Rozdział XLII

1.7K 124 30
                                    

Los Angeles,
California, USA.

- Idę do niego- rzuciła Patrycja i wstała z krzesełka.

- Gdzie chcesz iść? - zapytał Jared, marszcząc lekko brwi.

- Do Marka. Muszę go wesprzeć.

- Pati, to nie jest dobry pomysł- stwierdził szybko Matt- zostaw go samego z chłopakami.

- Jak mogę zostawić go samego?!- Polka podniosła głos- jest załamany.

- Jest też wściekły i czuje się oszukany, a ja wiem jaki wtedy potrafi być.

- Jesteśmy razem, więc nie oczekuj ode mnie, że będę tutaj siedziała z założonymi rękami- Patrycja zakończyła dyskusję i skierowała się w stronę wyjścia prowadzącego do szatni. Miała specjalną plakietkę, która umożliwiała jej swobodne poruszanie się po hali. Ochroniarz przepuścił ją i weszła w długi, biały korytarz prowadzący do szatni. Przez hall przechodziło wiele osób. Kobieta nie wiedziała, gdzie powinna iść. Patrzyła na mijane drzwi, a na każdych z nich były nazwiska zawodników, którzy byli przydzieleni do szatni. Na przedostatnich była naklejona kartka z nazwiskiem Marka i jeszcze jednego zawodnika. Polka stanęła przed nimi, robiąc głęboki wdech. Nie miała zamiaru prawić Markowi żadnych banalnych tekstów, chciała tylko przytulić go i nic więcej. Uchylił lekko drzwi, wsuwając głowę do środka.

- Ja.... Ja.... Chciałam zobaczyć Marka. Nie będę nic mówiła, chcę go tylko przytulić.

- Idź do reszty. Nie ma sensu, żebyś tutaj była- mówił Chris, wypychając ją za drzwi- zostaw go samego.

- O co Wam wszystkim chodzi?! Nie będę gadać żadnych pierdół, pieprzyć głupot. Chcę przytulić mojego faceta i go wesprzeć- Patrycja się denerwowała.

- Mówię Ci, że to jest nie możliwe! Czego nie rozumiesz, co?! Mark jest wkurwiony i ostatnie o czym myśli to przytulanie. Proszę Cię.

- Jak sobie chcecie, to jest cholernie niefajne- zakończyła Polka. Odwróciła się od Mulata i ruszyła w stronę wyjścia z hali, gdzie mieli na nią czekać znajomi. Kobieta była zła i chciało się jej płakać. Poczuła się dotknięta i potraktowana jak intruz. Chwilę później szła w kierunku busa, który miał jechać do hotelu. Wściekła weszła do środka i usiadła na siedzeniu.

- Mała co jest?- zapytała Rose.

- Ja pierdolę!- warknęła Polka, która miała ochotę kogoś udusić.

- Mów co się stało?!

- Potraktowali mnie jak jakąś dziennikarkę. Chris powiedział, że Mark nie ma ochoty na żadne rozmowy- mówiła zła.

- Patrycja, mówiłem, że tak będzie...- włączył się Matt.

- Chuj mnie to obchodzi! Mark mógł podnieść dupę i sam mi to powiedzieć. Podziękować, że się martwię. Zamiast niego przyszedł Chris i wypchnął mnie za drzwi. Tak się nie robi!

- Wściekły Mark, to jest coś, czego nie chcesz widzieć- kontynuował Amerykanin.

- Przestań Matt- zagrzmiała Polka- ja nic złego nie zrobiłam, to po pierwsze. Po drugie, rozumiem, że sposób w jaki zabrano mu zwycięstwo to jest coś paskudnego, ale to nie powód, żeby tak mnie traktować. A po trzecie i najważniejsze, kiedy Mark miał ochotę na pieprzenie, to nic mu nie przeszkadzało. Taka jest prawda. Żeby być z kimś w związku, to trzeba szanować drugiego człowieka.

- Pati, uspokój się. Wiesz, że to nie jest tak- do rozmowy włączył się Jared- Mark Cię uwielbia i stara się. Nie powiesz mi, że tego nie widzisz?

It's only HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz