|37|

780 34 6
                                    

× Kuba ×

Siedzę właśnie i czekam. Siedzę przed salą, w której leży Patrycja i czekam na jakiekolwiek informacje.

Obok mnie siedzi ojciec Patrycji, a Szymon chodzi po korytarzu, w tą i z powrotem.

Lekarz wyszedł z pomieszczenia.

-Panie doktorze co z nią?- poderwałem się z krzesełka.

-Pan jest jej chłopakiem rozumiem?

-Tak. Niech mi pan powie co z nią.

-Jest wyziębiona. Bardzo mi przykro, ale nie udało się uratować dziecka. Pozatym nic poważniejszego jej nie jest. Są ewidentne ślady gwałtu, siniaki, zadrapania. Wszystko będzie dobrze. Można do niej wejść-lekarz odszedł.

Straciliśmy nasze dziecko.

Przez takiego gnoja... Straciliśmy dziecko...

Kurwa jebana!

Czułem łzy spływające po moich policzkach.

Powiedziałem wcześniej wszystko ojcu i bratu mojej dziewczyny. Powinni raczej wiedzieć, że Pati jest w ciąży. A raczej była.

Bez słowa wszedłem do sali.

Leżała tam...

Taka niczemu nie winna...

Podszedłem do jej łóżka i usiadłem na krzesełku.

Złapałem ją za dłoń.

Odwróciła głowę w moją stronę.

-Kuba...- zaczęła płakać.

-Cii... Jestem przy tobie. Skarbie... Mam złą wiadomość...

-Coś z dzieckiem?- zapytała ledwo słyszalnie.

-Przez tego gnoja... Nasze dziecko... Nie żyje...- sam płakałem.

Myśl o tym, że mogłem być ojcem była cudowna. Jednakże jesteśmy młodzi i raczej nie powinniśmy byli mieć dziecka.

-Kuba? Złapali go?- zapytała z nadzieją.

-Nie, muszą cię przesłuchać, wtedy zaczną szukać.

-Mogę się założyć, że to sprawka K.

-Też tak myślę, ale nie masz pewności.

-Wiem... Jest Szymon i tata?- zapytała.

-Tak, zawołać ich?- dziewczyna tylko kiwnęła głową w odpowiedzi.

Zawołałem obu mężczyzn, a sam wyszedłem na korytarz.

Wyjąłem telefon.

-Halo-odebrał Tomek.

-Tomek... Z nią nie ma żartów...

-Z kim?- zapytał zdezorientowany.

-Z K. Ona jest niebezpieczna. Musimy jaknajszybciej odkryć kim jest.

-Dlaczego? Co się znowu stało?

-Patrycja... Ona... Ona została zgwałcona...- niemal od razu łzy napłynęły mi do oczu.

-Że co?! A co z dzieckiem?- zapytał. Był w szoku.

-Poroniła... Nie będzie żadnego dziecka- płakałem.

-Zaraz u was będę- chłopak się rozłączył.

Tak bardzo mi jej szkoda...

Ile ona wycierpi...

Najpierw jej matka, potem ten gwałt...

Nie mam już siły na to wszystko... To cud, że ona jeszcze wytrzymuje psychicznie.

Jeszcze K.

Z sali nagle wyszli ojciec i brat mojej dziewczyny.

-Kuba, Patrycja chce z tobą porozmawiać- odezwał się Szymon.

Bez słowa poszedłem do sali i usiadłem na krzesełku przy łóżku.

-Kuba... Co teraz będzie?

-W jakim sensie?- zapytałem spokojnie.

-No bo... Ja zostałam zgwałcona i... Ty pewnie nie będziesz chciał ze mną... Wiesz...

-Nie... Znaczy... Ja...- co ja mam to powiedzieć?

Nie przeszkadza mi to, ale nie wiem jak to ująć.

-Wiedziałam...- odwróciła głowę w drugą stronę.

Widziałem łzę spływającą po jej policzku.

-Nie... Patrycja... Źle mnie zrozumiałaś...

-Nie no Kuba... Rozumiem. Będziesz się teraz mnie brzydzić. Wyjdź. Chcę zostać sama.

Nie kłóciłem się z nią. Wyszłem posłusznie z sali.

Czemu ona jest taka uparta?

Usiadłem na krzesełku i schowałem twarz w dłoniach.

-Kuba? Wszystko okey?- zapytał Tomek i usiadł obok mnie.

-Nic nie jest dobrze- mruknąłem.

-Co się stało?

-Patrycja. Jest uparta. Strasznie uparta- burknąłem.

-Co powiedziała?- chłopak nie rozumiał o co mi chodzi.

-Twierdzi, że po tym gwałcie nie będę chciał z nią... No wiesz... Bo niby będę się nią brzydził- czułem łzy na policzkach.

-Jak wyjdzie ze szpitala to musisz z nią pogadać poprostu...- westchnął chłopak.

-Wiem...

Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz