Kiedy pierwsze łzy spłynęły po policzkach, poczuł ulgę. Tak, jakby mógł wreszcie dać upust wszystkim emocjom kłębiącym się w jego wnętrzu. Nie dane mu było jednak długo szlochać. Po chwili poczuł, że ojciec przygarnia go do siebie i przytula, czego nie robił nigdy wcześniej, od kiedy tylko Sebastian sięgał pamięcią. Wraz z tym gestem pojawiło się ciepło, jakiego dostawał w ostatnim czasie dużo od Ciela, a do jego nozdrzy wdarł się zapach szpitala. Przez tę nieprzyjemną woń przebijała się jednak nuta drogich, męskich perfum, jakie zawsze kojarzył ze swoim ojcem. Tak jakby czas się cofnął.
- Przepraszam. - usłyszał, co przyprawiło go o szybsze bicie serca. - Za to wszystko, co się stało. Przepraszam.
Znów to słodkie słowo, na które również czekał naprawdę długo. Jedno ''przepraszam'' nie odpłaci mu wszystkich krzywd, jakich doświadczył. Jedno ''przepraszam'' nie wymaże z jego pamięci złych momentów i nie sprawi, że nagle wszystko między nim a ojcem będzie dobrze, ale to jedno ''przepraszam'' znaczyło dla niego bardzo dużo. Było przełomowym słowem, przez które zaczął mocniej płakać, ufnie wtulając się w swojego rodzica.
Wyraz ten był znakiem zrozumienia swojego błędu i, taką przynajmniej miał nadzieję, skruchy jego rodzica. Stanowił symbol pogodzenia się z rzeczywistością i z tym, kim jest jego syn, że naprawdę zaakceptował go takim, jakim jest. Zaskakujące, że aż dekada musiała minąć, aby mogli spotkać się w szpitalu oddalonym setkami kilometrów od miejsca, w którym widzieli się po raz ostatni. Dopiero tutaj pierwszy raz byli dla siebie ojcem i synem.
- Kocham cię. - dodał po chwili starszy Michaelis, co było spełnieniem kolejnego skrytego marzenia Sebastiana.
Czy było to szczere? Nie wiedział, jednak dla niego liczył się to, że usłyszał to w końcu i poczuł, jakby faktycznie nosiło na sobie znamiona uczucia.
- Ja ciebie też, tato.
Mimo że z jego oczu wciąż ciekły łzy, kąciki ust uniesione były ku górze w tęsknym i szczęśliwym uśmiechu.
***
W drodze do auta uważnie czytał list wręczony mu przez Ciela, w który wcześniej nie zagłębiał się zbyt dobrze. Prawdopodobnie ojcu został miesiąc życia. Czy zdecydowałby się przyjść tutaj samemu, gdyby Phantomhive go nie zmusił? Zapewne zignorowałby to, tak samo, jak późniejszą informację o śmierci ojca. Swoją drogą to ciekawa ironia losu, że jego rodzic na ostatnie tygodnie życia postanowił przenieść się akurat do szpitala w Anglii, gdzie szczęśliwym trafem przebywał właśnie Sebastian. Tak, jakby nie tylko Ciel, ale i los chciał, aby dane im było ponownie się spotkać.
- No i jak poszło? - zapytał nastolatek, chowając do kieszeni płaszcza telefon, kiedy otworzyły się drzwi od strony kierowcy.
Jak zawsze niemalże leżał na fotelu, z nogami na desce rozdzielczej. Sebastian zazwyczaj wywracał na to oczami i kazał mu siedzieć normalnie, bo potem jego kręgosłup będzie miał kształt doprawdy powyginanego S, jednak dziś to zignorował. Widok ten stanowił obecnie miłe uczucie powrotu do czegoś znajomego.
- Poszło... Dobrze. I nogi z deski rozdzielczej, pamiętasz, co ci mówiłem. - po chwili zastanowienia jednak się do tego doczepił, siadając przy tym na miejscu i zapinając pasy.
- No ale jak dobrze? Chciałbym jakieś szczegóły. - odparł, niechętnie wykonując polecenie.
- Nie wiem za bardzo, co mam ci powiedzieć. - wyznał, na chwilę się zawieszając.
Przypomniał sobie całe spotkanie. Krótką rozmowę z ojcem, wymienienie uścisku i to upragnione ''kocham cię'', wypowiedziane z należytą starannością. Szedł tam z masą obaw, a wyszedł niezwykle spokojny i lekki. Miał wrażenie, że dzięki rozliczeniu się z przeszłością, teraźniejszość stała się łatwiejsza. Przynajmniej ojca nie pożegna z nienawiścią w sercu i aż do swojej własnej śmierci będzie żył z wiedzą, że chociaż jeden rodzic go kocha.
- Halo, Sebastian. - chłopak zaśmiał się, machając dłonią przed jego twarzą, żeby mężczyzna się otrząsnął. - Jesteś tam?
- Tak... Tak, jestem. - wzdrygnął się, wracając do rzeczywistości. - Poszło naprawdę dobrze.
Powtórzył i znów mimo uśmiechu do oczu napłynęły mu łzy. To pewnie przez masę emocji i wstrzymywanie się od płaczu, co długo praktykował. W końcu musiał jakoś odreagować, a moment, w którym skumulowało się w nim tyle uczuć, wydawał się do tego idealny.
- Wszystko dobrze? - Ciel zaniepokojony odpiął pas i przysunął się do mężczyzny, kładąc dłoń na jego policzku i kierując jego twarz w swoją stronę. Jak każdy jego ruch, również ten miał w sobie dużo finezji i delikatności.
- Tak, po prostu... Dziękuję. - po policzku bruneta spłynęła łza, która zetknęła się z dłonią na jego twarzy.
Czuł potrzebę, aby podziękować za to, że dzięki chłopakowi mógł ostatni raz zobaczyć się z rodzicem. Dzięki niemu rozliczył się z tego, co dręczyło jego umysł przez wiele lat po wyjściu z rodzinnego domu. To jedno spotkanie znaczyło w jego życiu znacznie więcej, niż mógłby przypuszczać, przekraczając próg szpitala. Wyglądało na to, że Ciel nie do końca świadomie znów zaprowadził w jego życiu diametralną zmianę, i podarował mu prezent w postaci odciążenia z tego, co działo się kiedyś. Mimo że nie znał przeszłości mężczyzny, pomógł mu się z nią uporać.
- Ach, Sebastian. - uśmiechnął się i przytulił do siebie mężczyznę. - Nie masz za co dziękować.
Był całkowicie szczery, bardziej wtulając w siebie ukochanego, gdy usłyszał jego cichy szloch. Bolało go to, ale był również zadowolony. Cały czas czekał na moment, w którym Sebastian się przed nim otworzy i pokaże tą nieco bardziej przygnębiającą gamę uczuć. Ciel płakał przy nim wiele razy. Pokazywał się od tej najbardziej ''słabej i żałosnej'' strony. Całkowicie obdzierał się z całej otoczki obojętności, ukazując tę część siebie, do której naprawdę mało osób miało dostęp. Teraz, gdy brunet płakał w jego ramionach, miał wrażenie, że został obdarzony nowym rodzajem zaufania. Było to czymś, na co czekał z utęsknieniem naprawdę długi czas, i rad był, że może w końcu ujrzeć Michaelisa i wszystkie jego słabości.
- Już dobrze. - szeptał, ze spokojem gładząc kruczoczarne kosmyki jego włosów. Wypowiadając następne słowa, nie umiał powstrzymać delikatnego uśmiechu. - Wracajmy do domu.
W końcu nadszedł czas powrotu do Nowego Jorku, w którym mieli kontynuować wspólne życie. Ich wizyta w Londynie oficjalnie się zakończyła.
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanficŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...