|32|

807 40 4
                                    

~Kilka dni później~

× Kuba ×

Jest wieczór. Leżę właśnie na łóżku.

Patrycja wyszła ze szpitala przedwczoraj.

Niestety nie udało mi się z nią zobaczyć, od tamtej wieczornej rozmowy przez telefon.

Widziałem ją wczoraj jak wysiadała z samochodu. Szkoda mi jej.

Usłyszałem dzwonek telefonu.

Szymon.

-No co tam?- zapytałem.

-Możesz się teraz zobaczyć z Patrycją. Starzy są na rozprawie w sądzie. Idź do niej. Ja jestem pod sądem, czekam na ojca. Dam ci znać, jak skończy się rozprawa.

-Dzięki stary- rozłączyłem się i poszedłem na balkon mojej dziewczyny.

Zapukałem w szybę.

Odsłoniła roletę. Miała zdziwiony wyraz twarzy.

Otworzyła balkon i wtuliła się we mnie.

Niemal nas przewróciła.

-Teraz już wszystko będzie dobrze- pocałowałem ją w czubek głowy i mocno wtuliłem w siebie.

Dziewczyna trzęsła się.

-Hej... Co ci jest- podniosłem jej głowę i spojrzałem jej w oczy.

Płakała. Na policzkach miała rzeki łez.

-Kuba... Tak bardzo cię kocham...- znowu wtuliła się we mnie.

-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie- uniosłem jej podbródek.

Patrzyłem w jej piękne oczy.

Zbliżaliśmy się do siebie.

Czułem się jak przy naszym pierwszym pocałunku. Namagnetyzowany jej spojrzeniem.

Usłyszałem dzwonek telefonu. Spojrzałem kto to.

Szymon.

Odebrałem.

-Jeśli jesteś u Pati to uciekaj. Dostali rozwód ale nie wiem kto będzie tam pierwszy. Uważaj żeby cię nie zobaczyła.

-Dobra. A z kim zostaje Patrycja?

-Z ojcem- powiedział.

-To świetnie. Narka- rozłączyłem się i schowałem telefon.

-Co chciał?- zapytała Pati.

-Mają rozwód. Muszę już iść, zostajesz z ojcem. Teraz wszystko się ułoży- przytuliłem ją mocno do siebie-Pa skarbie.

Niechętnie się od niej oderwałem i przeszedłem przez barierkę.

To dziwne, że tak długo wytrzymaliśmy na dworze. W końcu mamy początek grudnia i jest zimno.

Posłałem jej ostatnie spojrzenie i wszedłem do środka. Dziewczyna po chwili zrobiła to samo.

Widziałem przez okno w kuchni jak ojciec Patrycji wywala z domu jej matkę.

Nie było mi jej żal.

Moich rodziców nie było dziś niestety w domu i nie mogli popatrzeć na tą piękną scenerię.

-Kuba? Jesteś tu?- usłyszałem głos Oli (mojej siostry).

-W kuchni. A co?- zapytałem.

Dziewczyna po chwili była obok mnie. Razem z plecakiem.

-Nocuje u Wiki. Nie będziesz zły, że zostawiam cię samego?- zrobiła maślane oczy.

-A kiedy wracasz?

-Jutro wieczorem. A i jeszcze jedno. Gadałam z mamą przez telefon. Nie wrócą dziś, będą jutro po południu- powiedziała i wyszła.

Zostałem sam.

Usiadłem w kuchni przy stole i robiłem coś na telefonie.

Usłyszałem dzwonek do drzwi.

Poszedłem otworzyć.

Moim oczom ukazała się ukochana blondynka.

Rzuciła się na mnie.

Wylądowaliśmy na podłodze.

Dziewczyna przylgła do mnie i nie chciała puścić.

Zacząłem płakać. Nareszcie wszystko się ułoży.

Po długim czasie leżenia na podłodze, udało mi się wstać.

-Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, jak tęskniłem...- powiedziałem ze łzami w oczach.

-Kuba... Moim jedynym marzeniem przez ten czas było tylko poczuć twój zapach, usłyszeć twój seksowny głos przy moim uchu... Przytulić cię... Poczuć twoje usta na swoich...

-Wiesz, że marzenia się spełniają? To ostatnie mogę spełnić- uśmiechnąłem się cwano.

Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz