|43|

694 34 6
                                    

× Kuba ×

-Na mocy nadanych mi praw skazuję Pana Jakuba Szmajkowskiego na 6 lat więzienia w zawieszeniu.

Cały czas miałem przymknięte oczy.

Gdy sędzia to powiedział, otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem w jego stronę z zapewne ogromnym zdziwieniem na twarzy.

-Zamykam rozprawę- uderzył młotkiem.

-Widzisz. Sędzia wziął pod uwagę, rzeczy, które zrobiła tamta dziewczyna i to, że zrobiłeś to nie chcący. Zrobiłeś to też w obronie przyjaciół- powiedział mój adwokat.

Nie dochodziła do mnie myśl, że za zabójstwo jestem wolny.

Jeśli zrobię to znowu to pierdolną mi 6 lat.

Japierdole...

Ja sam przed sobą się karze, że ją zabiłem, więc jakim cudem kurwa?

Wyszedłem na korytarz razem z adwokatem.

Wszyscy z mojej rodziny podeszli do mnie od razu.

Miałem kamienną minę, a wszyscy byli ciekawi.

-Gdzie ona jest?- zapytałem towarzystwo, szukając wzrokiem blondynki.

Tomek, Mateusz i Maks spuścili głowy.

Rodzice odwrócili spojrzenia.

-Co się dzieje? Co się stało? No powiedzcie coś?!- podniosłem lekko głos.

-Patrycja... Ona...- zaczął Mateusz.

-No mówcie no!- jestem nie cierpliwy. Strasznie.

-Powiedziała, że... Idzie tam, gdzie spotkaliście się pierwszy raz. Powiedziała też, że nieznacznie od tego, jaki będzie twój wyrok, mamy ci to przekazać- podał mi kopertę.

Spojrzałem na nich z przerażeniem w oczach.

Kurwa.

Ona się ciągle obwinia.

Martwię się o nią.

-Jaki masz wyrok?- zapytał Tomek.

-6 lat w zawiasach- odpowiedziałem krótko i odeszłem- idę jej poszukać! Spotkamy się w domu!- krzyknąłem na odchodne i poszedłem w stronę wyjścia.

Kurwa ona nie może nic sobie zrobić!

Wyszedłem z budynku i popędziłem do parku.

Tak się okazuje, że to niedaleko.

Pobiegłem i nie długo byłem w parku. To tu się widzieliśmy pierwszy raz.

Szukam blondynki wzrokiem.

Poszedłem kawałek dalej. Jest tam rzeczka i mostek. Może tam gdzieś siedzi.

Rzeczywiście, nie myliłem się.

Dziewczyna stała i opierała się o barierkę mostku.

Po cichu podeszłem do niej i wtuliłem się w jej plecy, oplatając jej drobną talię rękoma.

Dziewczyna wzdrygnęła się i odwróciła w moją stronę.

-Co ty tu robisz- zapytała, szybko ocierając łzy z policzków.

-Przyszedłem do miłości mojego życia- szepnąłem i delikatnie się uśmiechnąłem.

Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko wtuliła się w mój tors. Przytuliłem ją.

Po chwili się od siebie oderwaliśmy i ją pocałowałem. Delikatnie. Tak jak przy pierwszym pocałunku. Zawsze czuje przy pocałunkach z nią, motyle w brzuchu.

-Przepraszam Kuba... Ja nie potrafię tak dłużej...- powiedziała i odeszła.

-Poczekaj- złapałem ją za nadgarstek.

-Kuba... Nie przeciągaj tego... To dla mnie ciężkie.

-Co jest dla ciebie ciężkie?- szepnąłem-  Wiesz, że o wszystkim możesz mi powiedzieć. Pomogę ci, kocham cię jestem twoim chłopakiem...

-Wiem... Ale... To wszystko moja wina. Przeze mnie przesiedziałeś ponad dwa tygodnie w więzieniu. Właśnie... Jaki masz wyrok?- zapytała ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

-6 lat w zawieszeniu- szepnąłem- To nie twoja wina. Sam się w to wpakowałem. Mogłem się z nią nie szarpać.

-Dobrze...- westchnęła i znowu mnie przytuliła- Kuba... Bo... Ty wiesz co chciała K?

-No wiem- spuściłem wzrok i złapałem ją za rękę.

Dziewczyna odsunęła się ode mnie, ale nadal trzymała moją dłoń.

-Co byś wtedy zrobił? Jakbyś musiał? Jakbyś musiał wybrać między mną, a moją śmiercią?

-Wolał bym sam zginąć. Kocham cię nad życie. Nic tego nigdy, przenigdy nie zmieni. Jesteś moja, a ja twój. Nigdy cię nikomu nie oddam.

Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz