|31|

791 40 1
                                    

× Kuba ×

-Kuba! Proszę raruj! Ona chce mnie zabić!- usłyszałem zrospaczony głos Pati.

-Kto?-zapytałem szybko

-Moja matka. Słyszałam jak rozmawiała z ojcem. Mówiła, że jak wypuszczą mnie ze szpitala to już nigdy mój ojciec mnie nie zobaczy. Kuba ona mnie zabije...

-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Jutro rano będę u ciebie w szpitalu.

-A dziś nie możesz?- zapytała smutno i niepewnie.

-Niestety w Łodzi, u Mateusza jestem.

-I jak z nim?- zapytała.

-Wybudził się ze śpiączki. Wszystko z nim w pożądku, ale przez połamane nogi, musi się uczyć chodzić od nowa.

-To okropne...- westchnęła- muszę kończyć. Pozdrów go ode mnie. Buziaki kocham cię.

-Ja ciebie też-rozłączyłem się.

-Z kim rozmawiałeś?- zapytała mama.

-Z Patrycją. Dzwoniła ze szpitala. Jutro rano muszę do niej jechać.

-Dobra... Jedziemy zaraz idź po Tomka.

Nic się nieodezwałem, tylko wszedłem do sali Matiego.

-Tomek, zbieraj się jedziemy zaraz.

-No dobra...- westchnął i pożegnał się z blondynem.

Wyszedł z sali sam miałem już wychodzić.

-Kuba, czekaj.

-No co tam?- odwróciłem się w jego stronę.

-Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz, nim się obejrzysz będziemy grać koncerty, a ty będziesz przed każdym całowac Patrycję i ciągle będziesz na nią patrzył- uśmiechnął się.

-Dzięki... Za wszystko-odwzajemniłem uśmiech- Właśnie! Gadałem z Pati przez telefon. Przekazuje pozdrowienia- uśmiechneliśmy się do siebie i wyszedłem z sali.

Około 23 byliśmy w domu. Byłem już zmęczony tym wszystkim.

Położyłem się do łóżka.

Usłyszałem dzwonek telefonu.

Odebrałem nie patrząc kto dzwoni.

-Halo?

-Obudziłam cię?- zapytała Patrycja.

-Nie, dopiero się położyłem. A co tam chcesz?

-Chciałam tylko usłyszeć twój głos. Tak na dobranoc.

-Pocałował bym cię... Chciałbym poczuć twoje usta na swoich... Znowu...-westchnąłem. W brzuchu czułem motyle.

-Ja też...Kuba... Kiedy nastanie ten dzień?

-Jak twój ojciec się rozwiedzie.

-Szymon mi mówił, że biorą rozwód... Za kilka dni chyba jest rozprawa.

-No to po rozprawie już wszystko będzie dobrze. Będziemy razem. Na zawsze. 

-Mam nadzieję.

-Nawet nie wiesz jak tęsknię...- westchnąłem.

-Ja też... Chciałabym cię pocałować, posiedzieć z tobą, przytulić, powygłupiać się z tobą. Tak bardzo cię kocham, że aż nie mogę wytrzymać.

-Ja tak samo- powiedziałem płakliwym głosem. Czułem łzy spływające po moich policzkach.

-Nie płacz...

-Nie płaczę... Tęsknię...- szepnąłem, ale wiem, że usłyszała- Patrycja... Zrozum... Kocham cię... Kocham cię do szaleństwa. Nie wytrzymam bez ciebie długo...

-Wiem- słyszałem łkanie. Płakała- Jesteś najlepszym co spotkało mnie w życiu...

-Kocham cię. Moje serce bije jak szalone, gdy tylko słyszy twój cudowny głos... Wytrzymaj... Jeszcze trochę i wszystko będzie dobrze.

-Mam nadzieję...- westchnęła- Muszę kończyć. Pielęgniarki nie mogą usłyszeć, że z kimś rozmawiam.

-No dobrze... To dobranoc skarbie.

-Dobranoc. Kocham cię...

-Ja ciebie też. Pa- rozłączyłem się.

Dlaczego nie jest nam dane być razem?

Z rozmyślaniem o tej pięknej istocie, zasnąłem.

Love or hate? || Kuba Szmajkowski ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz