Dedykowane :
(Z drobną pomocą , ale jest )
Jego uwagę przykuły kolorowe światełka, które były porozwieszane prawie wszędzie. Święta Bożego Narodzenia są specyficzne. Nie da się ich przegapić z powodu zamieszania jakie robią dookoła nich ludzie. Gdzie by nie spojrzał mógł zauważyć kolorowe ozdoby do nich nawiązujące. Co więcej z głośników wydobywały się dźwięki piosenki „ All I want for Christmas is you". W tym roku szczególnie nie miał ochoty jej słuchać. Piosenka mówiąca o pięknym prezencie w postaci drugiej osoby? Tylko dzieci mogą uwierzyć w taką bajkę, a on nie był już dzieckiem. Nie mógł uwierzyć, że minęły już prawie cztery miesiące odkąd zaczął uczęszczać do nowej szkoły. Ahh, ten czas tak szybko leci.
Była Wigilia, więc sklepy były krócej otwarte. Tłumy ludzi w pospiechu przemierzały centrum handlowe w poszukiwaniu prezentu na ostatnią chwile. Tak samo jak oni...
- Hej.! Chłopcy, wejdźmy jeszcze tu- dziewczyna pociągnęła za sobą albinosa tym samym wybijając go z zamyślenia- .! – krzyknęła do rudowłosego, który nadal nie zareagował na jej prośbę.
- Oh! Wołałaś mnie.?- zapytał zdziwiony wyjmując słuchawkę z ucha.
Japonka tylko nadęła policzki, złapała go za nadgarstki i pociągnęła za sobą do wybranego sklepu.
Był to sklep z elegancką odzieżą dla mężczyzn. I w tym sklepie dało się wyczuć Bożonarodzeniową atmosferę. Każdy manekin miał na głowie czapkę Świętego Mikołaja.
- Lena co chcesz mu tu kupić.? – zapytał Tygrys zmęczonym głosem.
- Nie wiem, ale wydaje mi się, że mogłabym mu kupić jakiś krawat- powiedziała nieśmiało dziewczyna.
- To wspaniały pomysł, Lena.!- powiedział .
- No nie wiem, a co jeśli mu się nie spodoba.? Ahh, gdyby Miko tu był on by mi doradził, zawsze mi doradzał- westchnęła. Było to prawdą, z niewiadomych przyczyn japończyk zawsze potrafił trafić w gust jej starszego brata, ale nie utrzymywał z nimi kontaktu od września.
- To bardzo dobry pomysł, kup bratu krawat. Przecież wiesz, że ucieszy się z każdego prezentu od ciebie- powiedział Tygrys pełen nadziei, że jego dzisiejsze męczarnie wreszcie się skończą i już niebawem opuszczą to miejsce.Od razu po wyjściu z galerii skierowali się na przystanek autobusowy. Mimo wczesnej pory na dworze było już dosyć ciemno. Prószył śnieg. Ulica, którą szli była cała zasypana. Wysokie kamienice dodawały tylko uroku tej pięknej zimowej scenerii.
- Lena .!- powiedział wciskając palec wskazujący w policzek nastolatki.
- Co jest, Tygrysie ?- spytała zaskoczony.-Wesołych Świąt !
- Ja już pójdę - powiedziała Japonka wskazując palcem na boczną uliczkę prowadzącą to przystanku.
- Ale jest już ciemno, na pewno dasz sobie radę...
- Odprowadzę siebie pod swoje same drzwi- zadeklarowała się .
- W takim razie do zobaczenia i wesołych Świat- powiedziała radośnie i pomachała na pożegnanie znikającemu w mroku ciemnej uliczki Tygrysowi , który jej odmachał, łapiąc się uprzednio za ręce by się trochę rozgrzać .
Jego optymizm i wymuszana radość zniknęła razem z nimi. Nagle baśniowa sceneria zmieniła się w miejsce rodem z koszmaru. Śnieg prószył w oczy, a wiatr stał się strasznie zimny i bardziej porywisty. Chłopak miał na sobie tylko cienką kurtkę, a pod nią zwykły podkoszulek. Było mu bardzo zimno w ręce. Jedną z nich włożył do kieszeni, a drugą przytrzymywał kołnierz kurtki, by chociaż trochę osłonić szyję.
W drodze powrotnej do "domu" zastanawiał się jak to jest wiedzieć, ze ktoś na ciebie czeka. Kiedyś zasmakował tego uczucia, ale już dawno zapomniał jego smak. Nie pozostało mu nic innego. Postanowił jak najszybciej zamknąć się w swoim pokoju i przeczekać te trzy dni, aż znowu będzie mógł spotkać przyjaciół i cieszyć się imitacją uśmiechu.
W tym momęncie usłyszał znajomą melodię. Nie wiedział skąd ona pochodzi, ale znał dobrze słowa refrenu:
- All I want for Christmas is Youu- zaśpiewał pod nosem. Nawet on miał prawo mieć życzenie.
Powstrzymując łzy poszedł przed siebie.
Nagle coś trafiło go w ucho i przewróciło za ziemię. Poczuł coś zimnego za kołnierzem. Świetnie, pomyślał, tak na ochłodę.
- Ile razy mówiłem, żeby nie zwracać się do mnie po imieniu.!- krzyknął ktoś za nim, Tygrys nie musiał się nawet odwracać, ten głos rozpoznałby wszędzie.
- North .? –szepnął i odwrócił się.
Wysoki mężczyzna stał tuż obok niego. W rękach trzymał wełniany szalik. Schylił się. Ich twarze znajdowały się na tej samej wysokości.
- Tygrysie .! Czy wiesz, ze jest minus piętnaście stopni i mogłeś zamarznąć.!?- skarcił go jasnowłosy . Widząc smutek w oczach młodszego chłopaka dodał- Ale przynajmniej nic ci nie jest, głupi ma jednak szczęście.
- Przepraszam- nie miał nawet ochoty odpowiedzieć na zaczepkę.
North wyczuł rezygnację i zmęczenie w głosie szarookiego. Pospiesznie owinął mu gruby, wełniany szalik dookoła szyi. Chłopak wydawał się być zdziwiony zachowaniem jasnowłosego.
- To prezent- wyjaśnił- słyszałem, że masz jutro urodziny.
Tygrys nie wiedział co powiedzieć. Był bardzo zaskoczony.
-Nadal ci zimno- zapytał North i mocno go przytulił- Tak lepiej.?- zapytał.
- T-tak- mruknął cicho chłopiec, po raz kolejny tego dnia słysząc melodię...