♤32♤

1.7K 160 99
                                    

Nie miał pojęcia, czy Jaehyun sam zamierzał powiedzieć Sorn o tym, że się nie pojawi, czy może jednak to on powinien to zrobić.

W każdym razie nie miał wyboru, musiał napisać do dziewczyny o wypadku i wszystkim, przez co nie mógł pójść z nimi do parku. Właściwie to dobrze. Nawet bez skręconej ręki, nie miałby na to teraz ochoty.

Czy blondyn zamierzał się tam pojawić? Prawdę mówiąc, nie obchodziło go to. Niech robi co chce. 

Nie wiedział dokładnie dlaczego, ale był na niego tak bardzo zły. Miał ochotę wykrzyczeć co myśli o tym całym ustawianiu go z Nayeon. Istniała tylko jedna bariera , która go przed tym powstrzymywała.

Tak, nie znał się na uczuciach. Nie ważne jak bardzo chciałby to wytłumaczyć, Jaehyun posłuży się tym jednym argumentem, który skutecznie go uciszy.

Narastająca w nim złość sprawiła, że rzeczywiście nabrał ochoty na spotkanie się z dziewczyną. Skoro blondyn tak bardzo tego chciał, proszę bardzo. Jeżeli Nayeon naprawdę go lubiła, mogli być razem. Jaehyun dostałby to o co prosił, a Taeyong nie potrzebowałby już od niego żadnych uścisków. 

Potrząsnął głową. Od godziny wpatrywał się w sufit, nawet nie przejmując się tym, że powinien jutro wstać wcześnie, by wyglądać i zachowywać się w szkole jak na człowieka przystało. Tymczasem na okrągło przewijał mu się w głowie jeden temat. 

Między jego emocje wkradł się smutek, który był chyba najbardziej przytłaczający.

Blondyn po prostu mu pomagał. Ale on wcale tej pomocy nie potrzebował. Nie chciał jej dostawać, jeżeli miała go boleć w ten sposób.

Im więcej ludzi poznawał, tym bardziej dostrzegał różnicę między nimi wszystkimi a Jaehyunem. Tylko jego obecność powodowała to dziwne uczucie w jego brzuchu. Nie mógł mu tego powiedzieć, skoro on najwidoczniej nie czuł tego samego. To było w tym wszystkim najokropniejsze.

- Taeyong?

Usłyszał głos swojego ojca, który na chwilę wyrwał go z zamyślenia. No tak, zapewniał go wczoraj, że czuje się dobrze, a teraz przedstawiał całkowite przeciwieństwo tego słowa. Nie czuł się dobrze, ale nie ze względu na swój łokieć.

- Wiem, że boli się ręka, ale- Zaczął, kiedy spojrzał na mizerną sylwetkę syna, częściowo przykrytą kołdrą 

Na początku, kiedy dowiedział się o ukrywaniu przed nim całego wydarzenia, był na niego strasznie zły. Przecież zrezygnowałby z tego głupiego spotkania. Tym bardziej, że teb wypadek mógł go wykończyć nie tylko fizycznie. 

W końcu jednak musiał się poddać. Obrażenia nie były tak wielkie, a poza tym ostatnim, czego potrzebował chłopak, była zła atmosfera. Miał zwyczajnie nadzieję, że więcej tego nie zrobi. Przecież był jego ojcem, to on powinien wiedzieć o tym jako pierwszy, a nawet jeśli z jakiegoś powodu nie mógł, wypadałoby go powiadomić wcześniej niż na drugi dzień, po wypisaniu się ze szpitala z temblakiem na ręce.

- Wszystko w porządku?

W odpowiedzi usłyszał jedynie ciche mruknięcie. Usiadł na krawędzi łóżka, wciąż przyglądając się synowi, które wzrok był nieobecny.

- Jeżeli to coś z wypadkiem to-

- Nie, spokojnie- Odparł, wciąż nie przenosząc na niego spojrzenia- Wszystko dobrze, jestem tylko zmęczony 

Mężczyźnie ciężko było w to uwierzyć, ale co jeszcze mógł zrobić? Jedyna i najrozsądniejsza opcja to zostawienie chłopaka samego. Widocznie tego teraz potrzebował. Natychmiast podniósł się z materaca, zdążył jeszcze delikatnie poklepać go po zdrowym ramieniu.

Find Love, Find MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz