40

561 27 0
                                    

Jungkook wszedł do pokoju za swoim narzeczonym, który całkowicie nie miał humoru czy nastroju na cokolwiek. Jeon dostrzegł to, było to bardzo widoczne i proste do zauważenia, ale postanowił sobie, że porozmawia z chłopcem i wyjaśni parę spraw. Znał Taehyunga na tyle dobrze, iż wiedział, że jeśli odłoży ten temat na później, młodszy zupełnie go zignoruje, mówiąc, że już nie pamięta.
-Kochanie, możemy porozmawiać? - spytał miękko i usiadł za blondynem na łóżku.
-Jestem zmęczony. - mruknął, nie chcąc zaczynać rozmowy z szatynem. Wiedział, że ten będzie zły na niego, jak i na Jimina, a tego nie chciał.
-Proszę.
-Naprawdę chcę już spać, Kookie.
-Nie możesz tak unikać rozmawiania ze mną. - westchnął, opierając brodę na ramieniu mniejszego. -Jimin mówił, że to jego wina.
-T-Tak troszkę, ale nie krzycz na niego i nie kłóć się z nim ani nic... Pokłócił się przeze mnie z Yoongim. - szepnął, nerwowo bawiąc się palcami. Starszy wypuścił głośno powietrze i objął chłopca ramionami.
-Aniołku... Co powiedział ci Jimin?
-Nie powiem Ci. - odparł cicho.
-Dlaczego nie?
-Bo będziesz zły, Kookie. Nie lubię kiedy jesteś zły albo smutny, a wiem, że jak ci powiem to będziesz. - wytłumaczył szybko, przez co szatyn musiał przez dłuższą chwilę analizować w głowie każde słowo wypowiedziane  przez młodszego.
-Co on ci powiedział, kochanie? - zapytał nad uchem Taehyunga, przez którego ciało przeszły dreszcze w odpowiedzi na ten gest.
-Kookie... - jęknął. Chciał za wszelką cenę uniknąć tematu, wiedząc, że Jeon nie będzie zadowolony, a on sam się znowu rozpłacze.
-Spokojnie, skarbie. Chcę tylko wiedzieć co takiego ci mówił. Może powiedział coś mądrego, na co powinienem zwrócić uwagę? - mówił łagodnym, ściszonym głosem, gładząc delikatnie ramię blondyna.
-T-To nie dotyczy ciebie... Znaczy troszkę... Minnie mówił, że j-ja za bardzo Ci ulegam i i że powinienem coś zrobić s-sam.. Później się zdenerwował i mówił p-przykre rzeczy i pokłócił się z Yoongim... - odwrócił się przodem do szatyna. Umiejscowił swoje nogi po obu stronach ciała Jeona i wtulił się w jego tors, wypłakując się w jego bluzę.
-Nie płacz, aniołku. - szepnął, gładząc plecy ukochanego.

Słowa Kima bardzo zdziwiły Jungkooka, a zarazem zainteresowały. Myślał, że nie ma nic złego w tym, że Taehyung jest uległy. Nie widział w tym żadnego problemu, przecież do niczego nie zmuszał chłopca. Miał wrażenie, że młodszemu odpowiada taka relacja, ale po jego słowach stracił co do tego pewność.
-Kochanie, powiedz mi tak szczerze... Jesteś zadowolony z naszego związku?
-T-Tak! Uwielbiam to, jak się mną opiekujesz, a czasami ja tobą i tak się cieszę, jak mogę być cały dzień z tobą, bo jest mi smutno, jak ciebie nie ma. - odparł szybko, podnosząc głowę. Spojrzał prosto w ciemne tęczówki starszego i uśmiechnął się słabo. Szatyn zmieszał się jeszcze bardziej. Jeśli tak było, to co takiego, co powiedział Park poruszyło chłopca?
-Bardzo mnie to cieszy, aniołku... Wiesz, że jeśli coś by Ci nie odpowiadało, to masz mi śmiało mówić, prawda?
-Tak, Kookie, ale mi wszystko pasuje. Póki jesteś i mnie kochasz, to wszystko mi pasuje. - odpowiedział, powstrzymując łzy, które na nowo zebrały się w jego oczach. Starszy złożył delikatny pocałunek na czole blondyna, by choć odrobinę poprawić mu humor.
-Coś jeszcze mówił? - zapytał. Przez dłuższą chwilę trwała cisza, którą w końcu nieśmiało przerwał Kim.
-Że kochasz mnie tylko jak jestem grzeczny i potulny, a jak zrobię coś nie tak, to mnie zostawisz, bo będę zły. - odpowiedział szybko i przetarł oczy dłońmi, by się ponownie nie rozpłakać. Miał już szczerze dość płaczu na najbliższy tydzień.
-Co takiego? Taehyungie, uwierzyłeś w to?
-N-Nie, j-ja... N-nie wiem... Mówił z takim przekonaniem i i ja mu chyba uwierzyłem...
-Pamiętasz, kiedy chciałeś zrobić mochi kiedy nie było mnie w domu i ubrudziłeś całą kuchnię?
-Tak, pomogłeś mi wtedy posprzątać i śmiałeś się jak do tego doszło. - odrzekł i mimowolnie się uśmiechnął.
-A ten dzień, w którym uparłeś się, że pójdziesz ze mną do pracy?
-Nie pozwoliłeś mi wtedy.
-Tak, bo wiedziałem, że nie czułbyś się tam dobrze, a poza tym mógłbym cię zgubić.
-Tak, tak, mówiłeś.
-A jak krzyczałeś na mnie kiedy późno wróciłem do domu?
-Bo piłeś wtedy alkohol. - burknął.
-Nazwałeś mnie wtedy idiotą i dupkiem.
-Pamiętam. A ty mnie wtedy przeprosiłeś i chciałeś przytulić.
-Tak, ale ty nie chciałeś.
-Bo śmierdziałeś alkoholem! - odparł poważnie, lecz chwilę później wybuchł śmiechem, co zrobił też szatyn.
-Czy kiedykolwiek źle się do ciebie odezwałem albo powiedziałem, że cię nie kocham? - zapytał, kiedy oboje już umilkli.
-No nie... - mruknął, układając głowę na ramieniu narzeczonego.
-Nie wierz wszystkim we wszystko, jeśli wiesz swoje i wiesz, że to nie prawda, aniołku.
-No wiem, Kookie, ale on mówił tak, że jakoś nie dało się nie uwierzyć...
-Rozumiem. Nie uciekaj nigdy więcej, dobrze? Cholernie się o ciebie martwiłem. Kurwa, tak się bałem. - powiedział łamliwym głosem. Chłopiec uderzył go w dłoń, na co ten zmarszczył brwi. -Za co to było?
-Za brzydkie słowo. Nie ładnie. - odparł, kręcąc głową.
-Przepraszam. - zaśmiał się.
-Musisz dostać karę. - dodał poważnie, nie reagując na dźwięczny śmiech starszego, który tak uwielbiał, lecz w tej sytuacji nie mógł sobie pozwolić nawet na najmniejszy uśmiech.
-Oh ależ się boję! Panie, miej litość! - błagał teatralnie, próbując się nie roześmiać.
-Nie znam litości. - odrzekł, patrząc na szatyna z góry. Złapał policzki Jeona w jedną dłoń i uniósł kącik ust. -Musisz się za to wykazać. Twoją karą jest całować mnie tak długo, aż cię nie odepchnę. - oznajmił z zawadiackim uśmieszkiem. Odsunął się od Jungkooka i położył się na plecach.
-Co za niesamowicie... - przysunął się do chłopca i nachylił się nad nim. -Straszna kara. - uśmiechnął się i musnął wargi blondyna. - Rozumiem, że mam do dyspozycji całe ciało?
-Mhm, jestem cały twój. - wymruczał, czując dużą, ciepłą dłoń pod swoją koszulką. -Ale mówiłem o całowaniu.
-To taki dodatek. - mruknął i zaatakował usta chłopca, łącząc ich dwójkę w namiętnym pocałunku. Sunął ręką po płaskim brzuchu mniejszego, kilka razy zahaczając palcem o jego sutki.
-D-Dość. - jęknął, odsuwając od siebie Jeona. -Czemu ty musisz robić wszystko w taki podniecający sposób? - westchnął, kładąc głowę na poduszce.
-Podnieciłeś się, kochanie?
-Nie. Tak. Trochę. Nie ważne, chodźmy już spać.
-Nie chcesz żebym Ci z tym pomógł?
-Nie mam dziś ochoty na seks, Kookie.
-Mogę zrobić to ręką albo ustami, jeśli chcesz.
-Nie trzeba, hyung. - uśmiechnął się i skradł starszemu szybkiego buziaka. -Jestem zmęczony i ty pewnie też.
-Dobrze, tylko się przebierz. - cmoknął czoło chłopca i podał mu piżamę. Sam zaczął się rozbierać, co chwilę później zrobił także Taehyung.
-Kookie, nie zakładaj koszulki. - powiedział, zauważając, że szatyn nakłada czarny T-shirt. Jeon uśmiechnął się lekko i zrzucił z siebie górną część garderoby. -Lubię twój umięśniony brzuszek. - zachichotał, kiedy starszy leżał już obok niego. Położył swoją małą, zimną dłoń na klatce piersiowej kochanka i powoli sunął nią, rysując najróżniejsze linie i kółeczka. -Calutkiego ciebie kocham. - mruknął z delikatnym uśmiechem, który utrzymywał się jeszcze chwilę po tym, jak zasnął.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz