jeszcze nie śpię o tej porze, Laura tak?
Tak. 
Moje serce wręcz o mało nie wyrwało się z piersi. Uśmiechnąłem się jak głupek. Naprawdę było ze mną źle skoro sms od tej laski wywarł u mnie takie wrażenie.
Jak tatuaż?
Super. Ojciec o mało nie dostał zawału, ale jest ok. Dziękuję :*
To moja praca mała :D Co powiesz na jakąś kolację ze mną?
Randka?
Yyyy...tak :)
Kiedy?
Nasza pierwsza randka była na plaży. Miała na sobie zwiewną niebieską sukienkę. Myślałem, że jebnę na jej widok. Czemu musiała być taka piękna? Graliśmy w badmintona. Nie bardzo jej to szło. Śmiesznie wyglądała wkurzona. Próbowała sobie poprawić nastrój nabijając się z moich różowych kąpielówek. Później wpadła na pomysł budowania zamków i miast z pasku . Nieco dziecinne, ale dla niej mógłbym zrobić z siebie idiotę. Opowiadała mi o sobie, o jej dzieciństwie. 
- Dlaczego zacząłeś robić tatuaże?
- Sobie czy w ogóle? - zaśmiałem się.
- Sobie.
- Cóż, pierwszy tatuaż zrobiłem po śmierci mojej dziewczyny.
- Och, przykro mi.
- Spoko, to było dawno. Miałem 16 lat jak umarła. Podrobiłem podpis ojca. 
- Który to tatuaż?
- Ten - pokazałem serce i wbity w nie nóż, był on na mojej klatce piersiowej tuż nad sercem.
- Kochałeś ją?
- Melody? Tak, tylko nie taką dojrzałą miłością. Teraz jak na to patrzę to raczej byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.
- Na co umarła?
- Białaczka. Walczyła z nią od małego. Przeszczepy, terapię nic nie pomogło.
- A reszta tatuaży?
- Cóż kolejny zrobiłem jak miałem prawie 18 lat. To wąż na moim ramieniu, a potem straciłem rodziców wypadku samochodowym i ob tatuowałem się cały.- uśmiechnąłem się.
- A salon?
- To otworzyłem za pieniądze z odszkodowania. Przez rok prawie półtora tylko piłem. Któregoś dnia obudziłem się i zobaczyłem, że moje życie to gówno. Stwierdziłem, że chcę coś zmienić i to zrobiłem.
- Nie było ci łatwo.
- W życiu nie jest łatwo. To nie film. - uśmiechnęła się.
- Dobra koniec tego przesłuchania. - poderwałem ją z piasku i wbiegłem do oceanu. Cały czas krzyczała.
- Shaker! Nie! Nie rób tego. - cóż nie słuchałem już uważnie.
Była i jest dla mnie kimś ważnym. Oczywiście nie byliśmy idealni, sporo początkowo przed nią ukrywałem. Jak na przykład to, że kiedyś ćpałem i wykorzystywałem dziewczyny. Dwa razy ode mnie odeszła, po tym jak ją zwyzywałem. Zawsze jednak wracała. Czy ja też powinienem? Ona mi wybaczała, tyle że ja nie miałem nigdy romansu z inną. Zamówiłem kolejną porcję szkockiej. Przypomniało mi się jak zacząłem pić, gdy się kłóciliśmy zawsze się upijałem. Potem przepraszałem,  apotem znów się kłóciliśmy i... znów ją traktowałem źle. Jednak w końcu zrozumiałem, że ona jest moim światem. Ba, zmieniłem nawet zdanie w kwestii dzieci i małżeństwa. Dla niej. Cholera, dla niej urabiałem się po uszy. Chciałem by miała wszystko, a ona...puściła się. Ogarnia mnie wściekłość na samą myśl, że tan dupek ją dotknął. Jak mam to wybaczyć? Próbuje zrozumieć czemu to zrobiła. Przecież mnie kocha. Cholera ja wiem, że ona mnie kocha. Przypominam sobie nasz pierwszy pocałunek przed jej domem. Odprowadzałem ją z randki, pocałowałem ją tuż przed jej drzwiami. Pamiętam też ten nasz pierwszy raz, gdy pojechaliśmy na wycieczkę do Waszyngtonu. Kupiłem wtedy najlepszy pokój. Rozkoszowałem się nią powoli, chciałem by pamiętała to przez całe życie. Pamięta? Czy ten dupek był lepszy i woli ich pierwszy raz? Pamiętam jej słowa:
Masz moje serce...masz mnie. Kocham Cię.
Proszę o kolejną szkocką, barmanka nalewa przyglądając mi się. Stary Shakes coś by jej odwarknął by się odpieprzyła. Teraz jednak siedzę i czekam.
- Źle to robisz.
- Co? - spojrzałem na latawiec, który trzymałem w ręku. Pomagałem Laurze w opiece nad jakimś dzieciakiem. Szczeniak był wkurzający, gdyby nie Lau  dawno bym dał mu w dupę.
- Powinieneś to włożyć tak. Spójrz jak to ja robię.
- Wolałbym co innego wkładać i to nie pieprzonemu latawcowi tylko tobie. - wessała głęboko powietrze.
- Shaker ! - cała się zaczerwieniła. Zaśmiałem się, a młody odwrócił się do nas.
- Z czego się śmiejecie? - zapytał. Laura oblała się jeszcze większym rumieńcem.
- Rozmawiamy o technikach robienia latawców. - odparłem, Lau parsknęła śmiechem.
- Luckas, idź do ogrodu i sprawdź swój latawiec.
- Nie wiem co on widzi w tym śmiesznego. - odparł gówniarz i wyszedł.
- Techniki robienia latawców? - uniosła brew. Przysunąłem się.  Pociągnąłem ją w dół i znalazła się pode mną na kanapie. Przestała się śmiać.
- Tak. Techniki. Przecież ważne są szkolenia no nie? - przybliżyłem się do jej ust i chwyciłem jej dolną wargę między zęby.
- Shaker...Luckas.
- Nim opiekowałaś się przez ostatnie dwie godziny, teraz ja potrzebuję opieki.
- Tak? 
- Tak. - pocałowałem ją, wsunęła swoje dłonie  w moje włosy. Chciałem ją wziąć tu i teraz. Przycisnąłem się do jej uda. Zajęczała. Wtedy usłyszeliśmy kogoś w salonie. Kątem oka dostrzegłem tego smarkacza. Stał  przy drzwiach balkonowych i przyglądał nam się. Laura gwałtownie mnie odepchnęła. Prawie zleciałem na tyłek z tej pieprzonej kanapy. Poprawiała swoje ubranie, a jej twarz była krwistoczerwona.
- Luckas...co ty tu robisz? - powiedziała.
- Chciałem byś popuszczała ze mną latawce.
- Ok. Już idę.
- Co on ci robił? - wskazał na mnie palcem. Laura prawie schowała się za fotelem. Wiedziałem jak jest jej wstyd. Bawiło mnie to nieco. Patrzyła na mnie spanikowana.
- Całowaliśmy się. - odparłem.
- Czemu?
- Bo ją kocham. Nie widziałeś nigdy jak facet całuje się z dziewczyną?
- Nie.
- A twoi rodzice? Nie widziałeś jak to robili.
- Mokena ! - krzyknęła Lau.
- Tata daje tylko mamie buzi w policzek. Nie leży na niej.
- Cóż ja nieco inaczej daje buzi Laurze.
- Idiotio ! Luckas nie słuchaj go. Chodźmy. - wyciągnęła go z mieszkania, a ja zanosiłem się ze śmiechu.
 Nie wiem ile wypiłem, sześć shotów. Może więcej. Wspomnienia wciąż napływały. Wszytskie nasze dobre i złe chwile. Kłótnie, bójki, upijanie się, seks z nią, wszystkie jej spojrzenia, pocałunki, uśmiechy, jej śmiech dźwięczał mi w uszach. Czy potrafię to rzucić? Odejść. Wiem, że powinienem. Nie jestem dla niej odpowiedni. Ona potrzebuje kogoś takiego jak ten frajer z którym miała romans. Ja wyglądam przy niej jak śmieć. Nie potrafię jednak wyobrazić sobie życia bez niej. Jest jego ratunkiem. Jest tą jedyną. Kocha ją. Boli go, to co zrobiła, ale ją kocha. Wyciągnął telefon i zadzwonił do niej. Odebrała po drugim sygnale.
- Shaker .
- Cześć. - wybełkotał.
-Piłeś?
- Taaak.
- Cóż...w sumie...rozumiem...wiesz już co dalej?
- Jestem po to, by cię znosić i ci wybaczać. - odpowiedziałem.

Kochani! Dziękuję wam za to wszytko.  Za te wyświetlenia, gwiazdki i najważniejsze obecność i wsparcie . Z całego serca wam dziękuję i życzę wam aby wasze marzenia spełniały się tak jak moje w tej chwili. Niestety troszkę zachorowałam i nie dam rady pisać. W szpitalu nie jest najgorzej ,ale jest mi mega ciężko. Bo teraz nie mogę robić prawie nic. Dlatego chciałam wam powiedzieć, że to koniec z os i koniec z Supa Striaks. Dziękuję bez odbioru 😿

Komentowali dla Was
Brenda i Mac

Kocham Was 😍😍😍🤩🤩🤩

One Shoty /Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz