~Kilka dni później~
× Kuba ×
Jest wieczór. Leżę właśnie na łóżku.
Patrycja wyszła ze szpitala przedwczoraj.
Niestety nie udało mi się z nią zobaczyć, od tamtej wieczornej rozmowy przez telefon.
Widziałem ją wczoraj jak wysiadała z samochodu. Szkoda mi jej.
Usłyszałem dzwonek telefonu.
Szymon.
-No co tam?- zapytałem.
-Możesz się teraz zobaczyć z Patrycją. Starzy są na rozprawie w sądzie. Idź do niej. Ja jestem pod sądem, czekam na ojca. Dam ci znać, jak skończy się rozprawa.
-Dzięki stary- rozłączyłem się i poszedłem na balkon mojej dziewczyny.
Zapukałem w szybę.
Odsłoniła roletę. Miała zdziwiony wyraz twarzy.
Otworzyła balkon i wtuliła się we mnie.
Niemal nas przewróciła.
-Teraz już wszystko będzie dobrze- pocałowałem ją w czubek głowy i mocno wtuliłem w siebie.
Dziewczyna trzęsła się.
-Hej... Co ci jest- podniosłem jej głowę i spojrzałem jej w oczy.
Płakała. Na policzkach miała rzeki łez.
-Kuba... Tak bardzo cię kocham...- znowu wtuliła się we mnie.
-Ja ciebie też. Najbardziej na świecie- uniosłem jej podbródek.
Patrzyłem w jej piękne oczy.
Zbliżaliśmy się do siebie.
Czułem się jak przy naszym pierwszym pocałunku. Namagnetyzowany jej spojrzeniem.
Usłyszałem dzwonek telefonu. Spojrzałem kto to.
Szymon.
Odebrałem.
-Jeśli jesteś u Pati to uciekaj. Dostali rozwód ale nie wiem kto będzie tam pierwszy. Uważaj żeby cię nie zobaczyła.
-Dobra. A z kim zostaje Patrycja?
-Z ojcem- powiedział.
-To świetnie. Narka- rozłączyłem się i schowałem telefon.
-Co chciał?- zapytała Pati.
-Mają rozwód. Muszę już iść, zostajesz z ojcem. Teraz wszystko się ułoży- przytuliłem ją mocno do siebie-Pa skarbie.
Niechętnie się od niej oderwałem i przeszedłem przez barierkę.
To dziwne, że tak długo wytrzymaliśmy na dworze. W końcu mamy początek grudnia i jest zimno.
Posłałem jej ostatnie spojrzenie i wszedłem do środka. Dziewczyna po chwili zrobiła to samo.
Widziałem przez okno w kuchni jak ojciec Patrycji wywala z domu jej matkę.
Nie było mi jej żal.
Moich rodziców nie było dziś niestety w domu i nie mogli popatrzeć na tą piękną scenerię.
-Kuba? Jesteś tu?- usłyszałem głos Oli (mojej siostry).
-W kuchni. A co?- zapytałem.
Dziewczyna po chwili była obok mnie. Razem z plecakiem.
-Nocuje u Wiki. Nie będziesz zły, że zostawiam cię samego?- zrobiła maślane oczy.
-A kiedy wracasz?
-Jutro wieczorem. A i jeszcze jedno. Gadałam z mamą przez telefon. Nie wrócą dziś, będą jutro po południu- powiedziała i wyszła.
Zostałem sam.
Usiadłem w kuchni przy stole i robiłem coś na telefonie.
Usłyszałem dzwonek do drzwi.
Poszedłem otworzyć.
Moim oczom ukazała się ukochana blondynka.
Rzuciła się na mnie.
Wylądowaliśmy na podłodze.
Dziewczyna przylgła do mnie i nie chciała puścić.
Zacząłem płakać. Nareszcie wszystko się ułoży.
Po długim czasie leżenia na podłodze, udało mi się wstać.
-Nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, jak tęskniłem...- powiedziałem ze łzami w oczach.
-Kuba... Moim jedynym marzeniem przez ten czas było tylko poczuć twój zapach, usłyszeć twój seksowny głos przy moim uchu... Przytulić cię... Poczuć twoje usta na swoich...
-Wiesz, że marzenia się spełniają? To ostatnie mogę spełnić- uśmiechnąłem się cwano.
CZYTASZ
Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||
Fanfiction17-letnia Patrycja mieszka na obrzeżach Warszawy. Pewnego dnia dowiaduje się, że jej chłopak zdradził ją. Dowiaduje się tego w okropny sposób. Od tamtego czasu Patrycja zmienia się nie do poznania. Załamuje się. Czy jeden chłopak, który niedawno wpr...