-Boże, Yoongi, jest mi tak okropnie źle z tym, co wcześniej powiedziałem Tae... To przeze mnie uciekł... - westchnął Jimin, gdy jego kochanek przekroczył próg drzwi.
-I słusznie. - mruknął, zdejmując buty. Nie zaszczycił młodszego nawet krótkim spojrzeniem, co wywołało dziwne ukłucie w żołądku Parka.
-Jest cały, prawda? Nic mu się nie stało?
-Poza tym, że jest załamany po twoich słowach, to nie, nic mu nie jest. - odparł oschle, wymijając siedzącego na łóżku chłopaka, który swoją postawą i mimiką wręcz błagał o wsparcie, ciepło, a przede wszystkim przebaczenie.
-Tak mi wstyd... Nie wiem co mi strzeliło do głowy... - szepnął, spuszczając głowę.
-Ciebie zawsze coś pierdolnie, Park. To nie pierwszy raz. - syknął. Pierwszy raz przez całą ich znajomość zwrócił się do niego po nazwisku.
-Y-Yoongi..? - zapłakał cicho, podążając wzrokiem za swoim ukochanym.
-Zachowałeś się w chuj nieodpowiednio, Jimin. Znasz Taehyunga nie od dziś i wiesz, że jest bardzo delikatny i kilka głupich słów może go cholernie skrzywdzić. - zmierzył mniejszego pustym spojrzeniem, co nie było najmilszym zachowaniem, ale chłopak ucieszył się odrobinę, że ten w ogóle na niego spojrzał.
-Wiem, ja po prostu..
-Nie skończyłem. - powiedział twardo, odwracając się w stronę szarowłosego. Widok zapłakanego chłopaka łamał mu serce, ale wcześniejsza sytuacja z Taehyungiem miała na niego większy wpływ, toteż zewnętrznie nie okazał żadnego wzruszenia stanem Jimina. -To nic nie da, jak będziesz tu siedział i płakał, mówiąc mi jak bardzo tego żałujesz. Zacznij działać, dzieciaku. - westchnął. Młodszy podniósł się z łóżka, jednak Min go zatrzymał. -Jutro z nim pogadasz, teraz pewnie już śpi.
-Jesteś na mnie bardzo zły, prawda?
-Nie, w ogóle nie jestem zły za twoje głupie, nieodpowiednie zachowanie. Absolutnie, przecież zrobiłeś bardzo dobrze. - odparł sarkastycznie, co zmyliło Parka.
-Przepraszam, nie powinienem był tak postąpić... Jestem taki głupi..
-Zamknij się już. - mruknął, przyciągając ciało młodszego do siebie. Objął je swoimi ramionami, by uspokoić Jimina. -Głupi dzieciak. - uderzył dłonią w pośladek mniejszego, na co ten pisnął.Min wiedział, że młodszy nie miał złych zamiarów, a jedynie nie potrafił ubrać tego, co chciał powiedzieć w odpowiednie słowa. Był zły, to oczywiste, ale nie umiał długo gniewać się na swojego kochanka. Nie znosił widoku jego łez czy wyraźnego smutku, dlatego powstrzymywanie się przed przytuleniem go, kiedy rozpaczał, było naprawdę trudne, lecz musiał zachować kamienną twarz. Był mistrzem w udawaniu obojętności, choć w większości takich sytuacji w środku targały nim przeróżne emocje. Nauczył się tego już za czasów podstawówki.
Niewiele osób o tym wie, ale od zawsze miał problem w szkole i w domu. Jego ojciec był alkoholikiem, wracał późnymi godzinami, wrzeszczał dopóki nie zdarł sobie gardła, bił i wyzywał swoją żonę, a z czasem i dziecko. Prawda o uzależnieniu rodzica wyszła na jaw i bardzo szybko rozeszła się wśród rówieśników nastoletniego Mina. Kierowali się słowami "jaki ojciec taki syn" i odsunęli od siebie Yoongiego, obawiając się, że ten ściągnie ich na złą stronę albo będzie agresywny w stosunku do nich. Po czasie przekonali się, że chłopak nie stanowił zagrożenia, dlatego zrobili z niego ofiarę. Z początku były to tylko głupie, dziecinne docinki, ale dla jego prześladowców było to wciąż za mało i posunęli się kilka kroków do przodu. Jawnie obrażali Mina, kompromitowali, zmuszali do różnego typu nieprzyjemnych rzeczy, a także bili. Yoongi był jednak zbyt zastraszony, by komukolwiek powiedzieć o swoim problemie. Zaczął ignorować wszelkie obraźliwe słowa, mając nadzieję, że to zniechęci dręczycieli. I z czasem tak się stało.
Na tym mogłoby się skończyć, ale po ukończeniu szkoły podstawowej Yoongi udał się do liceum. Mieszkał wtedy tylko z matką, której udało się uwolnić od okropnego męża. Początki były pozytywne, poznał parę ciekawych osób, z którymi się zakumplował, a przynajmniej tak myślał. Po swoich przejściach był bardziej wrażliwy, drobnostki bardzo wpływały na jego samopoczucie i zachowanie. Rówieśnicy zauważyli to i wyśmiewali się z Mina, który płakał na głupiej bajce, strasznie przejmował się każdą gorszą oceną i cieszył się jak dziecko, kiedy zobaczył szczeniaka. Szybko stał się pośmiewiskiem, czego nie mógł znieść psychicznie.
Zmienił szkołę. Był oschły i obojętny na wszystko. Wszystkie uczucia chował głęboko w sobie i wypuszczał dopiero, kiedy był sam. Małe pieski nadal były dla niego najsłodszym widokiem na świecie, wzruszające filmiki wciąż wywoływały u niego smutek, a w samotności dalej oglądał anime ze słodkimi bohaterkami, ale zwyczajnie nie dawał tego po sobie poznać. Zbudował w sobie kamienny pałac, za którego murami kryło się współczucie, radość, złość, żal i wiele innych emocji, które tuszował obojętnym wyrazem twarzy.Poznanie Jungkooka, Seokjina i Hoseoka było wielkim przełomem w życiu Yoongiego. Początki ich znajomości nie były łatwe, a to dlatego, że Min nie był zbyt ufny i przekonany do ludzi, jednak po spędzeniu razem trochę czasu, minimalnie otworzył się przed nimi, co było dobrym wyborem i wcale tego nie żałował. Jego znajomym trudno było rozpoznać co czuje Yoongi, gdyż jego twarz wciąż pozostawała kamienna. Z czasem zbliżyli się do siebie i Min wiedział, że im może zaufać. Od tamtego dnia są przyjaciółmi, chociaż było parę ciężkich sytuacji i kryzysów, ale wspólnymi siłami sobie z tym radzili.
Yoongi niewiele się zmienił od tamtego czasu. Przeważnie okazywał tylko te pozytywne emocje, nie chcąc nikogo martwić ani wchodzić na głowę ze swoimi problemami. Tak też zostało mu do dzisiaj, widok smutnego czy zmartwionego Mina był ogromną rzadkością. Złość za to okazywał znacznie częściej, ale łagodniej, niż w rzeczywistości to czuł.Jimin długo nie mógł zasnąć tej nocy. Dręczyły go wyrzuty sumienia. Sam nie potrafił zrozumieć swojego wcześniejszego zachowania, nie chciał przecież doprowadzić do takiej sytuacji, nie chciał skrzywdzić Taehyunga. Park zwyczajnie się o niego martwił. Martwił się o to, że Kim naprawdę może ucierpieć przez swoją nadmierną uległość, brak odwagi do zrobienia czegoś. Nie chciał, by ten przeżył to, co on.
Jimin jeszcze kilka lat wstecz zachowywał się bardzo podobnie do Taehyunga. Desperacko szukał miłości, by zaspokoić swoją potrzebę bliskości z drugim człowiekiem. Trafił on na nieodpowiedniego chłopaka w nieodpowiednim czasie. Na początku było świetnie, związek im się układał i nie mieli na co narzekać, ale gdy Park trochę dorósł i zażegnał delikatną, wrażliwą część siebie, jego ukochany ogromnie się wściekł, słysząc liczne odpyskówki, wulgaryzmy i widząc nieodpowiedzialne, często niebezpieczne zachowanie Jimina. Nie chciał zaakceptować takiej wersji Parka, dlatego zostawił go samego, zranionego po niespełnionej, fałszywej miłości.
Od tamtego dnia Jimin odpuścił sobie szukania kogoś na siłę. Zrozumiał, że to nie ma sensu. Postanowił być sobą i nie ukrywać tego, wierząc, że znajdzie kogoś, kto szczerze go pokocha właśnie takiego, jakim jest. To samo chciał przekazać Taehyungowi, ale zrobił się agresywny, wulgarny i bardzo nie miły, czego sam nie potrafił zrozumieć. Mógł wytłumaczyć co miał na myśli powiedzieć, ale nie umiał odpowiedzieć na pytanie dlaczego zrobił się taki nieprzyjemny i czemu w tak raniący sposób się wypowiadał.
Wreszcie, zmęczony swoimi przemyśleniami usnął, ściskając w rękach pomiętą kołdrę.
CZYTASZ
Cold ✅
Fanfiction~Zimne dłonie młodego chłopca i rozgrzane serce artysty~ ☆ top!jungkook ☆ ☆ bottom!taehyung ☆ ♡ ¡mogą pojawić się wulgaryzmy i sceny erotyczne¡ ♡