Po miesiącu noga Ciela była w naprawdę dobrym stanie. Mógł poruszać się już sam. Kulał co prawda lekko przy chodzeniu, jednak nie było to nic szczególnego. Skończyło się dla niego noszenie przez Sebastiana i płacz pod prysznicem, gdy rana stykała się z wodą i mydłem. Chłopak chciał powiedzieć, że odetchnął z ulgą, jednak było temu dość daleko do prawdy. Tymczasem kwiecień odchodził w zapomnienie, ustępując miejsca majowi, który szykował się na czerwiec. Czas wakacji. Ciel nie pamiętał, kiedy ostatni raz zasiadł w szkolnej ławce, ujął długopis w dłoń i zaczął zapisywać dyktowaną przez nauczyciela notatkę.
Myśląc o tym, spojrzał na swoją rękę. Czuł, jakby czas przelatywał mu przez palce, był kruchy i delikatny. Ileż go stracił? Te wszystkie lata... Myślał, że już nigdy nie wyjdzie z tego piekła, aż w końcu niespodziewanie się skończyło. Kiedy opuścił tamto miejsce, zaczął grać, robić to, co umiał najlepiej. Jeszcze bardziej zatracał się w sytuacji bez wyjścia. Miał wrażenie, że wydawał na siebie wyrok rychłej śmierci, która od zawsze chciała porwać go w swe sidła.
- Potrzebujesz czegoś? - chłopak usłyszał znajomy głos. Był to przyjemny dźwięk, zmiękczający każdą sylabę. Ciel prędko zauważył, że ton ten zarezerwowany był wyłącznie dla jego osoby
Dziwnie czuł się z myślą, że coś może być specjalnie dla niego. Że ktoś może być dla niego. Od kiedy to wszystko miało swój początek, tak bardzo pragnął, żeby ktoś się nim zainteresował. Nigdy nie zapomniał uczucia, jakie wywoływało w nim przytulenie, pocieszenie, uwaga i troska, jakie dostawał od rodziców. Mimo że naturalna potrzeba bliskości z każdym miesiącem była w nim coraz bardziej zabijana, on wciąż podświadomie pragnął jej całym swym jestestwem. Najwyraźniej człowiek, nawet ten najbardziej zdeprawowany i zniszczony, też ma instynkty, którym nie może się oprzeć.
- Nie trzeba. - posłał mężczyźnie słaby uśmiech. Nie przypuszczał, że brunet zajmie miejsce na parapecie, zaraz obok niego.
Teraz, kiedy zaczął w końcu dostawać to, czego podświadomie chciał, czuł niepokój. Nie wiedział, jak się zachować. Jeden zły ruch i wszystko może zawalić się niczym domek z kart. Podmuch wiatru, który zburzy karcianą wieżę. A pomiędzy tym wszystkim on. Bezbronny, bez schronienia. Nie mógł sobie na to pozwolić. W ten właśnie sposób serce, które chciało zaufać, oddać się całości starym, wyblakłym pod wpływem czasu emocjom, toczyło walkę z rozumem, trwającym w przeświadczeniu, że zaufanie przynosi tylko ból. Dotkliwszy od tego fizycznego.
- Na pewno? Może kakao? - głos mężczyzny był kojący, usypiający wręcz, nawet wtedy, kiedy nastolatka męczyły koszmary.
- Nie, dziękuję. - kiedy nauczył się tego słowa? Kiedy ostatni raz podziękował komuś za coś tak po prostu?
Ostatnio coraz częściej używał tego wyrazu. Dziękował, bo był to pierwszy raz, kiedy odczuwał prawdziwą wdzięczność. Za wszystko. To ,,dziękuję'' wypowiadane do Sebastiana nie było obkupione trudem. To też go niepokoiło, bo nie potrafił określić powodu, przez który jego współlokator tak bardzo przypadł mu do gustu. Pozwalał Sebastianowi na znacznie więcej niż komukolwiek innemu. Mężczyzna w jakiś sposób różnił się od innych ludzi, których dane mu było spotkać.
- Pada dziś. - mruknął cicho, bordowymi oczami śledząc ścigające się po szybie kropelki.
- Od rana. - chłopak przytaknął, również skupiając się na deszczu.
Krople wody zalewały świat, który wydawał się silny, w rzeczywistości będąc równie kruchym co czas. Nastolatek w przypływie dziwnej chęci przejechał palcami po szklanej tafli, która była przejrzysta niczym woda na tropikalnych wyspach. Zamknął oczy, chcąc choć na chwilę zniknąć. Znaleźć się na piaszczystej plaży gdzieś na Hawajach. Pójść do restauracji z widokiem na morze, popłynąć statkiem w krótki rejs, a później usiąść na piasku i wsłuchać się w szum fal. Patrzeć na zachód słońca i myśleć, że tak w sumie to jest w porządku.
- Ostatnio dużo pada.
- To prawda. - ta rozmowa była prosta i w teorii do niczego nie prowadziła. Mimo to obaj kontynuowali ją, jakby czekając na koniec, który miał okazać się bardziej ekscytujący.
Wszystko ma początek i koniec. Cierpienie także. Mimo że teoretycznie dla Ciela cierpienie się skończyło, wciąż czuł ciężar tego wszystkiego. Chciał, aby ktoś zdjął to brzemię z jego barków. Nie od razu. Powoli, spokojnie. Zrozumieniem, którego nie zaznał już dawno. W tym momencie postrzegał Sebastiana jako osobę, która mogłaby to zrobić. Wiedział jednak, że to on musi wykonać pierwszy krok, wyjaśnić czemu jest dziś tym, kim jest. Coś okropnego skłoniło go do używek, hazardu i dorosłości, nim na dobre przeżył swoje dzieciństwo. Czuł narastający strach i smutek, im bardziej układał sobie w głowie to wyznanie, jednak był niezwykle zdeterminowany.
- Mogę ci coś powiedzieć? - zapytał, wiedząc, że po tym nie będzie już odwrotu.
Nie wiedział, czemu dzisiaj. Tego dnia, tej godziny, w tę pogodę. Po prostu czuł, że to musi być teraz. Kilka zdań, które miały rzucić światło na jego wcześniejsze życie. Przez te osiem lat przeżył naprawdę dużo i chciał zmierzyć się z demonami przeszłości.
- Oczywiście. - Sebastian momentalnie zwrócił na niego zaciekawiony wzrok, który w ogóle chłopakowi nie pomagał.
Ciel zbierał się, nie wiedząc, od czego zacząć. Jakkolwiek by nie zaczął, wszystko wydawało mu się nie takie, jak trzeba. Bardziej naciągnął na ramiona koc, mimo że było mu gorąco i słabo z nerwów. Przez chwilę nic nie mówił, a brunet nie poganiał go, milczał i spokojnie czekał. To następna rzecz, za którą Ciel mógłby mu podziękować. Na pewno nie potrzebował teraz wcinania się. W końcu poczuł jednak, że jest gotowy, albo przynajmniej wie jak zacząć. Potem słowa już same wychodziły z jego ust.
- Przepraszam cię za wszystko, od początku naszej znajomości. Przepraszam za wszystkie chwile, w których byłem chamski i nie odwdzięczałem ci się za to, co dla mnie robisz. To wszystko dlatego, że kilka miesięcy temu uciekłem z sekty. Zostałem przez nią porwany, kiedy miałem dziesięć lat. Wiesz... - jego dolna warga zadrżała w niezbyt wesołym uśmiechu. - Musiałem tam grać. O żywność, wodę i inne takie... Po tym... Po tym trochę mi gorzej. Dlatego jestem taki nieznośny. Przepraszam.
Witam moje jelonki. Ten rozdział był trochę wyjaśniający. Postawiłam na opisy, bo mi się tryb ''poetki'' włączył i chciałam, żeby ten next był taki bardziej taki intymny (X kurwa D). W każdym razie Ciel miał się zwierzyć z tego po mocnym ataku paniki, ale uznałam, że wolę taki sposób :P
PS z czasu sprawdzania: Czemu Ciel w każdej mojej książce ma traumę. To jest w sumie ten typ postaci, ale i tak c'mon xD
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...