Taeyong nawet nie wiedział, w którym momencie wybudził się ze snu. Nagle stał się przytomny, a fala wspomnień z wczoraj zalała jego myśli. Miał wrażenie, że zwymiotuje, jeśli jeszcze raz zobaczy przed sobą Johnnego przyszpilonego do twarzy Jaehyuna, dlatego jak najszybciej otworzył oczy, po czym bez wyrazu zaczął wpatrywać się w sufit.
Nie chciał jeszcze wstawać, szczególnie, że jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Tego stanu nie potrafił porównać do niczego, przez co przechodził wcześniej. Naprawdę go nienawidził, i zaczął nienawidzić siebie, bo tak po prostu dał się wykorzystać. Może był jedynym, dla którego to wszystko miało jakieś znaczenie.
Zignorował zaschnięte ścieżki łez na swoich policzkach, gwałtownie wycierając je swoim rękawem. Miał ochotę znowu to wszystko wypłakać, ale, poza tym, że jego organizm miał dość, to w ogóle mu nie pomagało. Kątem oka zauważył stojący na szafce flakonik perfum, które miały być prezentem. Teraz tylko liczył na to, że nie dostanie już żadnej okazji, żeby mu go dać. Nie chciał go widzieć.
W pomieszczeniu było niesamowicie zimno, chociaż może tylko mu się zdawało. Było lato, więc dlaczego nie może nawet wyciągnąć ręki spod kołdry? Zamiast tego, przykrył się nią do samej szyi, wdychając jej świeży zapach. Westchnął ciężko, wypuszczając z płuc całe zgromadzone tam powietrze.
Nagle, jego ciało obleciał strach. Przecież nie mógł zostać w domu.
Niemal natychmiast wygrzebał się spod grubej pościeli, uważając, by nie upaść, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie. Podszedł do lustra tylko po to, żeby przekonać się jak okropnie wygląda. Chyba nigdy nie było gorzej. Po kilku sekundach miał dosyć wpatrywania się w swoją spuchniętą twarz. Uderzył jedną ręką w policzek, który wydał z siebie głośne plaśnięcie, odbijające się od ścian pokoju. Musiał wziąć się w garść. To przeszłość.
Kiedy narzucił na siebie bluzę i najzwyklejsze z par spodni, które znalazł w szafie, poszedł do łazienki żeby chociaż trochę się odświeżyć. Na szczęście posmak mięty w ustach był orzeźwiający. Nie pomógł mu tylko na brak apetytu. Naprawdę nie potrafił sobie wyobrazić zjedzenia czegoś konkretnego na śniadanie, dlatego idąc do kuchni, jego wzrok natychmiast powędrował do samotnego banana, który jako jedyny wydawał się w miarę sensowną opcją.
Próbował zmusić się do zjedzenia chociaż połowy. Wciąż z tyłu głowy miał przeczucie, że nie może tutaj zostać. Jeżeli wczoraj Jaehyun rzeczywiście był pod drzwiami, Taeyong zdecydowanie nie chciał się z tym mierzyć. Nie miał zamiaru przed nim płakać i robić z siebie jeszcze większego głupka, niż jest.
Kiedy powoli przeżuwał kawałek owocu, chodził po całym mieszkaniu jak błąkający się duch. Wciąż nie potrafił ochłonąć, ale wczorajsza rozmowa z sąsiadką, dodatkowo coś mu uświadomiła. Powinien być silny, iść za marzeniami, tak? Nie wiedział, czy wyjazd do Francji w tym wieku rzeczywiście był jego marzeniem, ale tak brzmiał. Właściwie, nic go nie powstrzymywało.
Ta myśl tak naprawdę wydawała mu się teraz bardziej niż ciekawa. Dlatego z salonu udał się z powrotem do swojego pokoju, by chwilę później usiąść przy laptopie. Jedną dłonią wpisał adres internetowy jednej z uczelni, której program już kiedyś czytał.
Przeglądał zakładki, kiedy jego oczom ukazała się ta, której szukał. Niepewnym ruchem przycisnął lewy bok myszki. Rok temu miał przygotowany ewentualny plan, co musi wysłać a nawet jak to zrobić, jednak nie przypuszczał, żeby kiedykolwiek musiał poważnie go użyć. Teraz jednak, naprawdę miał ochotę wpisać tutaj to wszystko i czekać na decyzję uniwersytetu. Później wyjechać, odkopując przed tym przydatne rzeczy, takie jak mieszkania, których szukał, kiedy jeszcze nie miał do robienia nic, oprócz marzenia o nieistniejących rzeczach. Kiedyś traktował to tylko jako głupi plan, coś, o czym myślał, kiedy mu się nudziło.
CZYTASZ
Find Love, Find Me
Fanfiction𝐓𝐡𝐞𝐫𝐞'𝐬 𝐧𝐨 𝐥𝐢𝐟𝐞, 𝐰𝐢𝐭𝐡𝐨𝐮𝐭 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐬𝐚𝐲 Taeyong nigdy nie wiedział jak rozmawiać z ludźmi. Nie miał okazji się tego nauczyć. Przyjaźń była dla niego abstarakcją, myślenie o miłości powodowało mętlik w głowie. Jedyne co w...