Sebastian patrzył na chłopaka w niezłym szoku, dogłębnie poruszony tym ubranym w piękne słowa wyznaniem. Było tak, jakby młody Phantomhive doskonale przewidział, co czuje Sebastian i wypowiedział to na głos, im obu sprawiając ulgę. Brunet wiedział, co chciał odpowiedzieć, mimo że nie było łatwo skleić tego wszystkiego w jedną całość. W porównaniu do Ciela nie miał duszy poety, która pomogłaby mu w tworzeniu takich wyznań.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś. - zaczął, delikatnie ściskając dłonie swojego towarzysza, które nieprzerwanie trzymał w ciepłym uścisku. - Fakt, nasza relacja od początku nie przypominała czegoś, co poszłoby w takim kierunku. Dużo przeszliśmy, a co ważniejsze przetrwaliśmy, i chyba właśnie to pozwoliło nam tak się do siebie zbliżyć. Cieszę się, że mogłem ten czas spędzić z tobą. Twoje towarzystwo wiele mnie nauczyło i pokazało uczucia, które wydawało mi się, że już dawno wymarły. Z pewnością nie będzie nam łatwo, ale chciałbym kontynuować z tobą przygodę zwaną życiem i sprawić, żebyśmy obaj byli jeszcze szczęśliwsi. Też cię kocham.
Odpowiedział najlepiej, jak umiał, nie tracąc z chłopakiem kontaktu wzrokowego. Nie przywykł do tak poważnych rozmów, jednak chyba wszystko poszło dobrze, prawda? Dotąd nie dochodziło do niego, co się w ogóle wydarzyło. Ciel tymczasem wewnętrznie skakał ze szczęścia, słysząc coś takiego z ust Michaelisa. Fakt faktem, że do związku jeszcze daleko, ale sam fakt wypowiedzenia na głos swoich uczuć wiele ułatwiał i rodził nadzieję na wspólną przyszłość. To jak dołożenie kilku cegiełek do tego, co tak wytrwale budowali.
Słońce tymczasem zaczęło powoli wychodzić zza horyzontu, oświetlając ich pogrążone w radości twarze.
***
- Sebastian, pomóż no. - jęknął Ciel, starając się nie zlecieć ze schodów wraz z kilkoma kartonami wypełnionymi najróżniejszymi pierdołami rzeczami.
- Nie wszystko naraz, spokojnie. Mamy czas. - zaśmiał się brunet, biorąc od niego dwa tekturowe pudła.
Tak naprawdę nie mieli, bo po powrocie do domu obaj usnęli i to na trochę dłużej, niż planowali. Nic nie mogli jednak poradzić na zniewalające zmęczenie, jakie ogarnęło ich zaraz po przekroczeniu progu rezydencji. Nawet światło słoneczne nie było dla nich przeszkodzą przed tym, aby odespać bezsenną noc, i dzięki temu odreagować dość emocjonalne wyznanie, jakie przeszli w parku. W końcu niecodziennie wyznaje się drugiej osobie swoje uczucia, które też niecodziennie zostają odwzajemnione.
- Wiesz, nie bardzo chcę jechać z tobą nocą. - westchnął, od razu odczuwając ulgę, kiedy został nieco odciążony.
- Będziesz mnie zagadywał, jeśli zacznę zasypiać przed kierownicą. O ile oczywiście wcześniej nie wpadniemy do jakiegoś rowu. - odparł entuzjastycznie Sebastian, co chłopak skwitował wymownym prychnięciem.
Od rana, a raczej południa, bo wtedy dopiero wstali, droczyli się ze sobą. Była to oznaka wyśmienitego humoru, jaki obaj mieli po tym, co działo się wczoraj, choć według godziny to już dzisiaj.
- Pozwolisz, że rozejrzę się ten ostatni raz? - zapytał Ciel, gdy wszystkie graty zostały zapakowane do auta, a co za tym idzie nie mieli już czego szukać we wnętrzu rezydencji. Może co najwyżej niczego oprócz wspomnień i wiecznego pożegnania z tym miejscem.
- Jasne, nie krępuj się, tylko za niedługo wrócić.
- Daj mi kwadrans. - mruknął, łapiąc klucze, które mężczyzna rzucił mu, wchodząc następnie do wnętrza ciepłego samochodu.
Ciel poszedł się rozejrzeć, chcąc ostatni raz przejść się po starych kątach. Nie sądził, że tak to nim wstrząśnie. Zastał rezydencję, która znów była pusta niemalże tak jak wtedy, kiedy weszli tu po raz pierwszy. Bez śladu jakichkolwiek mieszkańców, zwyczajów, wesołych chwil i dziecięcego śmiechu odbijającego się od wyblakłych ścian. Kiedyś go słyszał. Swój własny, dziecinny głos, który z czułą nutą wypowiadał słowa ''mamo'' i ''tato''. Chodząc korytarzami rezydencji widział siebie, niegdyś ganiającego wesoło po miękkich dywanach i lśniącej posadzce, wpadającego w ramiona kochających rodziców. Widział to, teraz już jednak nie pojawiało się nic. Wyparł ten obraz, uznając go za część przeszłości, do której nie chciał wracać. W zamkniętym rozdziale życiowej księgi umieścił swoje dzieciństwo, nie pozwalając mu wdzierać się do rzeczywistości. Pamiętał o nim, ale nie wplatał starych słów między nowe zdania, pozwalając, aby teraźniejszość zmierzała własnym torem, niezależnym od tego, co działo się kiedyś.
Była to chyba najlepsza decyzja, jaką mógł podjąć. Dawała mu tak bardzo wytęsknione uczucie wolności. Teraz odzyskał wszystko, co chciał, w tym tę rezydencję, nawet jeśli tak jak wiele innych rzeczy zdobytych w tej walce, ją również porzuci. Zamknie ją w tym samym rozdziale co młodszą wersję siebie i wiedział, że nawet jeśli czasem będzie żałował, będzie to dobra decyzja.
- Było miło. - westchnął sam do siebie, tymi dwoma słowami przypieczętowując okres, jaki spędził w Londynie wraz z Sebastianem.
Fakt faktem, że wiele tu przeszli i musieli dwoić się i troić, aby wszystkiemu podołać, lecz w gruncie rzeczy pobyt tutaj był dość przyjemny. Oprócz wielu niesnasek i celu, w jakim tu przybyli, ten czas udało im się spędzić naprawdę dobrze. Nocne wyjścia i rozmowy, wyprawy do parku i miasta, aby wspólnie nacieszyć się urokami stolicy. To jedynie pokazywało, jak umieli w każdej sytuacji znaleźć pozytywy i mimo wszystko dobrze się bawić. Kiedyś z pewnością ponownie się tu wybiorą, lecz tym razem w celach czysto rekreacyjnych. Bez presji pogrążą się całkowicie w eksploracji miasta i będą mogli wspominać znajome miejsca, w tym park, którego szum drzew już na zawsze zamieszka się w pamięci chłopaka i małą, urokliwą kawiarenkę, która tego, z pewnością pamiętnego wieczoru, dała im schronienie.
- Teraz jeszcze ty, Sebastianie. - westchnął, gdy wystarczająco nacieszył się ostatnim spacerem po rezydencji i ozdobnym kluczem zamykał równie piękne drzwi.
Miał jeszcze jedną sprawę do załatwienia, tyle że nie dotyczyła ona jego osoby. Chodziło o Sebastiana i o pewną rzecz, którą ten przed nim dość nieładnie zataił. Nastolatek nie miał jednak żalu, jedyne czego w związku z nią chciał, to żeby Michaelis rozliczył się z przeszłością i pogodził z samym sobą. Być może właśnie ta rzecz tak bardzo ciążyła na jego ukochanym, bo widział, że bez wątpienia jakiś ciężar spoczywa na barkach mężczyzny.
- Będzie dobrze. - po raz kolejny zwrócił się sam do siebie, aby się uspokoić i utwierdzić w tym, że postępuje słusznie.
Idąc w stronę samochodu, włożył do kieszeni płaszcza klucz i jednocześnie ścisnął kopertę, która również się w niej znajdowała. Była to koperta ze szpitala zaadresowana do jego towarzysza.
Witam moje jelonki! Jak tam nastroje po gwiazdce? Ja czuję się wyśmienicie, jaram się kopią notesu śmierci, jaki dane mi było dostać w Wigilię i razem z mamą ubolewam nad tragicznym losem Asha z Banana Fish. A wy jak oceniacie tegoroczne święta?
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...