Ciel pojawił się w kasynie niedługo później, tym razem jednak z powodu nudy. Sebastian wyszedł z przyjacielem i znów zostawił chłopakowi wolną rękę, a on rzecz jasna od razu wiedział, co zrobi z wolnym czasem. Kiedy zawitał już w lokalu, rozejrzał się po wnętrzu. Tutaj nigdy nic się nie zmieniało, co najwyżej twarze odwiedzających. Ekscytowało go to wszystko, kiedy kroczył ku barowi, czując pod butami miękkość czerwonej wykładziny. Kiedy usiadł na wysokim stołku, od razu uchwycił na sobie zadowolony wzrok barmana.
- Grasz? - zapytał, serwując Cielowi kieliszek wypełniony alkoholem. On nie pytał, a chłopak nie protestował, przyjmując kolorowy trunek.
- Gram. - upił łyk napoju i lubieżnie oblizał wargi. Słodkawy smak z gorzką nutą jeszcze bardziej pobudzał zmysły, tak właśnie działał alkohol z najwyższej półki.
Jego wzrok powędrował ku stołowi, przy którym toczyła się obecnie rozgrywka. Od razu wstał ze swojego miejsca i zabierając kieliszek ze sobą, zbliżył się do zbiorowiska, jakie powstało wokół graczy. Jedno zerknięcie w karty przerażonego mężczyzny utwierdziło go w tym, że ten nie ma szans. Jego klęska była jasna nawet dla tych, którzy nie byli w kwestii hazardu specami. Już chwilę później nastąpił kres rozgrywki, którą przegrał ten ociekający potem, drżący nieszczęśnik. Szczęśliwiec wziął się za pakowanie pieniędzy do eleganckiego nesesera. Wygrał mężczyzna o masywnej posturze i dużej głowie, która trzymała się na szyi płynnie zlewającej się z szerokimi barkami. Włosy (których zostało już swoją drogą niedużo) zaczesano na żel. Typowy obraz biznesmena w średnim wieku, który po latach gromadzenia majątku odkrył, że ma smykałkę do hazardu.
- Ktoś jeszcze chce przegrać swoje pieniądze? - zapytał tubalnym głosem, kiedy wygrana została schowana i zabezpieczona dwoma zamkami na kod.
- Ja chciałbym grać. - wychylił się z tłumu, nim zdążył to zrobić ktokolwiek inny. Od razu przyciągnął ciekawskie spojrzenia, zajmując miejsce, z którego przegrany szybko uciekł.
- Ty? A czy twoi rodzice wiedzą, że tu jesteś?
Mężczyzna zarechotał, rozbawiony swoim własnym ''żartem''. W chłopaku tymczasem coś się zagotowało. Wściekły, omiótł go pełnym jadu spojrzeniem widocznego oka. Gdyby miał rodziców, zapewne nie pozwoliliby, aby skończył w takim miejscu. A nawet gdyby, w momencie takim jak ten wróciłby do nich i ze łzami przeprosił, przyznając, że to był błąd.
- Zamknij się. - warknął, zaciskając dłonie w pięści.
- Jaki agresywny. - uśmiech, który wykwitł na twarzy mężczyzny, był kpiący i jednocześnie pobłażliwy. - Jeśli chcesz grać, zagramy. Dzieciom się nie odmawia.
- Jaka stawka? - wycedził, znów opadając na krzesło. W emocjach nie zauważył nawet, że wstał.
- Zaproponuj coś. - nieznajomy zmierzył go wzrokiem szparkowatych oczu. Rozsiadł się w fotelu i wyglądał tak, jakby rozmowa sama w sobie bardzo go męczyła. Cielowi przypomniał się Sebastian, który również od początku był odprężony, ale nie wyglądał przy tym jak spasła świnia kilka minut przed zejściem z tego świata.
- Nie wyglądasz na kogoś, kto byłby biedny... - wzrok chłopaka sugestywnie powędrował na sygnety powciskane na parówkowate palce. Mieniły się wdzięcznie w świetle lamp, wyglądały na prawdziwe złoto.
- Nie mylisz się. Więc się nie krępuj, zaproponuj stawkę.
- Sto tysięcy. - wypalił prawie od razu. To ładna suma, które będzie przyzwoicie wyglądać w formie banknotów. Idealna na powrót do tego zepsutego świata i odzyskanie pozycji.
- Zgadzam się. - mężczyzna zaciągnął się cygarem, które odpalił w chwilę, mając już najwyraźniej wprawę.
Ciel ze zniecierpliwieniem czekał na poznanie żądania przeciwnika. Zawsze tak było, nawet jeśli nie chodziło o pieniądze. Obecnie miał ich tyle, że mógłby godnie żyć do końca swych dni. Och nie, chodziło przede wszystkim o adrenalinę. Przez bardzo długi czas presja związana z grą to jedyne co czuł.
- Od ciebie chcę coś zgoła innego niż pieniądze. - mówiąc to, pożerał siedemnastolatka wzrokiem. Było w tym spojrzeniu coś, od czego włos jeżył się na głowie. - Oddasz mi się na jedną noc.
Przez chwilę odjęło mu mowę. Znów ktoś chciał czegoś innego niż pieniądze. Tym razem jednak stawka była większa niż to, co zaproponował mu Sebastian. Czym jest wspólnie mieszkanie przez miesiąc w obliczu seksu z nieznajomym, najpewniej brutalnym mężczyzną w średnim wieku? Zresztą nawet jakby był tak miły i łagodny jak Sebastian, chłopak nie był przekonany co do uściśnięcia mu choćby ręki, a co dopiero wspólnej nocy. Mimo to wiedział, że nie może odpuścić. Gdy przystawał na tę stawkę, gardło miał ściśnięte z nerwów.
- Akceptuję warunki.
Pokusił się, aby jeszcze raz spojrzeć na mężczyznę. Jego otyłe ciało, spocone czoło i lepiące się do niego włosy. W jednej chwili poczuł strach. Sebastian przez jedną grę odebrał mu pewność siebie. Chłopak zrozumiał, że nie jest niepokonany.
- Dobrze. Zacznijmy więc.
Niedługo później tak jak postanowił, zaczęła się gra.
***
Potyczka trwała w najlepsze. Szanse wyrównywały się, aby po chwili znów dać fory jednemu z graczy. Ciel oblizał spierzchnięte wargi i poluzował kołnierzyk koszuli. Czuł, że nie ma dobrego nastroju do gry, szło mu źle. Popełniał błędy godne nowicjusza i gubił się we własnych strategiach. W końcu nadszedł ten wielki moment, oficjalny koniec gry. Obaj wyłożyli swoje karty na stół i ku zaskoczeniu nastolatka, udało mu się wygrać. Udał, że był pewien swojego triumfu i uśmiechnął się z wyższością, wstając z miejsca.
- Bardzo dziękuję za grę. - powiedział, zgarniając do walizki wygraną.
Mężczyzna nie odpowiedział. Wciąż siedział i patrzył przed siebie, w bliżej nieokreślony punkt. Ciel miał nadzieję, że nie wyglądał równie tępo, kiedy Sebastian wygrał, a on potrzebował chwili na oswojenie się z tym. Gdy myślał o tym teraz, było to zdarzenie zdecydowanie upadlające, ale już nie tak traumatyczne.
- Na pewno oszukiwałeś. - rzekł w końcu, rozżalony niczym dzieciak. Ciel w odpowiedzi spojrzał na niego krótko, lekko marszcząc brwi.
- Ojoj, czyżbyś się nie spodziewał? No przykro mi, przegrałeś. Jesteś po prostu słaby, chyba musisz z tym jakoś żyć. - posłał w jego stronę chamski uśmiech, czerpiąc z tego większą przyjemność, niż by chciał.
Włączył mu się tryb bycia ostatnim skurwysynem, nic dziwnego po jego pamiętnej przegranej. Lubił czuć wyższość nad innymi, która przez ostatnią klęskę została zaburzona. Teraz, kiedy mógł patrzeć na tego mężczyznę jak na ostatniego śmiecia, znów czuł, że kontroluje sytuację. Po takim czasie szmacenia przez innych, teraz to on sprawował władzę.
- Nie kpij ze mnie. - głos mężczyzny był cichy, rzekł to prawie szeptem. Przez to chłopak po raz kolejny oderwał się od chowania pieniędzy w torbie. - Nie kpij ze mnie, dziwko!
Kolejne zdanie już krzyknął i wyjął zza paska pistolet. Całe szczęście Ciel szybko zorientował się w sytuacji i to mu uratowało życie. Padł na ziemię i dzięki temu uniknął wycelowanej w niego kuli. Wszyscy poszli jego śladem, nie chcąc omyłkowo ucierpieć. Najbardziej zagrożony był jednak Phantomhive, który wczołgał się pod gruby, bilardowy stół, tym samym unikając kolejnych wycelowanych w niego kul. Z szybko bijącym sercem nasłuchiwał, jak ochrona obezwładnia wariata, a potem wyprowadza go z lokalu. Dopiero kiedy krzyki i wyzwiska ze strony mężczyzny ucichły, postanowił opuścić swoją kryjówkę.
- Nic ci nie jest? - przy jego boku momentalnie zjawił się barman. Reszta obsługi też przyszła zobaczyć skąd to zamieszanie.
- Nie, jest okej. Tyle że mam już dosyć wrażeń na dziś, a może i kolejny miesiąc. - westchnął i dokończył pakowanie pieniędzy.
- Dzisiaj byłeś niepewny. Bałeś się przegranej? - na to pytanie zgarbił się nieco, zabierając wypchaną teczkę.
- Do zobaczenia, Grell. -posłał w jego stronę krótkie spojrzenie jasno mówiące, że nie ma zamiaru udzielać odpowiedzi na to pytanie, choć obaj wiedzieli, jaka by była. Potem opuścił kasyno.
***
Kiedy wyszedł z budynku, odkrył że wieje lekki wiatr. Poczuł przez to, że jego czoło jest nieco wilgotne. Spocił się ze stresu. Ale czy było to coś dziwnego? Po raz pierwszy ktoś w kasynie mierzył do niego z broni. Wiedział, że coś takiego może się zdarzyć, jeśli dalej będzie pokonywał ludzi, lecz i tak cały się trząsł. Poczuł jednocześnie pieczenie w okolicy łydki. Z początku było lekkie, prawie nieodczuwalne, ale teraz ciężko mu się było przez nie skupić. Stanął w miejscu i dotknął nogawki spodni, która okazała się wilgotna. Krew? Kiedy odsunął dłoń, zobaczył na palcach czerwień. Szybko podwinął materiał.
- Zostałeś właśnie postrzelony, Ciel, i niczego nie zauważyłeś. - zaśmiał się histerycznie, widząc paskudną ranę. - Ciekawe ile jeszcze zajebistych rzeczy mi się dzisiaj przydarzy.
Witam moje jelonki. Cóż, akcja jakoś idzie do przodu. Jak widać, spostrzegawczość Ciela nie ma równych. Chociaż ludzie różnych rzeczy nie zauważają w przypływie adrenaliny, więc można mu to wybaczyć.
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...