- Dzisiaj pójdziemy kogoś odwiedzić. To przyjaciel mojego ojca, mieszka niedaleko. Pomoże nam dopiąć wszystkie formalności. - oznajmił Ciel podczas ich bardzo wczesnego śniadania.
- Czy ty zawsze musisz mnie informować o tego typu rzeczach tak późno? - zapytał jego towarzysz z bezsilnością w głosie.
- Nie marudź. Dzięki takiej taktyce nie masz za dużo czasu, żeby protestować. - uśmiechnął się słodko, umazując Sebastianowi nos dżemem truskawkowym.
***
Wspólnie weszli do zakładu pogrzebowego znajdującego się na przedmieściach Londynu. W pomieszczeniu pachniało kurzem i stęchlizną, a Michaelis mógłby przysiąc, że udało mu się w kącie pokoju dostrzec szczura. Ciel tymczasem badał wzrokiem każdy przedmiot, odnajdując w pamięci wspomnienia z tego miejsca. Tak samo strasznie i ponuro jak zawsze, chyba nie spodziewał się niczego więcej po szalonym, białowłosym grabarzu.
- A któż to do mnie zawitał. - usłyszeli cichy chichot, jednak nie mogli dostrzec źródła tego dźwięku. - Hrabia Phantomhive we własnej osobie. I do tego z towarzyszem.
Brunet odskoczył przestraszony, kiedy poczuł na karku czyjeś zimne dłonie. Momentalnie spojrzał na wysokiego mężczyznę ubranego w biały kitel, który chichotał wesoło, jakby to, że udało mu się przestraszyć Sebastiana, było najzabawniejszą rzeczą na świecie.
- Nie strasz, Under. - powiedział nastolatek, ze zdegustowaniem ściągając pajęczynę ze swojej śnieżnobiałej koszuli.
- Wiesz, że lubię to robić. - tajemniczy jegomość przysiadł na blacie swojego biurka. Założył nogę na nogę, z wyczekiwaniem przenosząc wzrok z Ciela na jego towarzysza i z powrotem.
- A więc tak. Mnie znasz, a to jest Sebastian. Potrzebujemy kilku dokumentów, w rezydencji ich nie ma. - wyjaśnił pokrótce, chcąc się stamtąd szybko zmyć.
Oczy grabarza tymczasem wciąż błądziły od jednego gościa do drugiego. We wściekle zielonych tęczówkach dostrzec można było ciekawość, ale też swego rodzaju radość. Głównie skupiał się na siedemnastolatku, który w tym momencie pomyślał, że pewnie porównuje go wyglądem do jego nieżyjącego ojca. Poczuł dziwny uścisk w sercu na tę myśl, jednak jak zawsze zignorował to uczucie.
- Wzięlibyśmy papiery i poszli, mamy wystarczająco dużo roboty. - Sebastian przerwał tę chwilę ciszy, czując zniecierpliwienie.
Nie podobało mu się to miejsce i jego mieszkaniec. Wokół grabarza unosiła się aura tajemniczości i swego rodzaju mroku, co wywoływało w Michaelisie niepokój. Przybliżył się do Ciela, który za to nie wydawał się przejęty postawą mężczyzny. Był wręcz przyzwyczajony do tego specyficznego sposobu bycia, pamiętał go dobrze z dzieciństwa, gdy razem z ojcem odwiedzał zakład pogrzebowy.
- Bez pośpiechu, zostańcie. Może herbaty? - zapytał, podchodząc do nastolatka, który na ten gest zaczął się cofać.
Białowłosy go jednak dogonił, włożył mu do ust ciastko-kostkę i bezceremonialnie przeczesał dłonią jego włosy, po czym spojrzał na niego ze smutkiem i melancholią w oczach, podczas gdy wyraz jego twarzy wciąż był wesoły, przedstawiając radość obłąkańca. To od zawsze oczy były zwierciadłem, które przedstawiało prawdę o tym, jaki był. Dało się z nich wyczytać setki przeczytanych książek, ból, żal do życia, które nie dało mu zbyt wiele powodów do radości. A syn jednego z tych powodów stał właśnie przed nim i wydawał się niemalże mniejszą kopią Vincenta.
- Papiery. - upomniał Ciel po zjedzeniu ciastka. Grabarz na te słowa jakby wyrwał się z zamyślenia, odsuwając od chłopaka.
- Czego potrzebujecie? - zapytał, podchodząc do szafy stojącej w rogu.
- Wszystkiego, co dotyczy Funtomu. - stwierdził krótko Ciel.
Podczas gdy mężczyzna zajął się grzebaniem w szafie, jego goście patrzyli po sobie w ciszy. Michaelis głównie milczał, zostawiając gadkę chłopakowi. Wolał się nie wtrącać i jednocześnie wręcz unikał wzrokiem białowłosego. Czuł do niego niechęć, mimo że jeszcze nawet nie zdążył się z nim dobrze poznać.
- Masz tutaj część papierów, może znajdziesz to, co cię interesuje. - odsunął się po chwili od mebla i podał młodemu dziedzicowi teczkę z pięknym logiem firmy Funtom.
Chłopak od razu ją otworzył, biorąc się za sprawdzanie zawartości. Gospodarz wykorzystał ten czas na przyjrzenie się Sebastianowi. Zmierzył go wzrokiem od góry do dołu, najwyraźniej w głowie tworząc sobie już milion uwag i przemyśleń na jego temat. Najwyraźniej obaj byli już do siebie mocno uprzedzeni mimo krótkiej znajomości.
- Nie wiedziałem, że lubisz starszych, hrabio. - zachichotał, co chłopak skwitował dziwnym dźwiękiem, jakby jednocześnie parsknął i się zakrztusił.
- Nie wiem, o czym myślisz, Undertakerze, ale przestań. Sebastian to mój... Przyjaciel? - spojrzał na towarzysza, żeby mu trochę pomógł, jednak ten również nie wiedział jak nazwać ich relację.
Sebastian po części opiekował się Cielem, był dla niego również wsparciem i kompanem do rozmowy czy długich spacerów wilgotnymi ulicami Londynu. Ich zachowanie płynnie przechodziło ze znajomości w koleżeństwo, przyjaźń, a czasami ktoś obcy mógłby ich posądzić o związek. Oni natomiast nigdy nie ustalili, kim dokładnie dla siebie są. Być może po prostu nie mieli takiej potrzeby, a może póki co bali się o tym myśleć z uwagi na trudne doświadczenia z przeszłości.
- Rozumiem. - znów zachichotał i widać po nim było, że jego rozumienie opierało się o utwierdzenie w swoich pokręconych racjach.
Ciel jedynie westchnął ciężko i wziął to, czego potrzebował, resztę papierów oddając z powrotem grabarzowi. Jego ojciec czasami dawał przyjacielowi część kwitów na przechowanie, chociażby po to, żeby zachowały się podczas takich wypadków jak tamta nieszczęsna noc, w której najmłodszy Phantomhive na wiele lat utracił wolność.
- Dziękuję, my już będziemy iść. - powiedział, chowając dokumenty do czarnej aktówki, którą kupił stosunkowo niedawno.
- Oczywiście. Miejmy nadzieję, że do zobaczenia. - odpowiedział grabarz, machając im na pożegnanie. Jedynie przed wyjściem zatrzymał jeszcze Sebastiana i przybliżył swoją twarz bardzo blisko tej jego, pierwszy raz od początku ich wizyty robiąc poważną minę. - Dobrze się opiekuj hrabią.
***
- Dlaczego hrabia? - zapytał Sebastian, kiedy już oddalili się od zakładu pogrzebowego. Niebo stało się ciemne i pochmurne, zwiastując częste w tym regionie opady.
- Rodzina Phantomhive istniała już w dziewiętnastym wieku i była rodem szlacheckim. - wyjaśnił, bardziej otulając się płaszczem, kiedy zawiał zimny wiatr. - I tak jakoś mu przypasowało nazywanie mnie w ten sposób. Kiedyś mówił tak na mojego ojca.
- Rozumiem. - Sebastian skinął głową, myśląc nad jego odpowiedzią i ojcem nastolatka, z którym grabarz był w tak dobrych stosunkach.
Przypomniał sobie oczy mężczyzny, gdy kazał mu strzec Ciela. Widział tą niepewność i jednocześnie strach, jakby białowłosy martwił się o małego Phantmhive'a. Dostrzegł również cień bólu i tęsknoty. Wydawało mu się, że mężczyzna w siedemnastolatku zobaczył swojego zmarłego przyjaciela i chciał zarówno ustrzec ostatnią cząstkę po nim, jak i zaopiekować się tym, co Vincent tak bardzo kochał.
Sebastian w końcu porzucił te myśli i starego grabarza, biorąc jednak sobie do serca jego słowa. Zaopiekuje się Cielem. I, mimo że starał się na tym skupić, to wciąż w głowie krążyły mu oczy Undertakera, tak smutne i tęskne. Po raz kolejny przekonywał się, że każdym uśmiechu kryje się cień smutku, w każdym śmiechu cień płaczu, w każdym ,,dobrze się czuję'' cień ,,nic nie jest dobrze''. Ludzie zostali stworzeni, by cierpieć. Na szczęście niektórzy znajdują osoby, które pomagają ukoić ból. Tylko czasem niektórzy pozostają samotni, tak jak człowiek, od którego właśnie wyszli.
Witam moje jelonki. Ogólnie rozdział ma być wczoraj, ale korzystając z kwarantanny, puściłam mamie Atak Tytanów, żeby wiedziała, że anime to nie tylko pornole. Myślałam, że obejrzy jeden odcinek i na tym się skończy. Tymczasem jesteśmy już na 13, a ona sama wczoraj ciągle powtarzała ,,jeszcze jeden odcinek'' i tak aż do północy. Dzisiaj oglądania ciąg dalszy i po tym będę ją zapoznawać dalej z tym pięknym światem. Postaram się przy tym nadrabiać pisanie, zobaczymy jak to wyjdzie xD
PS z czasu sprawdzania: Mama lubi anime, a ja jestem zakochana w mangach. Jak ktoś ma jakieś fajne tytuły do polecenia (mamie bardzo podobało się Death Note, Banana Fish i Bakuman) to możecie podsunąć, bo ja już nie wiem, co ja mam z nią oglądać :P
CZYTASZ
POKER FACE || SEBACIEL
FanfictionŚwiat hazardu rządzi się swoimi prawami. Grasz, aby wygrać, choć nieraz przegrywasz. Pojęcie przegranej jest jednak obce Cielowi, który w zaledwie kilka tygodni stał się żywą legendą. Jest tak do dnia, w którym w drzwiach kasyna nie zjawia się pewie...