Dedykowane : Weronika_Mokena
Lubiłem go, Ubera , chodziliśmy do jednej klasy, mieszkaliśmy na tej samej ulicy. Zawsze byłem odrobinę zamknięty w sobie, ale nie nieśmiały. W szkole dogadywałem się dobrze ze wszystkimi, jednak od kiedy pamiętam, lubiłem wiązać się towarzysko raczej z jakimś jednym kolegą i trzymałem się go, stroniąc od zbyt rozległych kontaktów. Zawsze też patrzyłem z podziwem na mojego brata który jak mi się zdawało robił podobnie, miał swoje grono i z nimi spędzał czas, często poza domem, dlatego ja również chciałem taki być. Myślałem że dzięki temu upodobnię się do niego. Poniekąd miałem rację…
Nasza przyjaźń z Uberem trwała kilka lat, graliśmy razem w piłkę na wf, pożyczaliśmy sobie filmy na dvd, gry… Pewnego razu zaprosił mnie do siebie do domu. To była jesień, dni były coraz krótsze, na dworze coraz chłodniej. Poczułem się wyróżniony że mój kolega zaprasza mnie. Pomyślałem że wreszcie będę jak brat, spędzał czas „u kumpla na chacie”, byłem szczęśliwy, „wreszcie jestem fajnym nastolatkiem który ma bliskiego kolegę do którego może wpaść”, tak sobie o tym myślałem.
U blondyna akurat nie było rodziców, wyszli gdzieś i mieli prędko nie wracać. Byłem ciekaw co będziemy robić, może w coś zagramy, albo obejrzymy jakiś film. Ściągnąłem buty i kurtkę, zostawiłem odzież wierzchnią w korytarzu i wszedłem z nim do pokoju. Zdziwiło mnie trochę że nie było w nim komputera. Gdy go o to zapytałem, odpowiedział że jest w d**gim pokoju, ale że nie chce grać. Byłem odrobinę rozczarowany, zwłaszcza że w pokoju w którym się znajdowaliśmy nie było specjalnie niczego interesującego, nawet telewizora. Usiedliśmy razem na niewielkiej, bordowej amerykance i o czymś rozmawialiśmy. Nie bardzo pamiętam o czym, chyba nudziła mnie ta rozmowa. Zacząłem żałować że przyszedłem, myśląc o rzeczach które mogłem w tym czasie robić w swoim przytulnym pokoju.Ubrany w popielate dresy i fioletowy t-shirt, bardzo luźny, wyglądał jakby miał na sobie strój od wf-u.
W pewnym momencie zaczął mnie zaczepiać, poszturchiwać wyzywająco, jakby chciał się ze mną pojedynkować. Niespecjalnie mnie to uszczęśliwiło, bo nigdy nie lubiłem tego typu rywalizacji, bałem się przegranej. „Choć się posiłujemy” padło z jego ust. „Ten wieczór zaczyna się robić coraz gorszy”, pomyślałem. Nie chciałem walczyć z Uberem , był ode mnie wyższy o kilkanaście centymetrów, zdecydowanie silniejszy, miał długie nogi i ręce, ważył sporo więcej. Nie chciałem mu dać satysfakcji że wygra ze mną, obawiałem się że chce on ustalić w ten sposób hierarchię w naszej przyjaźni. On jednak nie ustępował. Łapał mnie co rusz, to za jedną, to za d**gą rękę, próbował zbliżyć się do mnie. Choć bardzo tego nie chciałem zacząłem odpowiadać siłą, musiałem się przecież bronić. On jednak nie dawał za wygraną i z coraz większym entuzjazmem, napierał na mnie całym swoim ciałem.
Nagle poczułem ogromną siłę obalającą mnie na mały tapczanik. Uber zwalił się na mnie całym cielskiem i trzymał mocno, podczas gdy ja nerwowo szamotałem się pod nim, próbując co sił wydostać się spod jego ciężaru. Zorientowałem się chwilę później, że choć mam już dosyć tej zabawy, Uber nie przestaje ugniatać mnie pod sobą, tak że w pewnym momencie znalazł się niejako w pół dosiadzie, między moimi nogami, przyciskając mnie do podłoża brzuchem. Byłem zdenerwowany, wręcz zażenowany, ale nadal robiłem dobrą minę do złej gry. Siłujemy się, tak bywa między chłopakami. Mówiłem „dobra, wygrałeś!”, jednak on nie schodził ze mnie, a wręcz przeciwnie, szturchał mnie coraz mocniej biodrami. Zaczęło do mnie docierać co się tak właściwie dzieje. A ja… ja nie mogłem już nic zrobić.
Mocne uderzenia tułowia Ubera zapierały mi dech. Byłem wściekły, krzyczałem do niego, „zostaw mnie! spierdalaj!”, lecz nie wzruszało go to. Przez jego dresowe spodnie zacząłem czuć nabrzmiałego penisa. Gdy odchylał się od mojego ciała by nabrać impetu do kolejnego szturchnięcia, zobaczyłem w kroku spiczasty stożek, wycelowany w moje biodra. Byłem w szoku, nie spodziewałem się czegoś takiego! Nie wiedziałem jak mam zareagować, całkiem mnie to zmieszało, osłupiałem…
Nie pamiętam jak długo to trwało, pół godziny, może godzinę. Gdy Uber opadł już nieco z sił i mogłem odzyskać wolność, chciałem jak najszybciej się stamtąd ulotnić. Pośpiesznie ubrałem buty i kurtkę, nie chcąc angażować się w zbyt długą rozmowę. Do domu poszedłem szybko, chłód bił mnie po twarzy, było już zupełnie ciemno. Byłem wściekły na tego erotomana i rozczarowany, myślałem że będę z nim grać na komputerze jak mój brat ze swoimi kolegami, że będę fajny jak on… a zostałem wyruchany jakbym był zniewieściałą ciotą!Czas mijał, mijały tygodnie, miesiące, a ja dalej utrzymywałem kontakt z tym kombinatorem . Pomimo żalu jaki do niego miałem o tamtą rzecz, był to mój najlepszy kumpel.
I rzeczywiście, spotykaliśmy się potem u niego, popijaliśmy nasze pierwsze piwka, które Uber z racji swojego dojrzałego wyglądu kupował w małym sklepiku na naszej ulicy, graliśmy w gry i oglądaliśmy amerykańskie komedie. Lubiłem go i generalnie mogłem na niego liczyć, w czasie trwania naszej przyjaźni miałem kilka okazji by się o tym przekonać.
Jednak zabawy przyjaciela powtarzały się. Wskakiwał na mnie gdy miał ochotę i hasał sobie, a ja zawsze szamotałem się wstydliwie i nerwowo. Nie lubiłem tego, ale prócz delikatnego protestowania nie robiłem niczego więcej, nie miałem innego kolegi, no i w końcu nigdy nie posunął się dalej, nie rozbierał mnie, ani nie dotykał bezpośrednio swoim penisem.
Pewnego razu gdy tradycyjnie już, zostałem rzucony na łóżko trochę protestowałem. Jednak w pewnym momencie nawet mi się to spodobało. Czy ja jestem gejem ?
![](https://img.wattpad.com/cover/125561472-288-k491490.jpg)