Rozdział XXIV

619 64 13
                                    


- No widzisz, to już mały sukces. - stwierdził optymistycznie Sebastian, kiedy w porze obiadu opuścili urząd, aby udać się w drogę powrotną do domu.

Udało im się przystąpić do procedur, zaczynając mozolną ścieżkę przez papierki podsunięte im pod nos, jakby za mało było tych, przez które musieli się przekopać, aby w ogóle założyć sprawę.

- Mały sukces na drodze do możliwie wielkich porażek. - westchnął Ciel, chowając dłonie w kieszeniach płaszcza.

Dziś znów padało. Wszystko skąpane było w gęstej mgle, a w płucach czuć było wilgoć po kilkunastu dniach opadów. Obaj rozkoszowali się tą chwilą spokoju, jednocześnie ciesząc z wyjścia z zatęchłego i ponurego domu po tak długim czasie.

- Przestań być takim pesymistą, Ciel. Obiecuję, że wszystko się ułoży. - mężczyzna ujął jego dłoń, jako że szli jedną z pustych uliczek.

Przez ostatni czas w ich wspólnym życiu często gościły takie gesty. Drobne rzeczy służące relaksowi ich obu stały się wręcz codziennością. Wciąż jednak nie przekraczali pewnych granic. Ciel nosił na swoich barkach ciężar przeszłości, który nie pozwalał mu na zbliżenie się do Michaelisa na tyle, na ile by chciał. Sebastian za to nie naciskał, wręcz bojąc się zbliżyć do chłopaka.
Przez swoje dzieciństwo miał problem z budowaniem relacji z innymi. Nie potrafił stworzyć z kimś zdrowej pary, w związku z czym czuł, jakby ciążyła na nim jakaś klątwa przeszłości. Zarówno rodzice, jak i środowisko nie dało mu dobrych wzorców. Nikt nie nauczył go kochać, jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało. Nie był więc do końca pewien, czy to, co czuł do Ciela, to było właśnie to. Ich relacji nie zamknąłby jednak również w ramach przyjaźni, co za tym idzie pozostała jedną wielką niewiadomą.

- Może pójdziemy coś zjeść, zanim wrócimy do domu? - Michaelis wystąpił z propozycją, przerywając tym samym chwilową ciszę, jaka między nimi zapanowała.

- Z chęcią. - odpowiedział krótko chłopak, ściskając lekko dłoń kompana.

On też czasami myślał nad ich relacją. Również dla niego miłość była czymś obcym. Obdarzony tym uczuciem przez rodziców, po tych wszystkich latach o nim jednak zapomniał, wyzbywając się go jako jednej z cech jego człowieczeństwa, które zdawał się już dawno utracić. Dlatego myślenie o tym, co czuje do Sebastiana, przyprawiało go o ból głowy i zmuszało do wypicia filiżanki herbaty na uspokojenie.

- Mają dobre ciasto. - stwierdził brunet, kiedy razem siedzieli przy kawie i cieście w jakiejś przydrożnej kawiarni.

Miłe ciepło otulało ich ciała, do uszu docierały szczątki rozmów osób siedzących wokół. Panowała miła i przyjazna atmosfera, podsycona ponurą pogodą panującą na zewnątrz. Ach, jak dobrze było zasiąść w kawiarni, która chroniła ich przed przejmującym zimnem.

- A potem wracamy do roboty. - westchnął chłopak, biorąc w ręce przyjemnie ciepłą filiżankę kawy.

Upił łyk i oblizał ze śmietany usta w malinowym odcieniu, który ciekawie współgrał ze skórą jasną i idealną niczym u porcelanowej lalki. Potem odłożył naczynie na spodek, co wywołało cichy brzdęk, który w głowie Sebastiana wpatrzonego w swojego towarzysza odbił się głośnym echem. Oparł głowę na dłoni, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak dokładnie lustrował Phantomhive'a. Sam zainteresowany zdawał się nie czuć na sobie wzroku mężczyzny, z zamyśleniem wpatrując się w okno, przy którym siedzieli.

- Może dzisiaj odpuścimy sobie pracę? - zaproponował po chwili, na co Ciel leniwie zwrócił wzrok w jego kierunku.

- No nie wiem. - powiedział z ociąganiem, wsypując do swojej filiżanki torebkę cukru. Wziął następnie łyżkę i zamieszał nią, co znów wywołało ten cichy, przyjemny dla ucha dźwięk podobny do odstawiania kruchego przedmiotu na jeszcze delikatniejszy talerzyk.

- Nalegam. - uśmiechnął się zachęcająco, łapiąc jednocześnie chłopaka za rękę.

Ciel w odpowiedzi również delikatnie się uśmiechnął i splótł palce ich dłoni razem, przez co Michaelis zaczął głaskać go lekko po ręce. Pomiędzy nimi miejsce znów znalazła sobie cisza, która ostatnio gościła w ich życiach coraz częściej. Nigdy nie oznaczała jednak niczego kłopotliwego, będąc jedynie miłym przerywnikiem, który pomagał zebrać myśli i wsłuchać się w drugą osobę lepiej niż poprzez wypowiadane przez nią słowa.

***

- Sebastian, zrób mi kakao. - chłopak wręcz tego zażądał, po tym, jak po zejściu na parter znalazł tam swojego współlokatora. Mężczyzna był w pełni przytomny, najwyraźniej również jego nawiedzały tej nocy koszmary.

- Mhm. - wydał z siebie w odpowiedzi bliżej nieokreślony, lecz twierdzący dźwięk, podnosząc się z kanapy.

Potem poszedł do kuchni, gdzie przygotował dla Ciela kakao, sobie za to robiąc kawę. Dzisiaj, a raczej wczoraj, faktycznie mieli dzień wolny, aby trochę odetchnąć. Jak się jednak okazało, w nocy niedane im było wypocząć.

- Proszę. - powiedział, wracając do salonu po kilku minutach.

Podał chłopakowi kakao w lekko uszczerbionym, porcelanowym kubku, dostając w zamian ciche podziękowanie. Chłopak upił łyk słodkiego napoju i poczuł ciepło również w sercu, kiedy Sebastian usiadł obok, racząc się kawą.
Zapachy z obu kubków zmieszały się, tworząc w ten sposób specyficzną mieszankę oparów słodkiego kakao i gorzkiej kawy. Woń ta dotarła do Ciela, na co ten westchnął cicho, przypominając sobie wszystkie inne noce podobne do tej. Scenariusz powtarzał się wciąż i wciąż, jakby obaj znajdywali się w pętli czasowej, w powtarzającej się wciąż rutynie. Mimo to coś było dziś inaczej, jakby miało zdarzyć się coś niespodziewanego i zarazem wielkiego.

- Hm? - mruknął Sebastian, kiedy chłopak odstawił swój kubek na stolik obok kanapy, tak samo postępując z jego kawą.

Następnie spojrzał na mężczyznę z wieloma emocjami kryjącymi się w różnokolorowych oczach, które nieraz ukazywały skrywany w środku ból, lecz jednocześnie ten promyk nadziei i walki o lepsze jutro. Serce bruneta zabiło szybciej, kiedy chłopak bez słowa przytulił się do niego, oplatając drobnymi rękami jego szyję.
Przez dłuższą chwilę nie mógł wyjść z szoku. Ciel, który tak bardzo bał się dotyku, teraz przytulał się do niego z ufnością i tęsknotą godną małego, niewinnego dziecka. Sebastian zamknął oczy i delikatnie wtulił go w siebie, czując słodki zapach chłopaka i ciepło jego ciała. Ten drobny gest stanowił tak wiele w ich życiach. Te wszystkie dni, które spędzili razem. Od momentu, kiedy pierwszy raz zobaczyli się na oczy, aż do teraz, gdy pomiędzy nimi kształtowało się coś trudnego do zdefiniowania.

Tej nocy zburzyli następną barierę, która stała między nimi. Zrobili krok w dobrą stronę, powoli zmierzając ku szczęściu. Czekała ich jeszcze długa droga, musieli dotrzeć się i zrozumieć nawzajem, stając się dla siebie bezgranicznym wsparciem, jednak wszystko wydawało się zmierzać w dobrym kierunku. Nie brali pod uwagę wracających wciąż koszmarów oraz listu, który tkwił niezmiennie w kieszeni bluzy Sebastiana.


Witam moje jelonki. Ogólnie rozleniwiam się strasznie i niezbyt mi z tym dobrze, bo wychodzę przez to z wprawy. Postaram się więc być regularna i do końca wakacji ukończyć wszystkie książki.

POKER FACE || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz