Rozdział V

1.4K 130 83
                                    


Leżał wtulony w pościel o mrocznej barwie i słuchał deszczu. Znowu padało. Teoretycznie Las Vegas nie słynęło z częstych opadów, ale nie można było tego jeszcze nazwać anomalią. Mimo to nastolatek czuł swego rodzaju żal. Do pogody, do życia, do nieistniejącego Boga, który sprawił, że te przeklęte kropelki wody z donośnym odgłosem lądowały na parapecie. Chłopak westchnął, zakrył głowę poduszką i poczuł nieprzyjemny dreszcz, słysząc kolejny grzmot. Wsłuchując się tak w te odgłosy burzy, zaczął bezradnie drżeć i cicho szlochać niczym dziecko, którym tak bardzo nie chciał być.

W jednej chwili mimo wątpliwości powiedział sobie ''dość''. Podniósł się do siadu i otarł wszystkie ślady niedawnej rozpaczy. Potem zbliżył się do dużego lustra, uważnie oglądając swoją twarz. Nie dało się dostrzec, że płakał, na pewno nie w tych ciemnościach. Podskoczył lekko, kiedy usłyszał grzmot, po czym nerwowym gestem zakrył grzywką oko, które kryło się zazwyczaj pod przepaską. Kiedy uznał, że wszystko jest na swoim miejscu, opuścił pokój, najpierw spokojnie, a potem prawie biegiem udając się do sypialni Sebastiana. Ciemny korytarz wydawał się w nocy straszny i mroczny. Odetchnął z ulgą, kiedy znalazł się w odpowiednim pomieszczeniu.

- Śpisz? - zapytał po zbliżeniu się do łóżka współlokatora. Pytanie to wydało mu się niezwykle głośne, mimo że deszcz dudniący o szybę robił niemały hałas.

- Nie. - uśmiechnął się lekko i otworzył oczy, patrząc na niego z dołu w niemym oczekiwaniu. W końcu nikt bez powodu nie zjawia się w czyjejś sypialni.

- Ja... - na chwilę odjęło mu mowę. Na szczęście odzyskanie jej nie było trudne, choć pytanie, które zadał, wymagało od niego niemało odwagi. - Mogę spać z tobą?

Proste słowa, a jednak ledwie przeszły mu przez gardło. Wypowiedział je tak cicho, że miał wrażenie, że mężczyzna ich nie dosłyszał. Wtedy mógłby się jeszcze wycofać, powiedzieć, że zabłądził w poszukiwaniu szklanki wody i po prostu wyjść, tak jakby pomysł wspólnego spania nigdy nie wpadł mu do głowy. Sebastian jednak usłyszał.

- Jasne. Czemu tak? - zapytał i przesunął się, aby zrobić mu miejsce. Chłopak, nie czekając długo, skorzystał z okazji, wślizgując się na wolny kawałek łóżka.

- Dzięki. - mruknął i na chwilę zamilkł, szukając odpowiedniej ściemy dla swojego pomysłu. - Wiesz, trochę zimno w moim pokoju.

- Zimno, powiadasz? - patrzył na Ciela w zamyśleniu, nie potrafiąc przy tym ukryć rozbawienia.

Od razu odgadł, że nie jest to powód pojawienia się nastolatka w jego sypialni. Ciel wiedział, że ściema nie przeszła, ale zamiast to jakkolwiek skomentować, przestał poświęcać towarzyszowi jakąkolwiek uwagę. Nakrył się kołdrą po szyję i oparł głowę na poduszce przesiąkniętej zapachem jej właściciela. W tej samej chwili znów błysnęło i gdzieś blisko nastąpił głośny grzmot. Chłopak wzdrygnął się i znów zaczął drżeć, zaciskając dłonie na pościeli do tego stopnia, że pobielały mu knykcie.

- Boisz się burzy, hm? - mężczyzna powiedział to zupełnie niewzruszony, pogoda nie robiła na nim wrażenia. Ciel poczuł przez to ukłucie zazdrości. W życiu nie można mieć wszystkiego, ale akurat ucieszyłby się, gdyby mógł pozbyć się lęku.

- Nie. - powiedział wyniośle, a mimo to skulił się przy następnej błyskawicy. - Trochę... Naprawdę trochę.

- Dasz rączkę?

Ciel zerknął na niego kątem oka, zastanawiając się co to za pedofilskie propozycje i czy powinien skorzystać. Sebastian tymczasem z miłym uśmiechem wyciągnął do niego dłoń, najwyraźniej pytając z pełną powagą. Już jakiś czas temu zauważył, że nastolatek niezbyt lubił dotyk. Ze szczególną wrażliwością traktował włosy, których dotknięcie równało się z morderczym spojrzeniem, czasem nawet zdzieleniem po ręce.

Ciel tymczasem przez dłuższą chwilę mierzył go spojrzeniem pełnym ciekawości, ale i nieufności. Mimo obaw wyciągnął dłoń w kierunku Sebastiana. Mężczyzna w odpowiedzi ujął jego rękę i splótł ich palce razem, głaszcząc mniejszą dłoń.

- Spokojnie, to tylko burza. - powiedział, widząc, że Phantomhive dalej drży.

- Wiem. - mruknął cicho, patrząc na ich złączone dłonie.

Nie był przyzwyczajony do tego typu dotyku. Znał jedynie ból i dyskomfort, wiążący się z kontaktem z innymi ludźmi. Ciężko było, żeby komuś w tej kwestii zaufał i tak jak teraz oddał mu z własnej woli jakąś część siebie. Póki co tylko Alois dostał przywilej dotykania go w ten miły i celowy sposób, ale nawet przyjaciel miał ograniczenia. O dziwo teraz, kiedy to Sebastian trzymał go za rękę, czuł spokój. Ciepło dłoni bruneta nieco rozgoniło lęk przed burzą i niepokój związany z dotykiem, który nie miał na celu nic złego.

- A znasz bajkę o Pięknej i Bestii? - zapytał, widząc, jak chłopak błądzi wzrokiem po pomieszczeniu, wciąż niespokojny.

- Nie znam. - pokręcił lekko głową, skupiając wzrok na osobie leżącej obok.

- No to słuchaj...

Średnio już pamiętał fabułę opowiadanej historii, więc w chwili kiedy jego pamięć miała luki, dodawał coś od siebie. Uspokajało go takie opowiadanie, Ciela chyba też. Nastolatek wydawał się skupić na nim całą swoją senną uwagę. Wyglądał jakby zapomniał o szalejącej za oknem burzy. Kiedy mężczyzna skończył opowieść, chłopak już spał, mniej lub bardziej świadomie przysuwając się ówcześnie do mężczyzny. Sebastian uśmiechnął się lekko i bardziej nakrył go kołdrą, po czym spojrzał na okno. Po burzy nie było prawie śladu. Usnął, myśląc o tym, jak piękny i rześki dzień ich jutro czeka.

***

- Zapomnij o tym. - tymi słowami powitał go Ciel, kiedy Sebastian zjawił się w kuchni.

Chłopak wstał wcześniej i był akurat w trakcie sączenia herbaty z granatowego kubka. Wciąż był senny, mimo że przespał dobre osiem godzin. Być może jego organizm przeżył szok, kiedy w końcu miał możliwość spać normalnie i to stąd to większe niż zwykle wycieńczenie.

- Dlaczego? - Sebastian usiadł obok, choć nie miał pewności czy to dobre posunięcie, kiedy Ciel jest w takim nastroju.

- Nie jestem dumny z tego momentu słabości.

Skierował wzrok na okno, za którym jawił się bardzo ładny dzień. Mimo burzy, która nie pozwoliła mu normalnie zasnąć, niebo było niebieskie, usłane wieloma bielutkimi chmurami. Słońce świeciło mocno i zapowiadało upalny dzień. Ukrop w Las Vegas dało się odczuć jak przedsmak piekła, ale lepsze to od burzy.

- Przecież każdy ma chwilę słabości.

- Nie ja. - znów upił łyk herbaty. Nie wiedział, czy z powodu senności, czy nerwów, które kazały mu zając czymś ręce.

- Która to tego ranka? - zapytał, patrząc sugestywnie na kubek.

Podczas tych kilku wspólnych dni doszło do Sebastiana, że zamieszkał z herbatoholikiem. Ciel pił ten napar o każdej porze dnia, nieraz też nocy.

- Nie wiem. - chłopak zamyślił się na chwilę, patrząc niepewnie na kubek. - Czwarta? Tak. Chyba czwarta.

Sebastian mimowolnie zerknął na zegarek. Była dopiero dwunasta, a ten już zdążył wypić co najmniej cztery kubki, o ile nie więcej.

- Dużo za dużo. - zabrał naczynie i odstawił na blat, co spotkało się z jawnym niezadowoleniem.

- Ja to piłem. - upomniał zgryźliwie Ciel, mierząc bruneta karcącym spojrzeniem.

- Pijesz tego za dużo. Nie można tyle herbaty, rozumiesz? Szkodzi w takich ilościach.

- U ciebie to nic nie można. - nastolatek posłał mu znużone i wciąż poddenerwowane spojrzenie. - Coś jeszcze?

- Nie. - Sebastian posłał mu jeden ze swoich firmowych uśmiechów i wstał, aby zrobić kawę.

Ciel tymczasem siedział, wpatrując się w odebrany mu chwilę temu kubek. Czuł bardzo sprzeczne emocje. Z jednej strony coś się w nim gotowało, miał wrażenie, że mógłby wdać się z Sebastianem w niezłą kłótnię, gdyby ten za głośno oddychał. Z drugiej czuł, jakby coś ruszyło jego pokruszone na kawałki serce. Czyżby to troska tak go wzruszyła?


Witam moje jelonki. Jak się podobało? Póki co jest moim zdaniem całkiem nieźle, poza tym Cieluś powoli uczy się ufności. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

PS z czasu sprawdzania: No co ma z tego wyniknąć? Romans z tego wyniknie, jak to już jest w sebacielach xD

POKER FACE || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz