Dedykowane :AmitiaOakenshield
Trenerzy zespołów Niepokonani United oraz Supa Strikas stwierdzili , że zmotywują graczy do lepszej gry . Plan był prosty . Niby przez przypadek obie drużyny spotkają się na jednej z plaż . Prawdą jest , że obha zespoły są dobre jednak Vice jak i trener Strikas chcą podnieść morale swoich drużyn. Jako , że piłkarze ostatnio zachowują się jak rozpieszczone dzieci pokoje w hotelu również zostaną przez 'przypadek' pomieszane .
Shaker
Równo o 8:00 spotkaliśmy się całą drużyną na lotnisku. Trener przywitał nas i po chwili mogliśmy wsiąść do zabójczej maszyny. Każdy z nas usiadł na swoim miejscu i zaczął robić swoje ulubione czynności. Joe rozmawiał z Rastą , El Matador uciął sobie drzemkę a Tygrys i North robili coś na telefonach , Bo przyłączył się do Joe i Rasty a Ściana poszedł w ślady Matadora. Ja wyjołem moją ulubioną grę i słuchawki. Oddałem się jej całkowicie. Po jakiejś godzinie lotu zdałem sobie sprawę, że nikt nawet nie wie gdzie my lecimy . Postanowiłem rozwiać swoje wątpliwości.
- Trenerze a gdzie my właściwie lecimy ?- oczy wszystkich skupione były na Trenerze.
- Jak wiecie Niepokonani zawsze coś kombinują dlatego przed meczem z nimi musimy się dobrze przygotować. Polecimy na pewną plaże gdzie będziecie mogli dopracować swoje umiejętności do perfekcji . Jeśli pojedzie wam dobrze ostatni dzień poświęcimy na zabawę. - zakończył swoją wypowiedź.
- Trenerze z zamkniętymi oczami damy im rade !- odparł dumny Matador .
Cała drużyna była tego zadania , ale po minie trenera nie widać było żadnej chociażby najmniejsze emocji . Każdy z nas powrócił do swoich zajęć. Po jakimś czasie samolot wpadł w turbulencje. Wszyscy patrzymy na siebie to na trenera. W jego oczach można wyczytać jedynie starch. Wyglądam przez okno żadnego lotniska niczego gdzie można bezpiecznie wylądować . Pilot podchodzi do lądowania a ja zastanawiam się czy to ostatnie chwile mojego życia. Czy to koniec. Jednak nie . Pilot wylądował na jakiej bezludnej wyspie. Kierujemy się do wyjścia jednak to co tam jest nie jest spełnieniem marzeń. Na plaży stoi zespół Niepokananych . Jak to jest możliwe. Trener podchodzi do trenera i zespołu. Rozmawiają chwile poczym i my musimy dołączyć do przeciwnika.
Plan działa w 100% cała akcja przebiega idealnie po myśli starszych mężczyzn. Pierwszy głos zawiera Vince
- Słuchajcie jako iż oba samoloty miały nieprzyjemne lądowanie i nie ma szans na jakie kolwiek wylot stąd musimy trzymać się razem . Wiem , że to nie będzie łatwe ale nie róbcie tego dla kogokolwiek oprócz siebie jeśli chcecie przetrwać.
- Vince ma rację. Trzymamy się razem. Potrzebne są jedynie nam teraz współpraca i dyscyplina. Idziemy .
Trener Supa Strikas nie był pewny intencji Vince , więc miał swojego asa w rękawie. Spokojnie spacerowali w stronę morza. Na samym końcu szedł Shaker a obok niego Skarra , który nie szczędzi komentarzy. Zdenerwowany Mokena przyśpieszył kroku . Po 20 minutowej wędrówce Niepokonani zniknęli z pola widzenia Strikas. Trener miał rację oni zawsze coś kombinują. Szli jeszcze chwilę kiedy im oczą ukazała się dużych rozmiarów plaża , mini barek , surferzy i ludzie grający na bębnach. Wokół tańczące dzieci , dziewczyny , które świetnie poruszały się w rytm muzyki a jeszcze inne dekorowały drzewa i słupki . Trener podszedł do jednego z mężczyzn i zapytał o coś. Śmiali się i rozmawiali jakby znali się od dawna.
Shaker
Gestem ręki trener prosił abyśmy podeszli . Nie wiedziałem, że ma takie znajomości.
- Kochani to jest Raul! Raul jest moim znajomym jeszcze z czasów mojej młodości. Zaprowadzi nas do hotelu .
Pomachał nam . A my się przedstawiliśmy. Nagle obok nas znalazła się grupka dzieci .
- Raul kiedy ona w końcu przyjdzie ?! - maluchy mówiły to z taką ekscytacją i radością.
- Pewnie już idzie . Nie martwcie się pewnie była jeszcze z Luną na spacerze .
- Zapewniam was , że jeśli obiecała to przyjdzie . - odezwał się trener . Żaden z nas nie wiedział co się dzieje , o kim mowa .
" Patrzcie idzie " powiedziała jakąś dziewczynka . Dzieci podbiegły i otoczył ją. Kiedy już lekko się przesunęła mogłem jej się lepiej przyjrzeć. Cudowne długie włosy,( krótkie, jasne itp) ona dość wysoka , szczupła ubrana w piękna białą sukienkę idealnie podkreślającą jej figurę jak i opaleniznę . Jednym słowem 8 cud świata. Podeszli do nas . Ona przywitała się z Raul'em a potem przutuliła trenera .
- Wujku dobrze Cię widzieć. - czyli jest jego siotrznicą .
- T.i kochanie ! Widzę, że masz już grono fanów. Chłopaki w domu już za tobą tęsknią.
- Jeszcze tylko tydzień i wracam do domu .
Przedstawiła nam się chwilę porozmawiała i już mieliśmy się zbierać do hotelu kiedy zza krzaków wyszli Niepokonani. Skarra pobiegł do mnie i zaczął się popisuwać. T.i się śmiała. A ja miałem ochotę mu przywalić. Cwel. Myśli, że mu wszystko wolno .
- T.i może ty ich zaprowadzisz? A ja przypilnuję dzieciaków.
Uśmiechnęła się i zaczęła prowadzić. Szliśmy przez jakiś las . Oczywiście Niepokonani szli z nami. Wyszedłem trochę na przód by móc porozmawiać z naszą przewodniczką. Była bardzo miła.
- Dlaczego tu jesteś? - to najbardziej mnie ciekawiło. W końcu jest tu okropnie. Nie chodzi o to , że brzydkie widoki czy coś ale jakby to nazwał Matador to brak klasy .
- Lubie pomagać. Te dzieci są takie jak ja w ich wieku .
- Takie jak ty ?
- Żadne z tych dzieci nie ma rodziców. Oni mają o tyle gorzej , że większość z nich nie ma domu . - powiedziała smutno.
- Przykro mi. Wiem co czujesz . Ja nie mam taty . Byłem mały kiedy umarł.
- Przykro mi .
Odsłoniła jeden krzew i naszym oczą ukazał się sporych rozmiarów hotel .
- Hej ! Przyjedziecie dziś na Aulani ?
- Na co ? - zapytał Joe .
- Jeśli ty tam będziesz złotko ja też tam będę.- powiedział Skarra .
Kompletnie go olała.
- Aulani to przyjęcie z okazji przyjaźni. Najbliższe sobie osoby zawsze tu przychodzą . Poza tym dziś wypada 100 - tna rocznica Koahili. Czyli tak zwanego ducha przyjaźni. Ponoć dzisiaj tamten wulkan ma po raz pierwszy wypuścić z siebie " kolorowy wiatr " .
- To brzmi fantastycznie! - North Shaw miał rację to cudowne.
- Głównie surferzy się tu zlatują. Zawsze podczas tego święta fale są cudowne .
- To prawda . T.i pamiętasz tu po raz pierwszy zaczęłaś surfować. - wspomniał trener .
Uśmiechnęła się tak niewinnie i chciała wrócić na plażę. My udaliśmy się na schody budynku. Skarra jednak odszedł od nas i poszedł za nią . Ja zostawiłem " całkiem przypadkowo " torbę na kamieniu . Poszedłem tam szybko . Skarra próbował ją uwieść jednak ona nie była zainteresowana . Mądra dziewczyna .