Jeon położył dłoń na czole śpiącego blondyna i westchnął cicho. Przeniósł wzrok na upakowany plecaczek chłopca i uśmiechnął się delikatnie. Cmoknął policzek młodszego i zszedł do kuchni. Przygotował śniadanie dla ich dwojga i herbatę dla swojego narzeczonego. Wrócił do sypialni, gdzie na łóżku siedział Taehyung, przecierający oczy piąstkami.
-Która jest godzina? - spytał ze słyszalną chrypką w głosie.
-Po jedenastej. - odparł i usiadł obok ukochanego.
-Co?! Powinniśmy już jechać! - poderwał się z łóżka, prawie z niego spadając. Szatyn złapał go w pasie, ratując przed upadkiem.
-Wydaje mi się, że masz jeszcze gorączkę.
-Nie mam, już jest dobrze.
-Sprawdzimy, dobrze? - podniósł termometr z szafki i przyłożył go do czoła chłopca. -Prawie trzydzieści osiem. - westchnął.
-To wcale nie tak dużo. Przejdzie mi, naprawdę. Nie chcę zawieść twojej mamy, chcę pojechać. - uśmiechnął się delikatnie, patrząc w ciemne tęczówki starszego.
-A co jak rozchorujesz się bardziej?
-Kookie, to nic takiego. Jak mnie dużo poprzytulasz to mi przejdzie, naprawdę. Jest dobrze.
-Aniołku...
-Proszę. Chcę poznać twoją mamę i zobaczyć Busan.
-Możemy pojechać gdy będziesz zdrowy. Busan i moja mama poczekają.
-Chcę jechać dziś, Kookie. No proszę. Zawsze mówisz, że moje zdanie jest ważne, więc dlaczego teraz to ignorujesz? - spytał smutno.
-Taetae, to nie tak, że się z nim nie liczę, tylko chcę twojego dobra. - położył dłoń na udzie mniejszego, który wypuścił z ust ciche westchnienie.
-Proszę, Jungkook. Jeśli mi się pogorszy będziesz mógł dać mi karę za nie słuchanie cię i nie będę o to zły, ale pozwól mi proszę jechać. - zrobił maślane oczka i umiejscowił swoją malutką rączkę na dużej dłoni szatyna. Jeon nie chciał mu odmawiać, ale nie pragnął niczego prócz dobra ukochanego.
-Dobrze, ale to jedyny raz. - mruknął, a na twarz blondyna od razu wstąpił szeroki uśmiech. -Just to make you smile. - powiedział po angielsku, przez co spotkał się z pytającym wzrokiem młodszego i niezrozumiałym wyrazem twarzy. Zaśmiał się cicho i machnął ręką.
-Jesteś uroczy. - zachichotał i cmoknął policzek starszego, po czym zgarnął ubrania leżące na fotelu i popędził do łazienki.
-Zrozumiałeś?! - krzyknął za nim, jednak nie uzyskał odpowiedzi, a jedynie głośny chichot dochodzący zza drzwi. Zdziwił się. Uczył Taehyunga podstaw angielskiego, ale nie szło mu to najlepiej. Kim rozumiał proste wyrażenia i potrafił powiedzieć podstawowe zdania, takie jak przedstawienie się, ale niewiele poza tym.-Kochanie, czy ty uczyłeś się jeszcze angielskiego? - spytał, kiedy chłopiec wyszedł z łazienki ubrany w luźny dres swojego narzeczonego.
-No tak, uczyłeś mnie. - uśmiechnął się delikatnie i wrzucił telefon do plecaka.
-A poza tym?
-Troszkę.
-Jestem słabym nauczycielem?
-Nie, to nie tak. Chciałem, żebyś był ze mnie dumny, a douczenie się trochę angielskiego samemu wydawało się być idealną opcją. Uczyłem się głównie kiedy pracowałeś i chyba się udało. - wyjaśnił z delikatnym uśmiechem. Usiadł na kolanach ukochanego i położył głowę na jego ramieniu.
-Aniołku, jestem z ciebie dumny zawsze, niezależnie od sytuacji. - szepnął wzruszony do ucha blondyna.
-Chciałem zrobić coś sam, żeby udowodnić sobie i innym, że potrafię i jestem samodzielny.
-Kochanie, nikt w to nie wątpił. Przeciwnie, wszyscy w to wierzyliśmy i doskonale wiedzieliśmy, że jesteś silnym i mądrym chłopcem. - pocałował czubek głowy kochanka i odsunął odrobinę ciało Kima. Cmoknął jego czoło i uśmiechnął się delikatnie. -Jedziemy? - spytał, a mniejszy kiwnął głową. -To idziemy założyć butki, maluszku. - oznajmił miękko i podniósł się, trzymając w ramionach swój skarb. Wiedział, że Taehyung lubi, gdy traktuje go jak małego chłopczyka i zajmuje się nim, poświęcając mu cały swój czas, dlatego robił to tak często, jak tylko mógł, a jeśli nie miał możliwości spędzenia całego dnia z nim, dawał mi drobne czułości i prezenty, gdy nie mógł się z nim zobaczyć.Jeon nałożył białe buty na stopy kochanka i sam swoje ubrał chwilę później. Wcześniej zaniósł walizkę do samochodu, który stał przed ich domem. Podniósł różowy plecak chłopca i chwycił jego dłoń, pomagając mu zeskoczyć z komody, jaka stoi w korytarzu. Wyszli, upewniając się przedtem, że mają wszystkie potrzebne im rzeczy. Zamknęli drzwi i wsiedli do czarnego auta.
-Możesz się zdrzemnąć, będziemy jechać jakieś trzy godziny.
-Wiesz, teraz troszkę się stresuję.
-Aniołku, nie ma czego. - położył dłoń na udzie mniejszego, nie odwracając wzroku od jezdni.
-Myślisz, że mnie polubi?
-Jestem prawie pewien. - posłał młodszemu uśmiech, spoglądając na niego.
-Jeśli tak mówisz, to dobrze. - mruknął i podciągnął kolana pod brodę, stawiając stopy na fotelu. -Prześpię się, oki?
-Pewnie, aniołku. Śpij dobrze. - chwycił dłoń chłopca i przyłożył ją do swoich ust, by złożyć na niej delikatny pocałunek. Blondyn zachichotał uroczo i poprawił poduszkę przy szybie, na której chwilę później oparł głowę.
CZYTASZ
Cold ✅
Fanfiction~Zimne dłonie młodego chłopca i rozgrzane serce artysty~ ☆ top!jungkook ☆ ☆ bottom!taehyung ☆ ♡ ¡mogą pojawić się wulgaryzmy i sceny erotyczne¡ ♡