Ciel obudził się w naprawdę podłym humorze. Wciąż chodziła za nim bolesna świadomość przegranej oraz nocne koszmary, przez które wyglądał, jak się czuł, czyli nie najlepiej. Siedział z posępną miną przy kuchennym stole, popijając już drugą tego poranka kawę.
- Dzieci chyba nie powinny mieć kontaktu z kofeiną, co? - zapytał brunet, opierając się o blat. I on sączył ciemny napar z białej, eleganckiej filiżanki.
- Zamknij się. - znów prawie warknął, czując przy tym jam irytuje go, że kawa znika tak szybko, a senność nie przechodzi.
- Zły dzień?
- Mhm. - mruknął niechętnie, opierając głowę na dłoni. Po chwili znów przemówił pełnym nadziei głosem. - Masz fajki?
- Mam, ale nie dam.
- Dlaczego? - nastolatek przekrzywił głowę niczym kot z uwagą przyglądający się zdobyczy. Nie rozumiał czemu tak, dotychczas w kwestii używek dostawał na co miał ochotę.
- Bo to nie dla dzieci.
- A weź. - prychnął i w ramach buntu usiadł tyłem do rozmówcy, udając obrażonego.
Nie miał dzisiaj ochoty na przekomarzanie się i wykłócanie, mimo że ochotę na takie czynności miał prawie zawsze. Sebastian tymczasem uśmiechnął się niewzruszony i oparł o blat stołu, niedaleko nastolatka.
- Nie denerwuj się już. Nie dam ci, ale potraktuj to, jak troskę o twoje zdrowie. - mężczyzna wyciągnął z kieszeni cukierka i podsunął mu pod nos. - Lubisz?
- Lubię. - potwierdził, z lekkim ociąganiem przyjmując słodycz. Gdy miał już ją jednak w rękach, prędko odwinął papierek i wsunął do ust.
Okazało się, że cukierek był czekoladowy, z bardzo słodkim wnętrzem o smaku truskawkowym. Ciel lubił takie. Były bardzo podobne do tych, które produkowała firma Funtom, kiedy zarządzał nią jeszcze Vincent Phantomhive. Przez wspomnienie swojego ojca na twarzy chłopaka wykwitł lekki uśmiech. Wspomnienia o rodzicach zawsze były bolesne, ale sprawiały przy tym, że robiło mu się tak jakoś ciepło na sercu.
- A wódkę masz? - chłopak posłał gospodarzowi przyjazny uśmiech.
- Mam. Nie licz jednak na to, że ci dam, dziecko drogie. - parsknął, zajmując pobliskie krzesło. - Mogę ci co najwyżej zaoferować słodycze.
Wyciągnął w jego stronę dłoń z kolejnym cukierkiem, którego chłopak bez protestu przyjął. Odwrócił się przy tym przodem do Sebastiana, tym samym kończąc swój protest. Jak się okazało łakoć, który otrzymał tym razem miał smak cytrynowy. Takie też były całkiem w porządku. Lubił słodycze, chociaż to za mało powiedziane. On je uwielbiał, kochał całym sercem. Lubił je nawet bardziej od papierosów i alkoholu, choć czerpał z ich zażywania diametralnie inną radość.
- Niech ci będzie. Ale pamiętaj, nie jestem dzieckiem. - upomniał, kiedy czekoladowo-cytrynowa mieszanka spłynęła w dół jego gardła. Wiedział jednak, że posmak zostanie z nim jeszcze przez kilka chwil.
- Więc ile masz lat?
- No... Siedemnaście.
- Siedemnaście? Czyli wychodzi na to, że faktycznie jesteś dzieckiem. - wyszczerzył się, pokazując dwa rządki równiutkich, białych zębów.
Chłopak tym razem nic nie odpowiedział. Skrzyżował ręce na piersi, znów grając obrażonego. Tym razem jednak brunet faktycznie go uraził. Nienawidził być nazywany dzieckiem. Dzieci mało mogą i nie są traktowane na poważnie, można nimi pomiatać i patrzeć na nie z góry. Sebastian zobaczył, jaką reakcję wywołały jego słowa, jednak i tym razem się nie przejął. Uśmiechnął się i pogłaskał Ciela po włosach.
- W byciu dzieckiem nie ma nic złego. - stwierdził łagodnie.
- A weź się zamknij. - warknął, po czym zadrżał, strzepując z włosów jego rękę.
- Jesteś niegrzeczny. - skrzywił się, jednak posłusznie zabrał dłoń.
- Bo mnie wkur... - zaczął, przerywając w połowie. Potem zastygł w bezruchu i lekko się skulił. Wyglądało ro dziwacznie, jakby ktoś nagle wyłączył go, aby przestawić program. - Przepraszam, już nie będę.
Sebastian posłał chłopakowi nierozumiejące spojrzenie. Ten posłuszny ton nie pasował do człowieka, jakim Ciel był przez cały ten czas. No, prawie cały. Jego zachowanie było naprawdę dziwne oraz, jak zauważył brunet, dość zmienne. Wyglądał na przestraszonego, mimo że nikt mu krzywdy nie zrobił. A jeszcze chwilę temu sprawiał wrażenie, jakby był gotów pozbawić Sebastiana ręki, którą ten go głaskał.
- Spokojnie, nic się nie stało. - zapewnił, przysuwając sobie krzesło tak, aby siedzieć naprzeciw chłopaka. Złapał go za dłonie. - Nie gniewam się.
Nastolatek lekko drgnął pod wpływem dotyku, jednak nie skomentował tego. Odetchnął cicho jakby się do czegoś zbierał, potem podniósł się z krzesła i tym samym zabrał ręce. Na odchodne rzucił Sebastianowi chłodne spojrzenie oka, które nie kryło się za przepaską i przydługą grzywką.
- Zapomnij o tym. - warknął, wychodząc z pomieszczenia w stanie głębokiej irytacji.
Mężczyzna jeszcze przez jakiś czas siedział w tym samym miejscu, patrząc na wyjście z kuchni, w którym chwilę temu zniknął Ciel. Potem poszedł do blatu i z typowym dla siebie uśmiechem napełnił szklankę wodą. Może był to słaby powód do radości, ale cieszył się, że najwyraźniej osoba, która znalazła się pod jego dachem faktycznie nie była diabłem. Nie mógł nim być, mając objawy ludzkich słabości. Pytanie, co było przyczyną tych chwil ludzkich odczuć, które Ciel wydawał się przeżywać bez świadomej zgody.
***
Ciel leżał na swoim tymczasowym łóżku i szperał w telefonie, szukając informacji na swój temat. Niestety udało mu się je znaleźć, co go dobiło w tym i tak niezbyt wesołym dniu. Chciał płakać, czytając te wszystkie newsy o swojej przegranej. Każdy był ciekaw, gdzie teraz przebywał i jak zbierał się po porażce. A on wiedział, że to ostatnia informacja, którą chciał komukolwiek udostępniać. Nie, nie powie nic. Niech idiotów skręca z ciekawości.
Podniósł się do siadu i w złości rzucił urządzeniem. Telefon w kontakcie ze ścianą wydał głuchy odgłos, po czym spadł na ziemię, pękając w kilku miejscach. Nastolatek westchnął i poszedł obejrzeć szkody, czyli ekran cały w pajęczynach pęknięć i zbity aparat. Spróbował włączyć urządzenie, co się rzecz jasna nie udało, przez co patrzył jedynie z mieszanymi uczuciami na szczątki jego ostatniego kontaktu ze światem. No pięknie, czyli zostałem bez telefonu, myślał w złości i jednocześnie smutku.
Zrobił to, co wychodziło mu najlepiej, czyli westchnął, po czym opadł na łóżko i zatopił twarz w poduszce. Wygląda na to, że będzie musiał kupić sobie nowy telefon, a co za tym idzie wyjść z domu. Życie naprawdę mnie nie lubi, myślał, wsłuchując się w pierwsze krople deszczu uderzające o szybę.
***
Leżał na łóżku, wtulając się w kołdrę, która nie pachniała już tak ładnie, jak za pierwszym razem. Za oknem co rusz było słychać grzmoty, pokój rozświetlały błyskawice. Burza, jaka przyszła tej nocy do Las Vegas, uniemożliwiła sen wielu mieszkańcom, jednak nie wszyscy mieszkańcy mieli ten sam problem, co Ciel. Chłopak panicznie bał się burzy, przez co teraz zaciskał dłonie na pościeli, próbując nie zwracać uwagi na złe warunki pogodowe. Walczył z samym sobą, aby nie wstać z łóżka i nie udać się do swojego tymczasowego współlokatora (jak lubił go w myślach nazywać, aby nie czuć się jak ostatni śmieć z tym, że mieszka tutaj w związku ze swoją przegraną). Ostatni raz spał z kimś siedem lat temu, ze świętej pamięci rodzicami. Leżenie obok nich dawało mu poczucie bezpieczeństwa, uspokajało nawet wtedy, kiedy deszcz wydawał się walić w okno tak mocno, że mógłby je stłuc. Być może towarzystwo Sebastiana też okazałoby się działać na niego kojąco?
Chłopak szybko otrząsnął się z tych myśli, wracając do szarej rzeczywistości. Nienawidził pokazywać przed innymi swoich słabości, choćby tak jak dzisiaj, kiedy skulił się i przeprosił Sebastiana. ,,Jesteś niegrzeczny''. Te dwa słowa zburzyły jego spokój. Sprawiły, że czuł prawdziwy strach, tak żywy, jak kiedyś.
Chłopak zadrżał na samo wspomnienie i zamknął oczy, starając się zignorować następny grzmot, uprzedzony błyskiem. Aby skupić się na czymś innym, przeniósł wzrok na sygnet na swoim kciuku. Była to jedna z niewielu rzeczy, jaka została mu po rodzicach. Niebieski kamień szlachetny zdawał się mienić w świetle kolejnych błysków.
Nastolatek na nowo zamknął oczy i zacisnął dłoń na swojej koszulce w miejscu, gdzie było serce. W końcu zrezygnował z pomysłu odwiedzenia sypialni Sebastiana i jedynie szlochał. Mógł sobie na to pozwolić, deszcz zagłuszał każdą rozpacz. Zastanawiał się jak miał żyć, skoro przeszłość była tak bolesna, a ludzie wokół uwielbiali kogoś, kim nigdy nie był. Choć teraz nie uwielbiali już nawet maski, jaką przybrał.
Witam moje jelonki w trzecim rozdziale tego *ekhem ekhem* zacnego dzieła. Nie no, ludzie, nie umiem pisać w tej perspektywie, wybaczcie mi xD Tymczasem w piątek byłam w cyrku, który mnie zainspirował. Tym samym zapraszam do nowego sebaciela, którego pierwszy rozdział możecie znaleźć na moim profilu. Mam nadzieję, że ''Circus'' będzie kolejną chętnie czytaną przez was historią.
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...