Rozdział XXX

1.8K 110 9
                                    

Imperial Beach
California, USA.

          Mark Sands siedział na swoim tarasie ze szklanką wody w dłoni. Z jego domu rozpościerał się widok na plażę i ocean. W wolnej chwili mężczyzna uwielbiał pływać, całymi godzinami, a woda była jego żywiołem. W tamtym momencie był jednak myślami przy walce, która była dla niego bardzo ważna. Musiał się na niej skoncentrować, aby wygrać. Zawsze przed każdą walką odcinał się od wszystkiego, mało spotykał się z przyjaciółmi. Taki miał schemat przygotowań. Jednak od pewnego czasu nie miał spokoju. Ciągle w myślach siała spustoszenie piękna, polska brunetka. Mark był nią mocno zafascynowany, nie tylko ze względu na to jak wyglądała. Pociągała go, w całości. Lubił jej ciętą ripostę, twarde stąpanie po ziemi i równocześnie wrażliwość. Doskonale zdawał sobie sprawę, że Patrycja oczekuje od mężczyzny ciepła i bezpieczeństwa. Po porwaniu, tym bardziej chciała być bezpieczna. Nie dziwił się jej. Każda kobieta pragnie być kochana i szanowana. On jednak nie potrafił jej dać tego czego oczekiwała. Nie chciał i nie potrafił otworzyć się na nową relację, która byłaby czymś więcej. W systemie jaki do tej pory preferował nie musiał się o nic starać i być wymarzonym partnerem. Zdawał sobie sprawę z tego, że był przystojny, a jego wysportowane ciało przyprawiało kobiety o wilgoć. Chętnie to wykorzystywał, ale nigdy się nie angażował w żadną relację. Tym razem też taki miał zamiar, ale z dnia na dzień dochodził do wniosku, że Polka jest warta ryzyka. Jednak jego ostatnia rozmowa z Patrycją wskazywała na zupełnie co innego.

- Kurwa mać!- krzyknął mężczyzna. Jego irytacja sięgała zenitu, a frustracja powodowała, że nie potrafił opanować gniewu. Wstał i rzucił szklankę przez siebie. Szkło rozbiło się o ścianę domu, a Mark oparł się o balustradę tarasu i starał się uspokoić.

          Kolejnego dnia rano Patrycja i Rose poszły do biura nieruchomości. Chciały zobaczyć mieszkanie, które odpowiadały Patrycji. Agent siedzący w biurze zabrał klucze od obu lokali i wraz z nimi pojechał do pierwszego. Lokum, będące bliżej nowej pracy było ładne i przestrzenne, jednak nie posiadało chociażby małego balkonu. Drugie mieszkanko, w okolicy Rose, było przytulne i mniejsze od oglądanego wcześniej. Posiadało malutki balkonik i miało atut w postaci bliskiej lokalizacji Rose.

- Rose i jak, na które się decydować?- zapytała Patrycja.

- Jasne, że na to. Będziemy mieszkać blisko siebie- powiedziała szybko Mulatka.

- Zgoda. Panie Gillbert decyduję się na to mieszkanie. Chciałabym podpisać umowę najmu.

- Oczywiście. To usiądźmy i załatwmy formalności- uśmiechnął się starszy mężczyzna.

          Pół godziny później zadowolona Patrycja miała w ręku umowę i klucze do wynajmowanego mieszkania. Miała do przewiezienia swoje rzeczy, jednak chciała uczynić to wieczorem. Za godzinę była umówiona z Markiem na ćwiczenia. Nie chciała tam jechać, ale nie mogła odwołać spotkania. Specjalnie dla niej Mark został dłużej po treningu.

- Rosie, muszę jechać do klubu- powiedziała Polka.

- Racja. Masz przecież ćwiczenia.

- Nie chcę...

- Mała... Gadałyśmy o tym- tłumaczyła Mulatka- traktuj go jak zwykłego kumpla. Poczekaj jeszcze trzy tygodnie i wtedy wdrożymy nasz plan w życie. Daj mu czas na poukładanie sobie pewnych rzeczy, bo idę o zakład, że myśli o Tobie.

- Taaa, jasne. Myśli o łatwych panienkach, a nie o mnie.

- Koniec!- huknęła Rose- Zabieraj swój seksowny tyłek i jedź do klubu. Zostaw mi klucze, to zrobię Ci zakupy.

It's only HollywoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz