32

658 29 5
                                    

Taehyung pobladł na twarzy kiedy zobaczył wielki, biały samolot. Właśnie wysiadł z taksówki, która przywiozła ich na lotnisko. Kim przytulił się do boku szatyna i zacisnął powieki.
-Co się dzieje, kochanie? - zapytał, obejmując mniejszego ramieniem.
-Nigdy nie leciałem samolotem.
-Spokojnie, będę cały czas przy tobie. Nie ma się czego bać. - zapewnił i cmoknął czubek głowy chłopca.

Wkrótce zaczęła się odprawa, podczas której wszystko przebiegło szybko i sprawnie, a Taehyung był w miarę spokojny, ale kiedy tylko zajęli miejsca, skulił się w fotelu i przytulił do ramienia szatyna.
-Taetae, spokojnie. Na początku będzie trochę dziwnie, ale później nawet nie poczujesz, że lecimy.
-Jak wysoko będziemy? - spytał, patrząc przez okno, ostatni raz ciesząc się widokiem ziemi z tak bliskiej odległości. Jeon zastanawiał się chwilę co powinien mu odpowiedzieć.
-A wiesz jak wysoko są chmury?
-Są bardzo wysoko! Będziemy tak wysoko jak chmurki?
-Tak, może troszkę wyżej.
-Czyli tak jakbyśmy byli na chmurkach?
-Tak.
-Fajnie. Już się nie boję. - powiedział pewnym siebie głosem i odsunął się od starszego. Wyprostował się i spuścił nogi z fotela. Niedługo później rozległ się głos, informujący o rozpoczynaniu lotu i oznajmiający, by zapiąć pasy. Z tym drugim Taehyung miał lekki problem, dlatego Jungkook zrobił to za niego.
-Boisz się? - spytał chłopiec, patrząc na twarz szatyna.
-Nie. - odpowiedział i uśmiechnął się delikatnie. Nie był to jego pierwszy lot i miał nadzieję, że nie ostatni. -A ty? - dodał. Kim w odpowiedzi ścisnął jego dłoń i zamknął oczy. Zanim się obejrzał byli już w powietrzu.

Jungkook zasnął niedługo po rozpoczęciu lotu, zostawiając Taehyunga z samym sobą. Zrezygnowany wyjął kolorowankę i kredki ze swojego różowego plecaka z kumamonem. Rozłożył stoliczek, którego rozmiary nie sprzyjały rysowaniu, ale chłopiec się nie poddawał. Otworzył książkę na stronie, na której skończył ostatnio i zaczął wypełniać puste pola różnymi kolorami.
Pokolorował tak prawie połowę obrazków i wreszcie znudzony schował swoje przybory. Nie miał ochoty spać, chciał coś robić, ale kiedy Jungkook cicho pochrapywał, nie miał czym się zająć. Znudzony podłączył słuchawki do telefonu i włączył muzykę, której melodię nucił cicho pod nosem.

Jungkook przebudził się i szturchnął łokciem chłopca.
-Nareszcie wstałeś!
-Chodź ze mną. - chwycił dłoń mniejszego I ruszył z nim w stronę łazienek. Weszli do jednej z nich i zamknęli drzwi.
-Co się stało?
-Musisz mi pomóc. - westchnął i wskazał wzrokiem na wybrzuszenie w swoich spodniach. Taehyung przełknął głośno ślinę.
-Tutaj? - szepnął niepewnie.
-Proszę, aniołku, wynagrodzę ci to jakoś.
-Dobrze. - odpowiedział po chwili zastanowienia. Pozbył się dolnej części garderoby Jeona i od razu zabrał się do pracy. Kiedy szatyn był już blisko, przestał i odsunął się.
-Co robisz? - jęknął niezadowolony.
-Przez ciebie też mam problem. - mruknął nieśmiało i wypiął się do starszego. Ten uśmiechnął się lekko i zsunął spodnie chłopca wraz z bielizną.
-Musisz być cicho, kochanie. - wymruczał do ucha mniejszego, wkładając w niego jeden palec. Blondyn wciągnął głęboko powietrze i zakrył usta dłonią, drugą ręką opierając się o umywalkę.

Po odpowiednim rozciągnięciu Jungkook zastąpił swoje palce czymś znacznie większym, co wywołało zduszony jęk młodszego. Dał mu chwilę na przyzwyczajenie się do wypełniającego go uczucia i zaczął się poruszać w jego ciepłym wnętrzu. Taehyung nie był w stanie wstrzymywać już licznych westchnień, skomleń i jęków, dlatego odsunął swoją dłoń i zacisnął palce na umywalce. Jeon szybko zakrył usta mniejszego swoją ręką i pochylił się nad nim.
-Możesz jęczęć do mojego ucha. - mruknął i zmienił pozycję, sprawiając, że nogi blondyna oplatały go w pasie, a jego dłonie mocno trzymały jego kark. Chłopiec ściszył swój głos najbardziej jak potrafił.
-J-Jungkook j-ja..! - wyjęczał, wbijając paznokcie w plecy szatyna.
-Hmm? - mruknął, przyspieszając ruchy. Doskonale wiedział, co mniejszy miał mu do powiedzenia, ale chciał usłyszeć to z jego ust.
-J-Jestem... B-Blisko! - pisnął cicho, drapiąc plecy Jeona w poszukiwaniu czegoś, czego mógłby się przytrzymać. Szatyn chwycił jego penisa i zaczął poruszać dłonią w rytm pchnięć, które wykonywał. Kim osiągnął spełnienie z głośnym jękiem, którego nie był w stanie zdusić w sobie. Starszy nie zaprzestał swoich ruchów, mimo niedawnego orgazmu blondyna.
-J-Jungkook.. Z-Za dużo... - załkał z nadmiernej przyjemności. Jeon wykonał kilka ostatnich, ostrzejszych pchnięć i doszedł, rozlewając się we wnętrzu młodszego. Oboje uspokoili swoje oddechy i szatyn wysunął swojego członka, ostrożnie stawiając mniejszego na podłodze. Przyciągnął go do siebie i objął ramionami.
-Kocham cię, maluchu. - wymruczał.
-Ja ciebie też. - jęknął cicho. Jungkook zlizał ze swojej ręki spermę blondyna, a następnie umył ją. Ubrali się i wrócili na swoje miejsca, po drodze napotykając dwuznaczne spojrzenia Seokjina.

Taehyung zasnął niedługo po zajęciu swojego fotela. Był wyczerpany po stosunku z Jungkookiem. Opierał głowę na ramieniu szatyna, a nogi miał skulone na siedzeniu. Jeon nie potrafił znaleźć sobie zajęcia i sam wkrótce usnął.

Jungkook obudził się kiedy na pokładzie rozległ się głos kobiety informujący o lądowaniu.
-Taehyungie, wstawaj, zaraz będziemy na miejscu. - szturchnął lekko ramię mniejszego.
-Hm? Już? - mruknął, przecierając oczy piąstkami. Starszy skinął głową i pogładził dłonią lekko zaczerwieniony policzek chłopca.

Wreszcie wszyscy pasażerowie wysiedli z samolotu. Odebrali swoje bagaże i rozeszli się w swoje strony.

Taehyung roglądał się dookoła z dziecięcą ciekawością, kiedy czekali na resztę przyjaciół.
-To gdzie jesteśmy? - spytał, przenosząc swój wzrok na Jeona. W odpowiedzi otrzymał głośny śmiech zebranych.
-Zobaczysz.
-Kookie! Obiecałeś, że powiesz mi, jak będziemy na miejscu. - burknął, odwracając się plecami do szatyna.
-Jesteś mądrym chłopcem i szybko zauważysz gdzie jesteśmy. - uśmiechnął się i przytulił młodszego od tyłu.
-Dlaczego po prostu mi nie powiesz?
-Gdybym ci powiedział nie miałbyś żadnej niespodzianki. - odpowiedział. Taehyung nie powiedział już nic więcej.

Kiedy wszyscy zebrali się w jednym miejscu, rozdzielili się na dwie grupy i wsiedli do osobnych taksówek. W trakcie jazdy Kim uważnie patrzył za okno.
-Jesteśmy w Paryżu? - krzyknął, gdy ujrzał Wieżę Eiffla. W samochodzie rozległ się śmiech, jedynie kierowca zrobił dziwną minę.

Taksówka zatrzymała się, a Taehyung wyskoczył z niej jak poparzony i zaczął rozglądać się, obracając się wokół własnej osi.
-Podoba Ci się? - zapytał nad uchem blondyna Jungkook, obejmując go ostrożnie od tyłu.
-Kookie... - szepnął. Odwrócił się i rzucił się na szyję starszego. Nie potrafił znaleźć słów opisujących tego, jak się czuł. Nawet nie śnił o takich podróżach.
-Nie waż mi się płakać. - powiedział, wyciągając w górę wskazujący palec. Kim przetarł oczy, zanim zdążyły wypłynąć z nich jakiekolwiek łzy i uśmiechnął się szeroko.
-Dziękuję. - wtulił się w ciało szatyna. Po chwili odsunął się i spojrzał na jego twarz.
-Chodźmy do środka. Musimy odebrać klucze. - oznajmił i ruszył w stronę wejścia do hotelu, pociągając za sobą zachwyconego chłopca.

Jungkook przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi, wypuszczając mniejszego do środka. Kim wskoczył na łóżko, rozkładając się na całej jego powierzchni.
-Idę spać. - oznajmił z uśmiechem.
-Niedawno spałeś. - zaśmiał się, wchodząc w głąb pokoju.
-Jest tutaj wanna? - poderwał się nagle i pobiegł do łazienki. -O matko! Jaka wielka wanna! - krzyknął z zachwytem. -Kookie, możemy się dzisiaj wykąpać?
-Oczywiście, aniołku. Co tylko chcesz.
-Co tylko chcę? - powtórzył, ponownie układając się na łóżku. Szatyn skinął głową, z uśmiechem na twarzy obserwując poczynania chłopca. -To mogę cię poprosić, żebyś pomasował moją pupę? Troszkę mnie boli... - mruknął, przewracając się na brzuch. -Mogłem wtedy zrobić Ci dobrze usteczkami, a ja pozwoliłem ci dojść we mnie. A to było dla mnie za dużo i miałem takie dziwne, troszkę nieprzyjemne uczucie w środku. - jęknął, zatapiając głowę w poduszkach.
-Przepraszam, kochanie. Mogłeś mi powiedzieć, nie zrobiłbym tego. - mruknął, układając się obok blondyna. Zsunął spodnie i bokserki młodszego i zaczął gładzić jego okrągłe pośladki.
-Ale chciałem, żebyś był zadowolony.
-Jesteś taki kochany, maluszku. - złożył mokry pocałunek na skórze chłopca i uśmiechnął się delikatnie.
-Dzisiaj nigdzie nie idziemy, prawda? - spytał, zmieniając temat.
-Nie, my nie. Jimin i Yoongi idą zobaczyć wieżę.
-Też chcę ją zobaczyć!
-Pójdziemy kiedy indziej, aniołku. Mamy całe dwa tygodnie.

Kochankowie wzięli wspólnie długą, gorącą kąpiel i położyli się w łóżku. Obydwoje szybko zasnęli, zmęczeni długą podróżą.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz