29

626 30 5
                                    

Tego dnia Jungkook od rana biegał po największej galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu dla jego chłopca. Zorientował się dopiero kiedy spojrzał w kalendarz i najszybciej jak potrafił opuścił dom, by zdążyć znaleźć wspaniały podarunek dla Taehyunga. Nie szło mu to najlepiej, dlatego poprosił Hoseoka, by mu pomógł, a ten oczywiście się zgodził. Wysłał do swoich przyjaciół prośbę o przygotowanie przyjęcia niespodzianki dla Kima. Wiedział, że blondyn nie lubi tłoku, ale chciał przygotować dla niego coś, co zapamięta na długo. Zaprosił jedynie swoich znajomych i powiedział, że mogą przyprowadzić swoich ukochanych.

Impreza miała odbyć się w domu Jina, by Tae nic nie zauważył i nie podejrzewał.

-Kook spójrz! - krzyknął Hoseok, podnosząc wieszak z piżamą lwa. Jeon podszedł do niego i znalazł odpowiedni rozmiar.
-Masz oko, Hobi. - poklepał plecy młodszego, który zaśmiał się na ten gest.
-Wiesz, to byłoby całkiem fajne jakbyś oświadczył mu się na jego urodzinach.
-Nie, jest za wcześnie. Nie znamy się wystarczająco długo.
-Ale przecież go kochasz, co nie?
-Tak, oczywiście, że go kocham! Po prostu to trochę wcześnie, nie uważasz?
-Życie jest krótkie, Kook. - wzruszył ramionami i ruszył w inną część sklepu. Jeon dogonił go.
-Znamy się miesiąc, to za wcześnie na oświadczyny.
-Sangwoo i Daekhyun wzięli ślub drugiego dnia znajomości, a trzeciego mieli już dwójkę dzieci. - zaśmiał się, oglądając produkty.
-Idioto, tak działają tylko simsy. - uderzył się w czoło otwartą dłonią.
-To symulator życia, nie wiem o co ci chodzi. - mruknął i żaden z nich nie poruszył już tego tematu.

Słowa Hoseoka zapadły szatynowi w pamięć.

"Życie jest krótkie, Kook."

Może i miał trochę racji, ale Jungkook wiedział, że jest za wcześnie na zaręczyny. Marzył o tym dniu, ale nie chciał, by były zbyt szybko. Relacja między nim a Taehyungiem stale rozkwitała, a poza tym mniejszy nie był jeszcze pełnoletni. Jeon miał z tyłu głowy obawy, że blondyn nie jest gotowy na poważny związek, ale starał się nie zaprzątać sobie nimi głowy.

Taetae :
Kookie, gdzie jesteś?
Martwię się :c

Jungkook uśmiechnął się po przeczytaniu wiadomości. Uważał, że to urocze, jak Taehyung się przejmuje i okazuje swoje uczucia.

Kookie :
Jestem u Hobiego, niedługo wrócę.

-Taetae już nie śpi, będę musiał zaraz wracać. - oznajmił, chowając telefon.
-Okej, to leć jeszcze do tego sklepu, do którego chciałeś pójść, a ja załatwię resztę. Nic się nie bój, jestem mistrzem organizowania imprez. - uśmiechnął się i popchnął szatyna do wyjścia.
-Tylko żadnego alkoholu.
-Oj no weź, to jego osiemnastka!
-Hoseok. - warknął surowo. -Nie. Jest jeszcze dzieckiem. Jeśli on nie będzie pił, my też nie. To jego dzień i musimy się podporządkować.
-Dobra, dobra, panie kierowniku.

Jungkook wrócił do domu, gdzie czekał na niego zatroskany Taehyung.
-Martwiłem się, Kookie. Nic mi nie powiedziałeś o tym, że gdzieś wychodzisz.
-Bo spałeś, głuptasku. - zaśmiał się i poczochrał włosy mniejszego.
-Mogłeś napisać wiadomość albo zostawić karteczkę.
-Dobrze, następnym razem tak zrobię. Jadłeś?
-Tak, zjadłem tą dobrą owsiankę, którą mi ostatnio kupiłeś. - wyszczerzył zęby w uśmiechu, co Jeon uznał za bardzo urocze. Był dumny ze swojego chłopca, bo ten rzeczywiście zaczął prawidłowo jeść, chociaż czasami kłócił się z nim, że nie będzie jadł, albo jadł niewiele, ale to zawsze coś. Kilka razy poprosił go nawet, aby kupił mu jakieś słodycze czy konkretne jedzenie.
-Mój grzeczny chłopczyk. - uśmiechnął się i przytulił młodszego.
-I wiesz mój brzuszek nie robi takiego wrrr i brrr, bo jest pełniutki!
-Tak się cieszę, kochanie. - złożył pocałunek na ustach blondyna. -Wybaczysz mi, jeśli pójdę do pokoju?
-A mogę posiedzieć z tobą?
-A nie będziesz patrzył? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
-No jak nie mogę to nie będę.
-Więc chodź.
-Poczekaj, wezmę kolorowankę i kredki. Nie idź beze mnie! - podbiegł do szafy, z której wyjął potrzebne mu rzeczy.
-Przecież nigdzie się nie ruszam. - zaśmiał się.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz