16

801 36 5
                                    

Zatrzymali się. Wysiedli z auta. Kim rozejrzał się, a ja jego twarz wstąpił uśmiech. Stali przed wielkim, otwartym lodowiskiem.
-Kookie.. Nie musiałeś... - powiedział oczarowany widokiem i atmosferą.
-Oh przestań. Chodź. - pociągnął mniejszego. Znaleźli łyżwy w swoim rozmiarze i założyli je. Taehyung szybko wszedł na lód i zaczął jeździć jakby nikogo poza nim tam nie było. Zauważył, że starszy przy barierce na samym początku.
-Nie jeździsz? - spytał, gdy dotarł do niego.
-Nie umiem.
-Nie musiałeś mnie tu zabierać, jeśli nie potrafisz jeździć. - westchnął cicho.
-Jest okej, zaraz to załapię. - uśmiechnął się pewnie i oderwał się od barierki, przez co runął na zimny lód.
-Kookie! - krzyknął przejęty. Pomógł szatynowi wstać i utrzymać się. -Uważaj. Pomogę Ci, dobrze? Popatrz, musisz odpowiednio ustawić stopy. Później lekko odpychasz się jedną z nich i już jesteś w ruchu. To naprawdę proste! - zademonstrował, wykonując wszystko powoli. -Daj rękę. - wyciągnął dłoń w stronę Jeona. Ten chwycił ją. - Ustaw stopy. Dobrze. Na trzy odpychamy się jedną nogą, okej? Raz... Dwa... Trzy! - krzyknął i oboje ruszyli. - Dobrze! - pochwalił starszego. Splótł palce swojej dłoni z tymi jego. Jeździli trzymając się za ręce przez cały czas.

Po godzinie byli już trochę zmęczeni, dlatego zeszli z lodu i usiedli na ławce obok. Na lodowisku zostało niewiele osób. Taehyung wpatrywał się w jeżdżących ludzi.
-Kookie? Możesz wypożyczyć mi figurówki? Napewno rozpoznasz, które to. - poprosił, obserwując jak lodowisko pustowieje.
-Jasne. Poczekaj chwilę. - odszedł, po chwili wracając z czarnymi łyżwami do jazdy figurowej. Młodszy nałożył je i wszedł na prawie pusty lód. Miał w głowie swoją ulubioną piosenkę. Wjechał na sam środek i zaczął jeździć. Poruszał się lekko, jakby tańczył na puszystych chmurach. Przymknął oczy, skupiając się całym sobą na jeździe. Wykonał podwójny skok, lądując z gracją. Jego ruchy były płynne, jakby uczył się tego latami i było to jedyną rzeczą, której poświęcał czas. Potrójny skok. Nie udało mu się prawidłowo wylądować, jednak podparł się ręką lodu, zapobiegając upadkowi. Nie odpuścił sobie ostatniego zaplanowanego przez niego skoku, w którym obrócił się podwójnie wokół swojej osi. Wylądował. Obracał się w zadziwiającym tempie, stopniowo zniżając się do powierzchni lodu. Zakończył, utrzymując się w przyjętej pozycji przez kilkanaście sekund, ciężko oddychając. Podniósł się i zjechał na początek lodowiska. Zszedł i usiadł obok szatyna.
-Taehyung... To było niesamowite!
-D-Dziękuję. - odpowiedział, czerwieniąc się na twarzy. -Wracamy już? Jestem już zmęczony tą jazdą. - zaśmiał się cicho. Jeon zgodził się z nim. Oddali łyżwy i wrócili do domu.
-Dziękuję, Kookie. - powiedział, kiedy usiedli już na kanapie w salonie.
-Dla ciebie wszystko, aniołku. - przyciągnął go do siebie i pocałował w głowę. Spojrzał na zegarek, wiszący na ścianie nad kominkiem. Zbliżała się godzina osiemnasta. -Myślisz, że powinniśmy zamówić już coś do jedzenia?
-Możemy, jestem trochę głodny. - odrzekł.
-Pizza? - spytał.
-Czytasz mi w myślach. - zaśmiał się, a Jungkook mu zawtórował. Szatyn zamówił jedzenie. Rozpalił ogień w kominku, by stworzyć przyjemny, świąteczny nastrój. Zapalił wszystkie lampki, które rozwiesił kilka dni temu w całym pokoju i zgasił światło. Mimo tego, w pomieszczeniu było jasno. Odebrał pizzę i położył ją na środku stołu. Wziął do ręki jemiołę, którą nie wiadomo skąd wyjął, i przytrzymał nad nim i nad Taehyungiem. Chłopiec zarumienił się, ale to on rozpoczął pocałunek, który różnił się od wszystkich poprzednich. Odsunęli się od siebie niechętnie.
-Poczekaj chwilkę, idę do łazienki. - Jeon podniósł się i odszedł. Kim domyslił się, że to czas. Szybko wyjął prezent, który miał dla starszego i ponownie usiadł na sofie, chowając go na sobą. Jungkook wrócił, trzymając w rękach duże opakowanie. Taehyung wpatrywał się w szatyna zamurowany. Nie spodziewał się czegokolwiek. Starszy podarował mu prezent, co zrobił także mniejszy. Oboje odpakowali swoje paczki i oboje wzruszyli się równie mocno. Byli wzruszeni do tego stopnia, że zaczęli płakać. Obydwoje. Kim wpadł w ramiona szatyna, wtulając się mocno w jego ciało.
-N-Nie wiem co powiedzieć... - szepnął, uspokajając się. -Nad tym ostatnio tak długo pracowałeś?
-Tak. Wybacz, że spędzałem z tobą mało czasu, ale chciałem sprawić ci przyjemność i radość. - pocałował czubek głowy chłopca.
-Kookie... - mruknął, spoglądając na starszego. Jeon odczytał z jego oczu to, co chce usłyszeć.
-Kocham cię, aniołku. - wymruczał niskim tonem nad uchem mniejszego.
-Jungkook! - odepchnął od siebie mężczyznę. -Nie rób tak.
-Hm? Dlaczego?
-Bo... Robi mi się tak dziwnie...
-Hmm.. O tak? - chrypnął do ucha blondyna, oplatając jego ciało rękoma.
-K-Kookie. - jęknął cicho, próbując wydostać się z objęć starszego.
-Nie odpowiedziałeś mi, kochanie, a ja czekam. - mruknął, przyciskając młodszego bliżej siebie. -Kochasz mnie? - spytał głębokim głosem.
-T-Tak.
-Tak co? - droczył się. Naprawdę polubił to robić.
-Kocham cię. - powiedział i szybko cmoknął usta szatyna, szokując go, przez co rozluźnił uścisk, z którego, korzystając z sytuacji, wydostał się Kim.
-Ty mały... - zaczął, powoli zbliżając się do chichoczącego chłopca. Taehyung oddalał się tyłem, a kiedy napotkał ścianę, zaczął uciekać, a Jungkook pobiegł za nim. Mniejszy wbiegł do sypialni i skoczył na łóżko, zakrywając się kołdrą.
-Gdzie może być ten mały cwaniaczek? Może tutaj? - mówił sam do siebie, zaglądając do szafy. Oczywiście bawił się z młodszym, doskonale wiedział, gdzie ten się ukrywa. -Tu! Nie, nie tutaj. No naprawdę, gdzie on jest? - mruknął, przybierając zamyśloną pozę i minę. Blondyn zachichotał cicho, zakrywając usta dłonią. -Napewno jest tu! - krzyknął, odkrywając kołdrę. Usiadł nad chłopcem, odbierając mu możliwość ucieczki. -Mam cię. - uśmiechnął się zwycięsko.
-I co teraz? - spytał rozbawiony.
-Jak to co? Kara, aniołku. - odpowiedział, a na słowo 'kara' Taehyung się spiął, jednak to, jak starszy go nazwał i w jaki sposób wypowiedział te zdanie, uspokoiło go i rozwiało jego obawy.
-Jaka?
-Łaskotki! - mówiąc to, zaczął łaskotać mniejszego, wywołując u niego głośny, niekontrolowany śmiech.
-Przestań! - błagał pomiędzy śmiechem.
-Poproś. - zatrzymał swoje dłonie na biodrach młodszego i nachylił się nad jego twarzą.
-Proszę.
-Jaki grzeczny chłopczyk. - uśmiechnął się i podniósł się.
-Grzeczny chłopczyk chce nagrodę! - jęknął, rumieniąc się na swoje własne słowa. Oparł się o ramiona szatyna, który siedział odwrócony do niego plecami.
-Za co?
-Za... Za bycie grzecznym!
-Hmm... A jaką nagrodę?
-Buzi. - zachichotał, nadstawiając policzek. Jungkook usadził go na swoich kolanach i chwycił jego policzki. Odwrócił jego głowę przodem do siebie i pocałował chłopca. Odsunął się i spojrzał na mniejszego z uśmiechem. Dla Taehyunga było to jednak za mało. Położył swoje dłonie na twarzy starszego i zbliżył się do niego. Cmoknął jego usta. Spodobało mu się, dlatego składał następujące po sobie całusy na wargach szatyna. W końcu oderwał się od niego i oparł czoło na ramieniu Jeona.
-Jesteś taki słodki.
-Co masz na myśli? - spytał i delikatnie pocałował szyję starszego.
-W tym momencie mówię o tym, że masz taki słodki sposób całowania.
-Tak sądzisz? - zapytał, podnosząc głowę.
-Tak, to urocze. - zachichotał.
-Też jesteś uroczy, Kookie. Przytulasz mnie i dajesz buzi i śpisz ze mną i w ogóle robisz tak dużo milutkich i słodziutkich rzeczy!
-Oh ale ty jesteś zdecydowanie słodszy. Nawet smakujesz słodko. - uśmiechnął się i pocałował nos mniejszego. Młodszy zachichotał, wtulając się w ciało szatyna.
-Kookie? - zaczął. -Chyba wystygła nam pizza. - mruknął, przypominając sobie o jedzeniu.
-Zupełnie zapomniałem! - zaśmiał się i wstał, podnosząc młodszego. Zeszli na dół do salonu. Z ich pizzy zostały same resztki. Oboje spojrzeli na leżącego na kanapie psa.
-Yuno, jak mogłeś? To było nasze jedzenie, nie twoje. - skarcił go Jungkook, a zwierzak spojrzał na niego smutnymi oczami.
-A karmy nie zjadł. - Kim zaśmiał się cicho, zaglądając do miski.
-Zamówimy kolejną. - stwierdził, wybierając numer w telefonie.
-W sumie to ja nie.. - przerwał, napotykając wzrok starszego.
-Nie chcę tego słyszeć. - westchnął cicho.

Taehyung nie zjadł wiele. Jungkook nie był zadowolony z tego powodu, ale nic nie mówił, bo mniejszy zjadł chociaż trochę, co jest lepsze niż nic, a przecież mógł się wymigać od jedzenia czegokolwiek. Jeon odpuścił sobie tym razem komentowanie tego, choć w głębi bardzo martwił się o chłopca.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz