57.Wielki Bo x OC

433 12 0
                                    

Dedykowane

Hej jestem Rose i mam 17 lat . Na pewno znacie mojego brata , Luźnego Joe . Cóż Joey pojawi się tutaj , ale zacznijmy od początku .  Pewnego letniego dna wybraliśmy się na obóz . Ja  , mój brat i jego koledzy z drużyny . No i tutaj zaczyna się cała historia. To właśnie tam poznałam Wielkiego Bo . Mimo sporej różnicy wieku czułam , że nadajemy na tych samych falach . Przez cały obóz rozmawiałam właśnie z nim . Czułam , że rozumie mnie bez słów. Po obozie nasz kontakt stał się rzadszy przez co cierpiałam. Po obozie zaczęłam coś czuć do Bo . To była chwila nawet nie umiem dokładnie wskazać momentu , w którym to się stało to było takie "zing" , które zdarza się tylko raz. Na innych spotkaniach zauważyłam , że zmieniłam ton i zachowanie na bardziej czułe. Nie umiałam tego wytłumaczyć . Szanse , że Bo poczuje coś do nie było jak jeden na milion . Miał rodzinę , karierę  , poukładane życie , w którym nie było miejsca dla mnie. Joe zauważył moje inne zachowanie . Wydawało mi się ,że nawet mu się to podoba .  Od wczesnego dzieciństwa zajmuję się aktorstwem .  I teraz mimo , że było mi ciężko podjęłam decyzję o wyjeździe do Włoch . Musiałam zapomnieć o uczuciu do Bo i rzucić się w wir pracy . Po obozie od będzie się impreza pożegnalna , ale mnie ta nie będzie . Boje się spojrzeć w jego oczy.

Perspektywa Bo

Plaża, słońce, drużyna i wrzeszczące dzieci dookoła a jednak czegoś mi brakuje. W zasadzie świetnie to wiem, brakuje jej. Prześlicznej Brunetki/blondynki  o kakaowych/niebieskich  oczach z powalającym uśmiechem. Tak, tylko jej tu brakuje. Od kiedy Rose wyjechała po obozie do rodziny   nie mogę sobie znaleźć miejsca. Wszyscy cieszą się wakacjami i nadchodzącym  turniejem , a ja siedzę I myślę. Czy wyjechałaby gdybym jej powiedział? Tak, przecież miała to w planach już od kilku miesięcy ale może chociaż by wróciła? Albo nasz kontakt był by taki jak kiedyś? Co by było gdyby. Teraz to już za późno, wyjechała. Po ostatnim  obozie odbyła się impreza pożegnalna ale na niej Rose już nie było. Pojechała z rodzicami do Włoch. Jej tata dostał tam pracę a ona rolę w filmie. Kiedy mi powiedziała o filmie we Włoszech cieszyłem się jej szczęściem, nie wspomniała tylko o jednym, nie zamierzała wracać. No właśnie powiedziała mi o tym dopiero przy naszym pożegnaniu. A to był ten dzień. Na przyjęciu chciałem jej powiedzieć. Wziąć za rękę, zaprowadzić w spokojne miejsce i wyznać wszystko. To, że kiedy ona się śmieje cały świat nabiera koloru, zaś traci go kiedy ona płacze. Ze to tylko dzięki niej przetrwałem te wszystkie sesje zdjęciowe i mecze . Że to o niej myślę kiedy trenuję , to jej zdjęcie stoi na mojej szafce nocnej, żebym mógł je widzieć kiedy wstaję. Teraz mam w głowie tylko jedno zdanie za późno. Niby rozmawiamy czasem ale to nie to samo. Ona opowiada o swoim filmie nowych znajomych a mnie nie pozostaje nic innego jak cieszyć się że jest szczęśliwa, pomimo, że daleko ode mnie. Gdybym tylko miał odwagę powiedzieć jej o wszystkim przy pożegnaniu ale zaskoczyła mnie. Nie wiedziałem, że nie będzie jej na przyjęciu i że nie wróci. Kiedy przytuliłem ją ostatni raz wsunąłem jej do kieszeni karteczkę, były na nie tylko 2 słowa napisane na szybko tylko dwa ale wyrażające wszystko.

Rose

Włochy to fantastyczny kraj, zwłaszcza, że jesteśmy na południu. Zdjęcia do filmu idą dobrze a ludzi z którymi współpracuję są wspaniali. Jedyne czego mi brakuje to moi przyjaciele, zwłaszcza pewien brązowooki bramkarz . No cóż sama zdecydowałam, że tak to się potoczy. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć ale przecież wyjeżdżałam. Poza tym nawet nie wiem co on by na to powiedział. Nieważne jedynym wyjściem teraz jest zapomnienie jeśli nie miałam odwagi takie są konsekwencje. Zostają mi rozmowy na skypie ale nie dzwonię często bo za każdym razem płaczę, nigdy przy Bo , nie, przy nim jestem uśmiechnięta ale kiedy połączenie się kończy nie mogę powstrzymać łez. Większość rzeczy leży w pudlach a ja nie mogę ich rozpakować bo kiedy widzę cokolwiek przypominającego mi o dawnych dniach popadam w melancholię.

Od wyjazdu Rose minął już miesiąc. Moja rodzina ciągle stara się mnie rozweselić chociaż nie wiedzą czemu jestem smutny. Moja córka pytała setki razy ale zawsze ją czymś zbywam. Nie chce o tym rozmawiać, oni i tak nie zrozumieją. Zaraz gramy pierwszy mecz na naszej  trasie. Zaczynamy oczywiście w naszym Strikalandzie , a potem jedziemy po wygranej jedziemy na mecz z Niepokonanymi . Od 3 dni trwają przygotowania, wszyscy biegają w ferworze przygotowań a ja siedzę w swoim pokoju z Luną i oglądam nasze zdjęcia albo odcinki jej ulubiony baki . Teraz to wszystko się skończy, zaczyna się trasa I nie ma czasu na smucenie się. -Zobaczysz, spotkacie się jeszcze. Obiecuje. – słyszę głos Luny , która stoi tuż za mną. -Skąd wiesz o kogo chodzi córeczko ? – przecież nic nie mówiłem. -To widać, odkąd wyjechała siedzisz smutny, wciąż zamykasz się sam w pokoju albo patrzysz na swoją tapetę z waszym zdjęciem. – No tak, to zdjęcie, tyle razy chciałem je zmienić ale nie potrafiłem, może I czas już zapomnieć ale ja nie potrafię. -Może masz racje. Ale ona wyjechała na zawsze. Zmieniło się wszystko, ten głupi serial zniszczył wszystko. -Mówisz o tym, że powstał czy się zakończył? -O jednym I drugim. Gdyby nie powstał nie poznałbym jej i teraz by tak bardzo nie bolało a skoro już powstał to nie musiał się tak szybko kończyć. – Ostatnie zdanie wypowiedziałem już przez łzy. Krzyczę z wściekłości ale głos załamuje mi się od łez. -Obiecuje, że to już nie potrwa długo. Zobaczysz. A teraz chodź  zaczynacie trening za niedługo .-Skąd wiesz ?
-Przeczucie? – I jak tu się złościć mając taką córkę ? -Jesteś kochana. – przytuliłem Lunę i razem wkroczyliśmy na murawę . Oślepiające światło, krzyk fanów I zaczynamy. Słyszę krzyk komentatorów witającego publiczność I zaczynamy grę .
Od razu przed oczami staje mi nasze pożegnanie. Łzy w jej oczach kiedy mówi mi, że już nie wróci, tak bardzo chciałem nie puścić jej z naszego uścisku, chciałem ją pocałować I wyznać wszystko. dalej i łapie się na tym, że podświadomie szukam jej wzrokiem. I wtedy ją widzę stoi pośród tłumu wpatrzona we mnie. Wygląda tak pięknie, ma na sobie białą sukienkę a jej włosy opadają w idealne fale. W ręce trzyma mały świstek papieru, który rozpoznałbym wszędzie i nie ma już siły, która trzyma mnie na scenie. Śpiewam ostatni wers i zbiegam w tłum. Mijam fanów, nawet ich nie zauważam, jest tylko ona. Nie wiem kiedy dobiegam do niej, schylam się I składam na jej ustach delikatny pocałunek, który szybko przeradza się w bardzo namiętny. Wszystkie emocje, niewypowiedziane słowa I tęsknota kierują nami w tym momencie, nie liczy się nic I nikt, tylko my. Odrywamy się dopiero żeby zaczerpnąć powietrza. Patrzę na inne miejsca I widzę Lunę , która uśmiecha się wpatrzona w nas, wiedziała. Brunetka próbuje mi coś powiedzieć ale jest za głośno, wchodzimy razem na scenę ale chyba wszyscy już wiedzą, że mój występ na dzisiaj się skończył. -Jak? Kiedy? Dlaczego? I od kiedy? – wyrzucam z siebie pytania kiedy tylko weszliśmy za kulisy. -To może od początku. Znalazłam w kieszeni liścik I nie mogłam dłużej siedzieć we Włoszech. Rozmawiałam z rodzicami I mogę zamieszkać u Joe . Tylko muszę dokończyć film. O czymś zapomniałam? -Tak o najważniejszym od kiedy? -Co od kiedy? -Od kiedy no wiesz... Podobam ci się... - Chciałem tej rozmowy tak długo ale teraz kiedy już rozmawiamy ja nie mogę się wysłowić. -Nie wiem jak to się stało ale jakoś tak kiedy zaczęłam coś czuć do Ciebie po obozie ... - Z każdym słowem na jej policzkach rozkwitały rumieńce, wyglądała tak uroczo. Kiedy skończyła a jej kakaowe oczy spoglądały niepewnie w moje nie wytrzymałem musiałem ją pocałować. Oba nasz dzisiejsze pocałunki różniły się od pozostałych. Nie byliśmy już postaciami z serialu, byliśmy dwoma zakochanymi w sobie na zabój ludźmi . I znów oderwaliśmy się dopiero kiedy brakło nam tchu. -Rose , ja jutro muszę wyjechać... - zacząłem niepewnie. Tak bardzo chciałem żeby ta chwila trwała. -Ja muszę wracać do Włoch ale przecież spotkamy się za miesiąc I wtedy już nic nas nie rozdzieli. – mówiąc to spoglądała mi głęboko w oczy. W odpowiedzi znów musnąłem jej usta. Ta ostatnia noc należy do nas  , a od spełnienia marzeń dzieli nas miesiąc. To mi wystarczy, ja mam trasę, a ona film ale kiedy to się skończy nic już nie będzie takie samo. Będzie idealnie, a to wszystko dzięki jednej małej karteczce z napisanym na szybko ale szczerze: KOCHAM CIĘ

One Shoty /Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz