Po drodze do szkoły czuł wbijane w siebie spojrzenia obcych ludzi. Szedł powoli i obracał się nerwowo dosłownie co sekundę. Czuł się tym przytłoczony. Naprawdę wyglądał aż tak źle? Przed wyjściem oglądał się w odbiciu lustra conajmniej dziesięć razy. Nawet teraz wypatrywał przyczyny w szybach pędzących po ulicy aut. Nie miał nic na twarzy, w takim razie ona sama w sobie musiała być problemem.
Chłopak westchnął ciężko wsiadając do busa i kurczowo złapał się barierki. Utrzymanie równowagi było szczególnie ciężkie, kiedy nie potrafiło się na tym dostatecznie skupić. Każdy wybój na drodze skutkował mocnym zachwianiem się pojazdu i samego Taeyonga. Miał już tego serdecznie dosyć, a uśmiechający się do niego staruszkowie tylko wszystko pogarszali. Kiedy więc wysiadł z autobusu poczuł lekką ulgę rozchodzącą się po całym jego ciele. Wziął głęboki haust powietrza i skierował się w stronę wejścia głównego szkoły. Było bardzo blisko przystanku, wystarczyło przejść przez mało ruchliwą ulicę.
Tym razem nawet ta czynność okazała się trudniejsza i bardziej niezręczna niż zazwyczaj. Zdawało mu się, że słyszał ciche rozmowy ludzi za swoimi plecami. Widział nawet, jak wytykają go palcami. Ich twarze miały niejednoznaczny wyraz, którego chłopak jeszcze nigdy nie widział. Jego śliskie od potu ręce delikatnie złapały klamkę ogromnych drzwi, które w odpowiedzi zaskrzypiały głośno i rozsunęły się ukazując cały tłum ludzi.
Każdy zachowywał się jak zwykle. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, ale z mijającymi sekundami i kolejnymi krokami w głąb szkoły, każda para oczu znalazła się na jego kruchym ciele. Taeyong poczuł potrzebę założenia na głowę wielkiego worka, jednak na jego nieszczęście, nie miał żadnego przy sobie. Szedł więc dalej, ze spuszczoną głową i spojrzeniem wbitym w podłogę. Kiedy ją podnosił widział wszystko zbyt dokładnie.
Niektórzy nie wstydzili się mierzyć go wzrokiem od butów po ostatni kosmyk włosów.Brunet był bliski płaczu. Jego policzki już dawno zalała rażąca czerwień, oczy zrobiły się szkliste. Dlaczego ci ludzie to robią? Dlaczego nie zostawią go w spokoju tak, jak do tej pory zwykli byli to robić? Pewność siebie, z którą przymierzał ubrania już dawno z niego wyparowała, pozostawiając za sobą tylko uczucie niepokoju.
Pożałował, że w ogóle wyszedł z domu.Przepychając się dalej między tłumem uczniów, starał się odnaleźć jedyną osobę, przy której czuł się bezpiecznie.
Na szczęście nie trwało to długo i już po chwili złapał za ramię Jaehyuna, który wyciągał podręczniki ze swojej czerwonej jak twarz Taeyonga szafki. Zacisnął nerwowo rękę na jego ciut za szerokiej bluzie.Zaskoczony chłopak energicznie się do niego odwrócił. Tym samym ręka bruneta, która wciąż pozostawała na materiale, objęła całe jego plecy. Taeyong momentalnie zabrał ją z ubrania przyjaciela i odwrócił spojrzenie. Ta sytuacja była dla niego dziwna, chociaż sam nie miał pojęcia czemu.
Jaehyun odsunął się o kilka centymetrów, po czym odchrząknął i zaczął mówić. Jego głos nie był tak stabilny jak zazwyczaj.
- Cześć, zaraz dzwonek myślałem, że już nie przy-
Całkowicie zaniemówił dopiero wtedy, kiedy dokładnie przyjrzał się Taeyongowi. Brunet podniósł głowę i dostrzegł coś dziwnego. Przez twarz jego przyjaciela przemknął niepokój, ale chwilę później zniknął z niej jakikolwiek wyraz.
Stał po prostu w milczeniu. Taeyong próbował odczytać jego myśli, jednak nie ważne jak bardzo się starał, nie potrafił tego zrobić.
- Co się stało?- Zmieszanie nie pozwalało mu na powiedzenie czegoś innego
Jaehyun szybko podniósł wzrok wpatrując się teraz głęboko w ciemne oczy przyjaciela. Po plecach Bruneta przebiegł dziwny dreszcz. Zanim sytuacja stała się zbyt niezręczna, blondyn pokręcił głową i na jego usta znów powrócił spokój oraz coś na wzór uśmiechu. Jednak nie był on tym samym, którym obdarowywał bruneta codziennie.
CZYTASZ
Find Love, Find Me
Fanfiction𝐓𝐡𝐞𝐫𝐞'𝐬 𝐧𝐨 𝐥𝐢𝐟𝐞, 𝐰𝐢𝐭𝐡𝐨𝐮𝐭 𝐥𝐨𝐯𝐞 𝐭𝐡𝐞𝐲 𝐬𝐚𝐲 Taeyong nigdy nie wiedział jak rozmawiać z ludźmi. Nie miał okazji się tego nauczyć. Przyjaźń była dla niego abstarakcją, myślenie o miłości powodowało mętlik w głowie. Jedyne co w...