Taehyung obudził się otoczony ciemnością. Spróbował się podnieść, ale sznury obowiązane wokół jego nadgarstków i kostek uniemożliwiały mu jakiekolwiek ruchy. W tamtym momencie kompletnie spanikował. Szarpał się, starając się wydostać. Znieruchomiał, kiedy w pomieszczeniu rozległ się odgłos powolnych kroków. W zupełnej ciszy, stuknięcia obcasu były bardziej przerażające niż można by pomyśleć.
-Cóż za niespodziewane spotkanie, nieprawdaż? - zaśmiał się gorzko. Kim rozpoznał ten ochrypły, niski głos. -Nie przywitasz się?
-Czego chcesz? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Wysoki brunet zarechotał obrzydliwie.
-Ciebie. - przycisnął włącznik, powodując, że całe pomieszczenie nagle rozjaśniło się białym światłem, które raniło oczy blondyna. Zauważył, że był całkowicie nagi. Chciał zakryć swoje ciało, ale nie mógł tego zrobić przez związane kończyny.
-Wypuść mnie.
-Szybko znalazłeś sobie pocieszenie, dziwko. - warknął, podchodząc do łóżka. Pochylił się nad chłopcem, naciskając dłońmi na uda młodszego. -Myślałeś, że ci ujdzie na sucho? Myślałeś, że uciekniesz?
-Że ucieknę? Sam wyrzuciłeś mnie z domu! Wywaliłeś mnie na zimny bruk, prawie nagiego, z niczym. Wszystko co miałem zostawiłeś za progiem.
-Skąd wiesz, że nie zamierzałem zabrać cię po jakimś czasie z powrotem?
-Zabrać mnie z powrotem? Żarty sobie robisz? Mogłem umrzeć. Gdyby nie Jungkook, umarłbym, a ty mówisz teraz takie coś?
-Szkoda, że nie umarłeś. - syknął.
-Szkoda, że ty nie umarłeś! - wrzasnął, rzucając się na łóżku. -Żałuję każdej chwili, którą spędziłem z tobą! Żałuję, że w ogóle cię poznałem! - wykrzyknął. Starszy schylił się, sięgając po coś pod łóżkiem. -Żałuję, że kiedykolwiek wierzyłem w to, że mnie kochasz! - krzyknął łamiącym się głosem. Brunet uderzył go skórzanym pejczem w udo. Głośny wrzask bólu wypełnił pokój, odbijając się echem w głowach przebywających w nim osób.
-Widzę, że urósł ci język. No, no, no... Wcześniej nie byłeś taki... - kolejny raz przyłożył czarną jak smoła skórą, tym razem w drugie udo, zostawiając następny krwawy ślad na delikatnej skórze blondyna i roznoszący się krzyk bólu. -Głośny.
-Przestań!
-Rozgadany. - warknął, uderzając w brzuch młodszego.
-Czego ty ode mnie chcesz?! - wykrzyczał, wybuchając płaczem. Starszy nic nie powiedział. -Dlaczego nie zostawisz mnie w spokoju? - załkał.
-Wtedy byłoby nudno, nie sądzisz?
-Zostaw mnie, J-Jiwoon. Nie rób mi krzywdy. - zapłakał, patrząc błagalnie na bruneta.
-No popatrz, nagle zmiękłeś. - zaśmiał się chamsko. -Zostawię cię jak zrobię to, co chcę zrobić.Taehyung patrzył przerażonym wzrokiem na swojego byłego chłopaka, który zakrył ciało chłopca swoim. Przywarł do warg Kima, agresywnie wpychając swój język do jego buzi. Młodszy próbował się wyrwać, wierzgał się i szarpał, ale to wszystko na nic. Kang zdjął z siebie ubrania i przystawił członka do wejścia mniejszego, który szlochał, błagając go, by tego nie robił. Nie posłuchał. Wszedł w ciasne wnętrze blondyna i od razu zaczął się w nim poruszać, powodując, że Taehyung płakał, krzyczał i dławił się łzami. Ból, który odczuwał był nie do zniesienia.
-Nie doszedłeś. - warknął. -Nie podobało ci się? Czy za szybko? Możemy powtórzyć, żebyś doszedł.
-N-Nie, j-już... j-już mnie z-zostaw..
-Do zobaczenia, suko. - zaakcentował ostatnie słowo i wyszedł, zostawiając nagiego Taehyunga, przywiązanego do łoża.Kim rozpłakał się z bezsilności. Nie miał już sił żeby próbować się wyrwać. Miał obdarte nadgarstki i kostki, a w miejscach, w ktore uderzył go Kang wciąż utrzymywały się krwawe ślady.
Taehyung był tak wycieńczony, że zasnął. Powstrzymywał się ile mógł, ale w końcu uległ i wpadł w ramiona Morfeusza, które w tamtym momencie dawały chłopcu choć odrobinę bezpieczeństwa.
Drzwi otworzyły się z hukiem, który obudził przerażonego blondyna.
-Myślałeś, że to koniec?
-Z-zostaw mnie... - szepnął, zaciskając powieki.
-Jasne. Po tym, jak się pobawimy. - mówiąc to, wysunął spod łóżka ogromne, ciemne pudło. Otworzył je i po chwili zastanowienia wyjął dziwne narzędzie, którego Taehyung nie znał nazwy, ale doskonale wiedział do czego służy, jak działa i co powoduje.
-N-Nie, n-nie, błagam... - wypłakał, kiedy przedmiot zbliżył się do jego skóry. Jiwoon uśmiechnął się wrogo i z całych swoich sił uderzył ciało chłopca, na co ten krzyknął głośno z zadanego bólu. Nie zdążył czegokolwiek powiedzieć, a narzędzie ponownie zderzyło się z jego skórą. Starszy uderzał go cios za ciosem, zostawiając rany, z których sączyły się strużki krwi.
-Znudziło mi się. - mruknął sam do siebie i wziął do rąk kolejny przyrząd. Przyłożył go torsu blondyna i nacisnął przycisk, przez który iskra elektryczności spotkała się ze skórą młodszego, powodując czerwony ślad.Kang wyciągał zabawki tortur jedna za drugą, zmieniając je jak rękawiczki. Taehyung skowył i płakał z bólu, ale i to nie wzruszyło Jiwoona. Był bezlitosny jak kat. Ranił chłopca, nie zważając ani odrobinę na jego uczucia. Nacinał jego skórę, przyparzał, rozlewał na niej gorący wosk, biczował, kuł i robił wszystko, by mniejszy czuł ból, jakiego nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić.
Po długich torturach Taehyung stracił przytomność, co ogromnie zdenerwowało bruneta. Sparzył go prądem, by ten się przebudził.
-Jak śmiesz zasypiać w trakcie naszej zabawy?! - warknął, zaciskając dłoń na szyi chłopca tak mocno, że ten zaczął się krztusić, a z jego oczu płynął wodospad łez. Drugą ręką Jiwoon przekuwał igłami skórę blondyna. -Nie jest dla ciebie wystarczająco fajnie? Możemy się ostrzej zabawić jeśli chcesz! - uderzył otwartą dłonią w wewnętrzną część uda Kima.Taehyung miał dość. Jedyne o czym marzył to śmierć. Stracił nadzieję, że Jungkook go odnajdzie i uratuje. Zaczął myśleć, że ten nawet go nie szuka.
Nigdy nie czuł takiego bólu. Jiwoon stosował takie formy 'zabawy' wcześniej, ale w dużo mniejszych ilościach, nigdy nie zranił go tak wiele razy w ciągu kilku godzin. Kilku godzin, które dla Taehyunga wydawały się być wiecznością. Ciągły ból następujący po sobie bez jakichkolwiek ograniczeń i litości. Cierpienie było jedynym co czuł w tamtym momencie. Wierzył, że piekło jest lepszym miejscem niż zimna piwnica mężczyzny, którego perwersje przekraczają wszelkie granice normalności.
Przed kolejnym omdleniem, Kim usłyszał trzask drzwi i okrzyk, który był bardzo niewyraźny i nie mógł stwierdzić kto i co powiedział. Odczuł jedynie, że Kang jest z dala od niego. Nie miał pojęcia co się dzieje, nie był w stanie podnieść głowy czy chociażby spojrzeć na to, co się wydarzyło.
-J-Jungkook... - powiedział ostatkami sił. To były ostatnie słowa wypowiedziane przez niego tego dnia. Zemdlał i nic więcej już nie słyszał ani nie widział.
CZYTASZ
Cold ✅
Fanfiction~Zimne dłonie młodego chłopca i rozgrzane serce artysty~ ☆ top!jungkook ☆ ☆ bottom!taehyung ☆ ♡ ¡mogą pojawić się wulgaryzmy i sceny erotyczne¡ ♡