× Patrycja ×
Obudziłam się o 6 rano. Masakrycznie szybko jak na mnie.
Ubrałam bluzę i wyszłam na balkon.
Zapaliłam papierosa i zaciągłam się.
-Taka młoda i już fajki?-usłyszałam męski głos.
Na balkon obok wszedł ten sam chłopak, krórego widziałam wczoraj w parku.
-Tak wychodzi jak nikt cię nie kocha- odpowiedziałam patrząc przed siebie.
Chłopak oparł się o barierkę.
-Wiesz, że to szkodzi?
-Wiem, ale mi i tak już nic nie pomoże.
-Czemu? Coś się stało?- zapytał stroską.
Już miałam odpowiedzieć, ale z jakiej paki ja mam mu się spowiadać?!
-Myślę, że nie muszę ci się spowiadać z moich rodzinnych problemów- odpowiedziałam grzecznie.
-Jeśli nie chcesz to nie. Rozumiem- powiedział jakby trochę zasmucony i poszedł do domu.
Sama weszłam do swojego pokoju, wcześniej zagaszając fajkę.
Ubrałam się, umalowałam i zeszłam na dół na śniadanie.
Siedział tam Szymon.
-Wiesz, że ten chłopak ma rację? To nie zdrowe.
-Co?-zapytałam z niezrozumieniem.
-Od kiedy palisz!?- krzyknął na mnie.
Nigdy na mnie nie krzyczał.
-Od wczoraj!- krzyknęłam- Powiedz, jak tu nie palić?! Rodzice mają mnie w dupie, chłopak nie lepszy. Nikogo nie obchodzę!- wyszłam z domu.
Czułam spływające łzy po moich policzkach.
Nagle wpadłam na kogoś. Upadłam na chodnik i stęknęłam z bólu.
-Przepraszam, nie patrzyłem jak idę- usłyszałam znajomy głos.
Uniosłam głowę. Wstałam.
Ten sam brunet, z parku, z domu obok, z balkonu.
-Nic się nie stało, sory, ale muszę iść- wyminęłam chłopaka.
Ten mnie jednak zatrzymał łapiąc za nadgarstek.
-Możemy pogadać? Poznamy się trochę, w końcu mieszkamy obok siebie...
-Przepraszam, ale może kiedy indziej, bo aktualnie życie mi się wali.
-Coś się stało poważnego?- zapytał ze zmartwieniem.
-A czemu cię to tak interesuje?- zapytałam ze znudzeniem.
-Bo zaledwie wczoraj widziałem cię jak spacerowałaś po parku uśmiechnięta i cieszyłaś się życiem, a dwie godziny później szłaś cała zapłakana. Teraz też.
-Jakby rodzice się tobą nie interesowali, a chłopak zdradził w urodziny to też byś płakał- odpowiedziałam. Po policzku popłynęła mi łza.
Nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok.
-Przepraszam- powiedział cicho.
-Za co?
-Bo musiałaś mi się tłumaczyć i to co cię dręczy, wróciło i znowu płaczesz...
-To nie twoja wina przecież...Jeśli masz teraz chwilę czasu to możemy się przejść i pogadać chwilę. W sumie przyda mi się spacer. Wszyscy mają jakiś problem do mnie.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Dziś krócej ale good.
CZYTASZ
Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||
Fanfiction17-letnia Patrycja mieszka na obrzeżach Warszawy. Pewnego dnia dowiaduje się, że jej chłopak zdradził ją. Dowiaduje się tego w okropny sposób. Od tamtego czasu Patrycja zmienia się nie do poznania. Załamuje się. Czy jeden chłopak, który niedawno wpr...