33.Skarra vs Shaker x Reader cz .1

1.1K 39 18
                                    

Dedykowane :AmitiaOakenshield

Trenerzy zespołów Niepokonani United oraz Supa Strikas stwierdzili , że zmotywują graczy do lepszej gry . Plan był prosty . Niby przez przypadek obie drużyny spotkają się na jednej z plaż . Prawdą jest , że obha zespoły są dobre jednak Vice jak i trener Strikas chcą podnieść morale swoich drużyn. Jako , że piłkarze ostatnio zachowują się jak rozpieszczone dzieci pokoje w hotelu również zostaną przez 'przypadek' pomieszane .

Shaker

Równo o 8:00 spotkaliśmy się całą drużyną na lotnisku. Trener przywitał nas i po chwili mogliśmy wsiąść do zabójczej maszyny. Każdy z nas usiadł na swoim miejscu i zaczął robić swoje ulubione czynności.  Joe rozmawiał z Rastą , El Matador uciął sobie drzemkę a Tygrys i North robili coś na telefonach , Bo przyłączył się do Joe i Rasty a Ściana poszedł w ślady Matadora.  Ja wyjołem moją ulubioną grę i słuchawki.  Oddałem się jej całkowicie. Po jakiejś godzinie lotu zdałem sobie sprawę, że nikt nawet nie wie gdzie my lecimy . Postanowiłem rozwiać swoje wątpliwości. 

- Trenerze a gdzie my właściwie lecimy ?- oczy wszystkich skupione były na Trenerze. 

- Jak wiecie Niepokonani zawsze coś kombinują dlatego przed meczem z nimi musimy się dobrze przygotować.  Polecimy na pewną plaże gdzie będziecie mogli dopracować swoje umiejętności do perfekcji . Jeśli pojedzie wam dobrze ostatni dzień poświęcimy na zabawę.  - zakończył swoją wypowiedź. 

- Trenerze z zamkniętymi oczami damy im rade !- odparł dumny Matador .

Cała drużyna była tego zadania , ale po minie trenera nie widać było żadnej chociażby najmniejsze emocji . Każdy z nas powrócił do swoich zajęć.  Po jakimś czasie samolot wpadł w turbulencje. Wszyscy patrzymy na siebie to na trenera.  W jego oczach można wyczytać jedynie starch.  Wyglądam przez okno żadnego lotniska niczego gdzie można bezpiecznie wylądować . Pilot podchodzi do lądowania a ja zastanawiam się czy to ostatnie chwile mojego życia.  Czy to koniec. Jednak nie . Pilot wylądował na jakiej bezludnej wyspie.  Kierujemy się do wyjścia jednak to co tam jest nie jest spełnieniem marzeń.  Na plaży stoi zespół Niepokananych . Jak to jest możliwe.  Trener podchodzi do trenera i zespołu.  Rozmawiają chwile poczym i my musimy dołączyć do przeciwnika.

Plan działa w 100% cała akcja przebiega idealnie po myśli starszych mężczyzn. Pierwszy głos zawiera Vince

- Słuchajcie jako iż oba samoloty miały nieprzyjemne lądowanie i nie ma szans na jakie kolwiek wylot stąd musimy trzymać się razem . Wiem , że to nie będzie łatwe ale nie róbcie tego dla kogokolwiek oprócz siebie jeśli chcecie przetrwać. 

- Vince ma rację.  Trzymamy się razem. Potrzebne są jedynie nam teraz współpraca i dyscyplina.  Idziemy .

Trener Supa Strikas nie był pewny intencji Vince , więc miał  swojego asa w rękawie.  Spokojnie spacerowali w stronę morza. Na samym końcu szedł Shaker a obok niego Skarra , który nie szczędzi komentarzy.  Zdenerwowany Mokena przyśpieszył kroku .  Po 20 minutowej wędrówce Niepokonani zniknęli z pola widzenia Strikas. Trener miał rację oni zawsze coś kombinują.  Szli jeszcze chwilę kiedy im oczą ukazała się dużych rozmiarów plaża , mini barek , surferzy i  ludzie grający na bębnach.  Wokół tańczące dzieci , dziewczyny , które świetnie poruszały się w rytm muzyki a jeszcze inne dekorowały drzewa i słupki . Trener podszedł do jednego z mężczyzn i zapytał o coś.  Śmiali się i rozmawiali jakby znali się od dawna. 

Shaker

Gestem ręki trener prosił abyśmy podeszli . Nie wiedziałem, że ma takie znajomości. 

- Kochani to jest Raul!  Raul jest moim znajomym jeszcze z czasów mojej młodości. Zaprowadzi nas do hotelu .

Pomachał nam . A my się przedstawiliśmy.  Nagle obok nas znalazła się grupka dzieci .

- Raul kiedy ona w końcu przyjdzie ?! - maluchy mówiły to z taką ekscytacją i radością. 

- Pewnie już idzie . Nie martwcie się pewnie była jeszcze z Luną na spacerze .

- Zapewniam was , że jeśli obiecała to przyjdzie . - odezwał się trener . Żaden z nas nie wiedział co się dzieje , o kim mowa . 

" Patrzcie idzie " powiedziała jakąś dziewczynka . Dzieci podbiegły i otoczył ją. Kiedy już lekko się przesunęła mogłem jej się lepiej przyjrzeć.  Cudowne długie włosy,( krótkie,  jasne itp)  ona dość wysoka , szczupła ubrana w piękna białą sukienkę idealnie podkreślającą jej figurę jak i opaleniznę . Jednym słowem 8 cud świata.  Podeszli do nas . Ona przywitała się z Raul'em a potem przutuliła trenera .

- Wujku dobrze Cię widzieć. - czyli jest jego siotrznicą .

- T.i kochanie ! Widzę, że masz już grono fanów.  Chłopaki w domu już za tobą tęsknią. 

- Jeszcze tylko tydzień i wracam do domu .

Przedstawiła nam się chwilę porozmawiała  i już mieliśmy się zbierać do hotelu kiedy zza krzaków wyszli Niepokonani.  Skarra pobiegł do mnie i zaczął się popisuwać.  T.i się śmiała.  A ja miałem ochotę mu przywalić.  Cwel.  Myśli, że mu wszystko wolno .

- T.i może ty ich zaprowadzisz?  A ja przypilnuję dzieciaków. 

Uśmiechnęła się i zaczęła prowadzić.  Szliśmy przez jakiś las . Oczywiście Niepokonani szli z nami. Wyszedłem trochę na przód by móc porozmawiać  z  naszą przewodniczką.  Była bardzo miła. 

- Dlaczego tu jesteś?  -  to najbardziej mnie ciekawiło.  W końcu jest tu okropnie. Nie chodzi o to , że brzydkie widoki czy coś ale jakby to nazwał Matador to brak klasy .

- Lubie pomagać.  Te dzieci są takie jak ja w ich wieku .

- Takie jak ty ?

- Żadne z tych dzieci nie ma rodziców.  Oni mają o tyle gorzej , że większość z nich nie ma domu . - powiedziała smutno. 

- Przykro mi.  Wiem co czujesz . Ja nie mam taty . Byłem mały kiedy umarł. 

- Przykro mi .

Odsłoniła jeden krzew i naszym oczą ukazał się sporych rozmiarów hotel .

- Hej ! Przyjedziecie dziś na Aulani ?

- Na co ? - zapytał Joe .

- Jeśli ty tam będziesz złotko ja też tam będę.- powiedział Skarra .

Kompletnie go olała. 

- Aulani to przyjęcie z okazji przyjaźni.  Najbliższe sobie osoby zawsze tu przychodzą . Poza tym dziś wypada 100 - tna rocznica Koahili.  Czyli tak zwanego ducha przyjaźni.  Ponoć dzisiaj tamten wulkan ma po raz pierwszy wypuścić z siebie " kolorowy wiatr " .

- To brzmi fantastycznie! - North Shaw miał rację to cudowne. 

- Głównie surferzy się tu zlatują.  Zawsze podczas tego święta fale są cudowne .

- To prawda . T.i pamiętasz tu po raz pierwszy zaczęłaś surfować. - wspomniał trener .

Uśmiechnęła się tak niewinnie i chciała wrócić na plażę.  My udaliśmy się na schody budynku.  Skarra jednak odszedł od nas i poszedł za nią . Ja zostawiłem " całkiem przypadkowo " torbę na kamieniu . Poszedłem tam szybko . Skarra próbował ją uwieść jednak ona nie była zainteresowana . Mądra dziewczyna .

One Shoty /Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz