49.Ja żyje !

395 17 5
                                    

Tak kochani . Ja żyję i wróciłam na stare śmieci . Boże jesteście cudowni 💞Dziękuję za tak wielką aktywność . Nieprzedłużając zapraszam do czytania .

Czy ktoś wie jakie jest życie singielki? Bywa dobre, ale brak seksu przez dłuższy czas potrafi doskwierać. Moje życie było na walizkach. Miałam 28 lat i pracowałam jako asystent reżysera. W przyszłości chciałam, zostać właśnie reżyserem. Kochałam swoją pracę. Była bardzo ciekawa. Uniemożliwiała tylko jedno - założenie rodziny. Nie powiem ostatnio mój zegar bilogiczny zaczął się odzywać. Leciałam właśnie do Dallas na plan nowego filmu Zgubieni. To była bardzo duża produkcja. Ważna dla mojej kariery. Jeśli dobrze się spiszę może Jack Maxfield zechce ze mną stale pracować. Uwielbiałam jego filmy. Były subtelne, ale mocne, wyrafinowane. Był mistrzem. Siedziałam w samolocie. Wyjęłam swoją ulubioną ostatnio książkę Fifty shades of Grey. Tak czytanie scen z pokoju zabaw, przynajmniej dawało mi namiastkę tego czego dawno nie czułam. Och nisko upadłam. Cóż przynajmniej w fantazjach mogłam się bawić jak Anastasia Steel z Grey'em. Przypomniała mi się Leila, moja przyjaciółka. Myślała, że Grey okładał Anastasię pejczem po twarzy. Do tej pory mam bekę z tego jej zdaniem fetyszu.
- Lubisz tego typu zabawy?
- Proszę? - zobaczyłam szatyna usadowiającego się obok mnie.
- Pejcze, zatyczki, szpicruty...pokoje zabaw, kajdanki i te sprawy.
- Co to pana..kim pan jest do cholery?
- Shaker Mokena, a pani?
- Anastasia T.N . - odparłam. Chłopak zaniósł się śmiechem.
- I czytasz o przygodach seksualnych innej Any?
- Co w tym śmiesznego?
- Nie.. nic. - próbował ukryć rozbawienie.
- Jak się nie ma czasu, to trzeba się czymś zadowolić! - wypaliłam. A tak na serio mam na imię T.i
- Lubisz się sama zadowalać? - o mało oczy nie wyszły mi z orbit.
- A pan?
- Ja wolę zadowalać kobiety. - odparł śmiejąc się.
- Cóż ja wolę być zadowalana przez mężczyzn.
- Czyli mamy coś wspólnego.
- Niby co?
- Oboje lubimy seks.
- Wow też mi odkrycie. - prychnęłam.
- Po co lecisz do Dallas?
- Na plan filmu.
- Ooo, jesteś aktorką?
- Nie. - zaśmiałam się. - Praca po tamtej stronie kamery nie jest dla mnie. Jestem asystentką reżysera.
- Myślę, że kamera by cię polubiła. Jesteś fotogeniczna.
- Nie sądzę. Na zdjęciach wychodzę okropnie.
- Po wylądowaniu możemy obalić tę tezę.
- Tak?
- Mhm. Jestem fotografem no i początkującym piłkarzen .
- Paparazzi? Piłkarz ?
- Eee nie. Takie badziewie mnie mało interesuje, fakt jest sporo za to kasy, ale stanie pod domem jakiegoś dupka tylko po to by uwiecznić chwilę gdy pakuje swój szanowny tyłek do samochodu to wariatcwo. A piłkarz to czyste hobby po tacie . Był świetny .
- Też tak sądzę.Co do wypowiedzi o tych szujach . Więc co fotografujesz?
- Wszystko, tylko nie celebrytów. Pracuję dla różnych firm, gazet, ale przede wszystkim dla National Geographic. Jeżdżę po świecie i robię zdjęcia.
- Po co lecisz do Dallas?
- Mam zrobić sesję zdjęciową aktorom z jakiegoś filmu, Zgubieni czy jakoś tak.
- Serio? Ja pracuję przy tym filmie.
- W takim razie na pewno cię spotkam.
- Na to wygląda.

Byłam w Dallas dwa dni, pracowałam do późnej nocy, juz miałam dość. To był jednak dopiero początek dwumiesięcznego planu. Nie spotkałam jeszcze Shakera Mokeny . Zresztą z tego co wiem sesja miała odbyć się dopiero jutro. Siedziałam w fotelu na tarasie hotelowym. Popijałam kawę i oddawałam się chwilom rozkoszy. Mój spokój zakłócił błysk flesza. Rozejrzałam się i zobaczyłam źródło błysku. Po drugiej stronie na balkonie stał brunet z aparatem na statywie i robił mi zdjęcia. Podniosłam się i podeszłam do barierki. Poprawiłam kapelusz i okulary. Spojrzałam na niego . Nie miał koszulki. Mimo odległości musiałam przyznać, że był pzrystojny.
- Czemu robisz mi zdjęcia?! - krzyknęłam.
- Bo jesteś piękna! To grzech nie uwiecznić tego.
- Przestań!
- Bo przyjdę do ciebie i ...!
- I co?
- I cię zabiję!
- Na twoim miejscu bym tego nie robił!
- Przestań robić mi te cholerne zdjęcia!
- To przyjdź tu i mi tego zakaż!
- Dupek!
- Pokój 317. - zniknął w mieszkaniu.
Chwilę zastanawiałam się czy iść do niego, przecież był obcym nieco obleśnym zboczeńcem. Mimo to był cholernie przystojny, musiałam przyznać że mi się podobał. Moje ciało mnie zdradzało, potrzebowałam faceta, a on wyglądał na chętnego. Może dałby się namówić na jednorazową przygodę? Nim się zorintowałam stałam pod jego drzwiami. Zapukałam. Otworzył mi po chwili. Od razu na jego twarzy zagościł seksowny uśmiech. Już miękły mi kolana.
- Wiedziałem że przyjdziesz. - wszedł w głąb do mieszkania. Mierzyłam wzrokiem jego nagi tors. Boże ile bym dała by móc go dotknąć?
- Nie życzę sobie byś robił mi zdjęcia.
- Tak?
- Tak. To naruszanie mojej prywatności.
- Chciałem tylko obalić tezę, że nie jesteś fotogeniczna.
- Nie obchodzi mnie to. Oddaj mi kartę.
- Żartujesz? Słonko te zdjęcia wyszły bosko, za nic w świecie ci ich nie oddam. Zresztą spójrz. - zaczął pokazywać mi kolejne ujęcia. Jedne były zrobione jak stałam wściekła przy barierce, inne jak siedziałam na krześle z odchyloną głową do tyłu i szukałam słońca.
- Sama widzisz, że są zbyt piękne by je usuwać. - schował aparat do jednej z torb.
- Oddaj te pieprzone zdjęcia! - wrzasnęłam. Nim się zorientowałam rzucił mnie na ścianę i swoimi biodrami do niej przycisnął. Chwilę później jego wargi dotknęły moich. Język wdarł się do moich ust, mocno i namiętnie je penetrując. Ręce zsunęły się na moje pośladki i niżej na uda. Chwycił za nie i podniósł mnie a ja oplotłam go w pasie. Było w tym coś absurdalnego, czysty hedonizm. Nie znałam go, nie miałam pojęcia kim jest, a byłam u niego w pokoju i całowałam się w nim w hedonistyczny sposób. Czułam jego erekcję, w idealnym miejscu, zaczęłam jęczeć mu w usta. Boże jak on całował.
- Nie. Cierpię. Jak. Kobieta. Na. Mnie. Krzyczy. - powiedział między pocałunkami.
- Co z tym zrobisz?
- Coś wymyślę. - rzucił mnie na łóżko.

To co przeżyłam z panem Mokeną ś wczoraj po południu i kawałek nocy, miało się nijak do moich erotycznych doświadczeń. Jeszcze nigdy tak głośno nie wrzeszczałam. Niestety czułam się jak dziwka. Dałam mu dupy i tyle. Ok. Podobało mi się jego ostre wydanie, kajdanki i okładanie pejczem, ale to było coś co do mnie nie pasowało. Ja się tak nigdy nie zachowywałam. Niestety miałam świadomość, że nigdy tego pana nie spotkam. Było cudownie, ale to był tylko jeden numerek. Nic więcej. Nie spotkałam go już w Dallas, nie byałm na organizowanej sesji. Nie powiem, że przez następne dwa miesiące, pan Mokena nawiedzał mnie w snach. Zawsze budziłam się gdy krzyczałam Shaker ! To było bardzo żałosne. Jednak to co ze mną wyprawiał tamtego popołudnia wryło mi się na dobre w psychikę. Czasami czułam jakąś pustkę. Nie bardzo rozumiałam czemu. Może dlatego, że miałam się za dziwkę, albo dlatego, że był w tym wszystkim czuły i czułam się przy nim tak rozkosznie. Albo jedno i drugie. Cholerne dwa miesiące. Tym razem leciałam do Filadelfii, z przesiadką w NY. Właśnie ucinałam sobie drzemkę, gdy usłyszałam:
Pik
Pik
Pik
Otworzyłam oczy i zobaczyłam obiektyw aparatu. Zdenerwowana poprawiłam się w fotelu.
- Ślicznie wyglądasz gdy śpisz T.i . - nagle zobaczyłam tą znaną mi ciemną czuprynę. O mało nie wrzasnęłam z zaskoczenia.
- Shaker .
- No tak mam na imię. Super, że pamiętasz.
- Co ty...co tu robisz?
- Jak myślisz co ludzie robią w samolocie?
- Śpią, lecą, jedzą, czytają, gapią się w sufit, posuwają, uprawiają seks... - nie miałam pojęcia, że ostatnie słowa wypowiedziałam na głos. Od razu usłyszałam jego śmiech.
- Nadal nikogo nie masz? - zapytał po chwili.
- Nie. - szepnęłam.
- Cóż lecę do NY, a ty?
- Filadelfia.
- Kolejny plan zdjęciowy?
- Yhy.
- Może zechciałabyś zrobić mi...?
- Laskę? - znowu usłyszałam śmiech, kilka pań spojrzało na mnie ze zgorszeniem.
- Boże proszę, możesz nawet tu w toalecie. Ale chciałem ci powiedzieć byś zahaczyła o NY.
- Po co?
- Nie powiem, ale nieco za tobą tęskniłem.
- Serio? Myślałam, że to był jednorazowy numerek i tyle.
- Tak nisko mnie oceniłaś? - z jego twarzy znikł ten seksowny uśmieszek.
- A tak nie było? - nie rozumiałam o co mu chodziło, przecież nie mógł chcieć więcej od nieznajomej dziewczyny.
- Nie. - odparł cicho.
- Co masz na myśli?
- Masz kogoś?
- A jak myślisz? - wlałam w te słowa mnóstwo sarkazmu.
- Nie widzę Grey'a więc nie wiem. - na jego twarzy znowu pojawił się seksowny, nieco bezczelny uśmiech.
- Bardzo śmieszne.
- To masz czy nie?
- Nie.
- W takim razie mam dla ciebie pewną propozycję. - spojrzałam na niego. Już sama jego bliskość sprawiała, że coś w środku mnie wiązało się w supełek.
- Co to za propozycja? - wykrztusiłam.
- Widzisz przeważnie interesują mnie tylko jednorazowe numerki, ale ty byłaś na tyle cudowna, że chcę więcej.
- Cudowna? Więcej?
- Tak, byłaś zajebista w łóżku. Próbowałem o tym zapomnieć bo przecież obydwoje ciągle podróżujemy, ale nie mogę... Chcę byś była moja. - nie wiem czemu, ale wybuchłam śmiechem.
- Jak to sobie wyobrażasz? - zapytałam gdy już się uspokoiłam.
- Bo ja wiem...jakoś damy radę.
- Nie znamy się. - odparłam.
- Kotku, widziałem cię nagą, wrzeszczącą moje imię. Byłem w tobie, a ty mi mówisz, że się nie znamy?
- Shaker znamy się tylko w ten sposób, w żaden inny.
- To chodź ze mną na randkę.
- Co? - myślałam, że się przesłyszałam.
- Zapraszam cię na randkę kotku.
- Ale ja ...
- Lecisz do Filadelfii, wiem. Przypominam jednak, że masz przesiadkę w Nowym Jorku, a tam jest mój cel podróży. Poza tym mówiłaś, że jesteś z LA.
- I co z tego, że mieszkam w LA?
- Ja też tam mieszkam.
- Co?
- Powiem ci coś kotku.
- Co?
- Jesteśmy sąsiadami

One Shoty /Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz