33

657 27 5
                                    

Taehyung przebywał w pokoju Seokjina, ponieważ wstał przed Jeonem i bardzo mu się nudziło. Spędził tam pół godziny na rozmowach i wspólnym śniadaniu z Jinem i jego narzeczonym. Stwierdził, że Jungkook powinien już się obudzić, dlatego wrócił do pomieszczenia, w którym spali, ale szatyna tam nie było. Spanikowany wbiegł do łazienki, jednak i tam go nie było. Wybiegł na korytarz i rozejrzał się za ukochanym. Wszedł do pokoju Hoseoka, Jina i wreszcie Yoongiego. Odetchnął z ulgą, kiedy ujrzał chłodzącego w kółko Jeona.
-Kookie! - krzyknął i mocno przytulił starszego. -Tak się martwiłem, jak nie było cię w pokoju.
-Co ja mam powiedzieć, kiedy obudziłem się i nigdzie cię nie było? Poszedłem do Jina, który powiedział mi, że właśnie wróciłeś do naszej sypialni, ale jak tam wszedłem to ciebie nie było! Wiesz jak się wystraszyłem?
-Przepraszam, Kookie... Mogłem siedzieć cały czas w naszym pokoju... - szepnął smutno. Jeon poczuł się źle, że zganił młodszego i trochę na niego nakrzyczał. Przytulił go mocniej do siebie, przyciskając jego głowę do swojego ramienia.
-Przepraszam. Nie powinienem był na ciebie krzyczeć.
-Drodzy państwo, rozumiem i całkowicie akceptuję waszą miłość, aczkolwiek prosiłbym o opuszczenie mojego pokoju w trybie natychmiastowym, gdyż naruszacie moją prywatność. - odezwał się Yoongi, ostatnie słowa mówiąc głośniejszym tonem. Jeon wraz z Taehyungiem wyszli na korytarz i równo z zamknięciem drzwi, wybuchnęli śmiechem. Ten dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

-Kookie, chodź tutaj! Zróbmy sobie razem zdjęcie! - zawołał chłopiec. Jeon westchnął i podszedł do mniejszego, który cały czas biegał z miejsca na miejsce, zachwycając się widokiem miasta, a Jungkook po czasie odpuścił sobie gonienie go i zmęczony chodził za nim, nie spuszczając z niego wzroku.
-Kochanie, rozumiem, że jesteś bardzo podekscytowany, ale moglibyśmy spokojnie spacerować razem? - mruknął, stawiając nacisk na ostatnie słowo.
-Wybacz, hyung, ale tutaj tak bardzo mi się podoba i wszystko jest takie piękne!
-Tak, tak... - westchnął. -Chodźmy do jakiejś kawiarni, co? Odpoczniemy trochę.
-Zmęczyłeś się, hyung? - spytał zaskoczony.
-Jesteś takim dzieciakiem, Taehyung. Masz w sobie tyle energii, że nawet gepard by się z tobą zmęczył. - zaśmiał się cicho. -Jesteś takim małym dzieciakiem. - powtórzył. Mniejszy wydął wargi, układając ręce na klatce piersiowej.
-Ah tak?
-Tak. - odpowiedział i ruszył do pobliskiej kawiarni, pierwszy raz tego dnia zostawiając chłopca z tyłu.
-Ale kochasz tego dzieciaka! - krzyknął radośnie, podbiegając do starszego.
-Oczywiście. - uśmiechnął się delikatnie i splótł swoje długie, smukłe palce z tymi, znacznie mniejszymi, Kima. Podniósł jego dłoń i ucałował ją, wywołując u blondyna uroczy chichot i rumieńce na policzkach.

Weszli do przytulnego lokalu i zajęli miejsca przy oknie. Po chwili podeszła do nich zgrabna kobieta, ubrana w czarno-biały strój typowy dla kelnerek.
-Co podać? - zapytała i uśmiechnęła się uwodzicielsko do Jeona, pożerając go wzrokiem. Taehyung poczuł ogromną zazdrość. W głowie wyzywał ją najmniej wulgarnie jak potrafił, jakby obawiał się, że starszy słyszy jego myśli. Położył swoją dłoń na ręce szatyna i spojrzał wrogo na stojącą przy ich stoliku blondynkę, która, tak intensywnie wpatrzona w Jungkooka, nie zauważyła tego.
-W gratisie mój numer. - dodała, po zapisaniu złożonego przez Jeona zamówienia. Kim spojrzał na karteczkę, którą kobieta położyła na stoliku przy przedramieniu szatyna.
-Wybacz, mam już kogoś. - uśmiechnął się uprzejmie i odsunął papierek. Przeniósł swój wzrok na chłopca, który mordował kelnerkę swoim spojrzeniem. Chwycił drobną dłoń blondyna w swoją i mrugnął do niego.
-Oh... Przepraszam.. Za chwilę przyniosę zamówienie. - mruknęła speszona i szybko odeszła.
-Wreszcie. - syknął młodszy.
-Jesteś zazdrosny?
-Oczywiście, że jestem! Myśli sobie, że zabierze mi chłopaka. Suka. - prychnął. Po chwili dotarło do niego, że powiedział coś, czego zdecydowanie nie powinien był powiedzieć, jednak nie zdążył w porę ugryźć się w język. Jego twarz przybrała mocno czerwony kolor.
-Co powiedziałeś?
-P-Prawdę. - mruknął, spuszczając głowę. Widział, że Jungkook był zły.
-Nie ładnie się tak odzywać.
-P-Przepraszam... - szepnął. Jeon westchnął głęboko. Nie wiedział co powinien zrobić. Nie chciał krzywdzić chłopca czy go karać, ale zawsze mówił mu, by nie używał takich słów. -Z-Zasłużyłem na karę... - dodał cicho. Starszy otwierał już usta, by coś powiedzieć, ale przy ich stoliku pojawiła się kelnerka, jednak nie ta, która spisywała zamówienie.
-Dokończymy w hotelu. - mruknął szatyn, zabierając się za jedzenie swojego ciasta. Od tego czasu żaden z nich się nie odezwał.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz