Cześć. Jestem Taeyong.- Chciałbyś gdzieś ze mną wyjść? - Zapytał Jaehyun, już drugi raz dzisiaj. Jego twarz przybrała wesoły wyraz a w oczach można było dostrzeć iskierki nadziei.
Taeyong miał już w głowie przygotowaną odpowiedź. Nie mógł opierać się cudownemu, nieznanemu dotąd uczuciu, jakie wiązało ze sobą towarzystwo chłopaka. Skoro jego przeczucie podpowiada mu, że będzie dobrze, to tym razem postanowi mu zaufać.
Wpatrywał się jeszcze przez chwilę w szczere, łagodne oczy Jaehyuna, które tylko wzmogły w nim chęć poddania się swoim emocjom. Dziś się odważy.- Czemu nie?
Blondwłosy po raz pierwszy zobaczył uśmiech chłopaka skierowany w swoją stronę. Był promienny i nieskalany strachem. W oczach chłopaka pojawiły się gwiazdki, których Jaehyun nie miał okazji oglądać, aż do tej pory. Z ulgą przypatrywał się uniesionym, lekko zaczerwienionym policzkom Taeyonga.
Klasnął w dłonie po czym odesłał mu równie piękny uśmiech. Pędzące powietrze rozwiało mu lekko kosmyki włosów. Odkryły mu one całe czoło.
Czuł nieopisaną radość, że w końcu udało mu namówić chłopaka na krótki spacer, rozmowę, posiłek. Nie miał jeszcze pojęcia co będą robić, jednak oczywistym było, że będzie to cudownie spędzony czas.
Właściwie Jaehyun nie wiedział czemu aż tak bardzo chciał to zrobić. Jego rozmowy i inicjatywy wychodziły spontaniczniej niż możnaby się było tego spodziewać. Do tej pory nie miał ochoty na bliższe relacje z kimkolwiek, jednak Taeyong stanowił dziwny wyjątek. Chwilami blondwłosego łapały wątpliwości, bał się, że będzie tego żałował, że zostanie zraniony tak samo jak kiedyś, jeszcze zanim przepisał się do nowej szkoły.
Znał bruneta nie od dziś, ale dopiero po usłyszeniu tych kilku słów z ust jego ojca, przejrzał na oczy. Ich rozmowa zdawała się być żartbowliwa, jednak wszystko łącznie z zachowaniem chłopaka w szkole, zaczynało łączyć się w logiczną całość.
Jaehyun współczuł mu z całego serca. Nie wiedział o co dokładnie chodzi, ale zrobiłby wszystko, żeby chociaż na chwilę uszczęśliwić Taeyonga.
Chłopakowi rzeczywiście dokucza samotność a, wbrew wszystkiemu co by na to wskazywało, Jaehyun również nie miał nikogo przy sobie. Nie po tym, co się stało. Próba ponownego nawiązania jakiejś relacji była z jego strony przejawem odwagi, postanowił jednak, że zaryzykuje. Taeyong zdawał mu się być do tego odpowiednią osobą. Darzył go niewyjaśnioną sympatią, którą zdążył nabyć jedynie dzięki kilku wymienionymi między nimi zdaniom.--------------------------------------------------------------
Pierwsze pięć minut szli w ciszy, która nie wydawała się być aż tak bardzo niekomfortowa. Oboje nie chcieli zmuszać się do rozmowy, nie mieli również o czym mówić. Nie otwierając ust spacerowali przez miasto i obserwowali ośnieżone drzewa. Chwilami, pomimo mroźnej pogody, udawało im się dostrzec lecącego pomiędzy budynkami ptaka. Szybko jednak znikał z pola widzenia, przez co zaczynali spoglądać na ludzi. Nie było ich tak wielu jak zazwyczaj. Wręcz przeciwnie, wokół nich przechodziły jedynie pojedyncze jednostki. Chłopcy nie byli tym szczególnie zdziwieni, prawdopodobnie większość z nich była aktualnie w pracy. Jeżeli nie byli w pracy mogli siedzieć w domu, pod kocem, oglądając telewizję. Tylko głupi lub zakochani mieli ochotę spacerować w taki mróz.
Ręce chłopaków musnęły się przypadkowo. Taeyong postanowił udawać, że to się nie wydarzyło. Zerknął kątem oka na Jaehyuna. Sprawiał wrażenie kompletnie niewzruszonego, jednak jego twarz zarumieniła się lekko.
"To pewnie od mrozu".
Pomyślał i szedł dalej, krok w krok za blondynem. Czuł się jak nigdy dotąd.
CZYTASZ
Find Love, Find Me
Fanfiction𝐓𝐡𝐞𝐫𝐞'𝐬 𝐧𝐨 𝐥𝐢𝐟𝐞, 𝐰𝐢𝐭𝐡𝐨𝐮𝐭 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐬𝐚𝐲 Taeyong nigdy nie wiedział jak rozmawiać z ludźmi. Nie miał okazji się tego nauczyć. Przyjaźń była dla niego abstarakcją, myślenie o miłości powodowało mętlik w głowie. Jedyne co w...